Szymańscy nad jeziorem – Na tropie zwierząt
Rodzina Szymańskich zaczynała nowy dzień w lesie. Po wczorajszej wyprawie i odkrywaniu najróżniejszych roślin i ich właściwości dzieci długo nie mogły zasnąć, więc o poranku cała trójka jeszcze smacznie spała. Rodzice już dawno wstali i krzątali się przed domkiem, przygotowując śniadanie. W końcu Julka, Jakub i Antek zbudzili się na dźwięk rozkładanych talerzy i teraz przeciągali się w swoich łóżkach, czując burczenie w brzuchach. Sprzed domku dotarł do nich zapach świeżo zaparzonej herbaty i smażonych kiełbasek.
– Wstawajcie, śpiochy! – zawołała mama, zaglądając przez drzwi do pokoju dzieci. – Czeka nas kolejna przygoda!
– Co dzisiaj będziemy robić? – zapytała Julka, przecierając leniwie oczy.
Na pytanie odpowiedział tata, który właśnie wszedł do domku.
– Dzisiaj wybierzemy się na wyprawę do lasu, aby poszukać śladów zwierząt – ogłosił z uśmiechem. – W polskich lasach można znaleźć wiele tropów, które zostawiają zwierzęta. Chciałbym wam pokazać, jak je rozpoznać.
Julka, Jakub i Antek byli podekscytowani. Po pospiesznie zjedzonym śniadaniu założyli wygodne buty i czapki, a tata przygotował notatnik i małą lornetkę, aby mogli dokumentować swoje znaleziska. Z mapą i naładowanym telefonem taty ruszyli w głąb lasu.
Zaledwie kilka minut po wyruszeniu na szlak Antek zauważył coś niezwykłego.
– Hej, spójrzcie na to! – zawołał, pokazując na dziwny odcisk w miękkiej ziemi. – Co to za ślad? Czy to może być jakieś zwierzę? Ale musi mieć długie pazury!
Tata pochylił się, aby przyjrzeć się bliżej.
– Hmm, to interesujące. To na pewno jakieś zwierzę, ale ten odcisk nie wygląda jak ślad sarny czy lisa. To zwierzę ma pięć palców i musi mieć większe łapki od lisa, bo ślad jest duży. No i te pazury. To może być coś rzadkiego… Ale nie jestem pewien. Co wy na to, żebyśmy spróbowali się dowiedzieć?
– To może być świetna zabawa! – zawołał Jakub. – Będziemy jak prawdziwi tropiciele!
– Tak! Może to będzie coś naprawdę rzadkiego jak ryś? – spytała podekscytowana Julka.
– Wszystko możliwe – odpowiedział z uśmiechem tata. – Chodźmy dalej, może znajdziemy więcej wskazówek, które pomogą nam rozwiązać tę zagadkę. Pamiętajcie tylko, by zachować ciszę.
Rodzina ruszyła w głąb lasu, uważnie obserwując ziemię i okolicę. Każdy nowy ślad, który znajdowali, porównywali z tajemniczym odciskiem, któremu tata zrobił zdjęcie.
– Spójrzcie tutaj. To ślady sarny – powiedział tata, wskazując na małe odciski racic.
– Te wyglądają zupełnie inaczej – stwierdziła Julka. W międzyczasie Jakub szkicował ślad w notatniku.
– Może ten tajemniczy ślad należy do młodej sarny, która bawiła się w błocie? – zastanawiał się Antek.
– Wszystko jest możliwe – zaśmiał się tata. – Ale szukajmy dalej.
Po kilku minutach marszu Julka zatrzymała się z wzrokiem utkwionym w ścieżce.
– Tato, a to? – powiedziała, wskazując na ślady w błocie. Przykucnęła i przyjrzała się. Były to duże i głębokie odciski w błocie. – Chociaż… nasz tajemniczy odcisk miał jednak inny kształt – dodała nieco zasmucona.
– To tropydzika – powiedział tata z przekonaniem. – Masz rację, nasz odcisk był bardziej szerszy, a te są podłużne. Ale nie smuć się, świetnie, że go zauważyłaś! – Tata dodał Julce otuchy.
Rodzina kontynuowała wędrówkę, napotykając różne ślady. Udało im się zidentyfikować ślady lisa, jeża, a nawet zająca – ale żaden z nich nie pasował do tego pierwszego.
Nagle Jakub zauważył coś, co przykuło jego uwagę.
– Spójrzcie na te krzewy! Są połamane, jakby coś dużego się przez nie przedzierało.
– To może być dobry trop – powiedział tata z ożywieniem. – Może to zwierzę, które zostawiło tamten ślad, przeszło tędy. Chodźmy sprawdzić.
Rodzina podążała śladem połamanych krzewów, aż dotarli do niewielkiej polany. Na jej skraju dostrzegli coś, co wyglądało jak małe legowisko zbudowane z trawy i liści. Tata przykucnął i wyjął z kieszeni lornetkę, aby lepiej się przyjrzeć, nie przeszkadzając zwierzętom.
– To legowisko zająca – stwierdził po chwili. – Czyli to nie jest właściciel naszego śladu.
Dzieci po kolei przejmowały lornetkę, aby popatrzeć na domek, który zbudował sobie zając.
W międzyczasie Antek rozglądał się dookoła i zauważył nowe ślady.
– Spójrzcie, są tu kolejne odciski! Chyba są takie jak ten pierwszy, prawda? Tym razem są bardziej wyraźne! – Chłopiec był bardzo dumny ze swojego odkrycia.
Tata przyglądał się śladom przez chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko.
– Teraz jestem prawie pewien. To ślad borsuka! A te mniejsze obok muszą należeć do młodych.
Dzieci stłoczyły się dookoła tropów z nieskrywaną satysfakcją.
– Czyli mamy tutaj całą rodzinę borsuków? – zapytała Julka.
– Na to wygląda – odpowiedział tata. – Zobaczcie, jak wiele śladów jest tutaj! Pewnie młode borsuki bawiły się na tej polanie.
Rodzina wycofała się, aby nie zakłócać spokoju mieszkańcom lasu, i przycupnęła w krzakach. Stąd mogli obserwować polanę. Po dłuższej chwili właściciele tajemniczych łapek pojawili się z powrotem na polanie. Na zmianę obserwowali przez lornetkę , jak młode borsuki bawią się ze sobą.
– To niesamowite! – szepnął Antek. – Tyle się nauczyliśmy o śladach i zwierzętach w lesie!
Wieczorem przy ognisku tata opowiadał o zwyczajach borsuków, a dzieci dzieliły się swoimi wrażeniami. Wszystkie były dumne, że udało im się rozwiązać zagadkę tajemniczego śladu i jednocześnie zobaczyć z daleka rodzinę borsuków w ich naturalnym środowisku.
– To była naprawdę niezwykła przygoda – stwierdziła Julka. – I nauczyliśmy się, jak ważne jest, aby szanować naturę i jej mieszkańców.
Zmęczeni, ale pełni satysfakcji, Julka, Jakub i Antek zasnęli tej nocy, myśląc o kolejnych przygodach, które na nich czekają.