
Szymańscy w Górach – Górskie legendy
Poranek w schronisku był cichy i spokojny. Dzieci obudziły się w doskonałych humorach, wciąż myśląc o poprzednim wieczorze, kiedy oglądały niebo pełne gwiazd. Przez okno wdzierały się pierwsze promienie słońca, oświetlając drewniane ściany i wiszące na nich stare zdjęcia górskich krajobrazów.
– Pachnie śniadaniem – zauważył Antek, sięgając po swoje buty.
Rodzina szybko zebrała się i zeszła do jadalni, gdzie unosił się zapach świeżego chleba i gorącej herbaty. Drewniane ławy były już zajęte przez innych turystów, ale przy jednym ze stołów siedział starszy mężczyzna w kraciastej koszuli, z siwą brodą i kapeluszem ozdobionym pękiem piór. Mama zaprosiła rodzinę, by dosiedli się do niego.
– Dzień dobry! Jestem Paweł – przedstawił się starszy pan, uśmiechając się szeroko. – Uwielbiam poranne spotkania z wędrowcami. Chcecie usłyszeć kilka górskich legend?
Dzieci spojrzały na siebie z ekscytacją i kiwnęły głowami. pan Paweł zaczekał, aż wszyscy zjedzą pierwsze kanapki, po czym zaczął opowiadać.
– Czy wiecie, że w górach mieszka Duch Mgły? To on sprawia, że poranki są takie tajemnicze. Pomaga zbłąkanym wędrowcom, ale tylko tym, którzy mają dobre serce – powiedział. – A Srebrna Pasterka? Pilnuje owiec, które nie słuchają swoich pasterzy i uciekają na niebezpieczne zbocza. Podobno jej cień można zobaczyć w niektóre noce przy pełni księżyca.
Antek spojrzał na Julkę z szeroko otwartymi oczami.
– Myślisz, że spotkamy Ducha Mgły? – zapytał z nadzieją.
– Może… ale tylko, jeśli będziesz grzeczny – odpowiedziała z uśmiechem.
Na koniec pan Paweł dodał z tajemniczym uśmiechem:
– Widzicie te góry inaczej niż ja, bo ja kiedyś patrzyłem na nie z wysokości. W młodości byłem skoczkiem narciarskim. To, co czułem, lecąc nad skocznią, było jak lot ptaka. Każdy skok był dla mnie nową historią do opowiedzenia.
Dzieci spojrzały na niego z podziwem.
– To byłoby super! – powiedział Jakub. – Może pan powinien być bohaterem legendy?
Pan Paweł zaśmiał się serdecznie.
– Może już jestem, ale o tym opowiem wam kiedyś indziej. A teraz idźcie, odkrywajcie swoje historie.
Po śniadaniu dzieci wyszły przed schronisko, gdzie poranne słońce rozświetlało całą dolinę, malując górskie szczyty ciepłym blaskiem. Widok był zapierający dech w piersiach, a Julka, wpadła na pewien pomysł.
– Ej, może stworzymy własną legendę? – zaproponowała, siadając na ławce i wyciągając szkicownik. Jej oczy błyszczały z ekscytacji. – Każdy wymyśli swojego bohatera. Potem zrobimy z tego przygodę!
Antek od razu wstał i rzucił z entuzjazmem:
– Ja będę Zbójnikiem! Ukrywam się w jaskiniach, strzegę skarbu i nikomu nie pozwalam wejść do mojego królestwa.
Jakub podrapał się po głowie, spoglądając na stos kamieni nieopodal.
– A ja Kamiennym Strażnikiem – oznajmił w końcu. – Będę budował wieże z kamieni, które odstraszają intruzów. Każda wieża będzie miała sekretne znaczenie.
– A ja – zaczęła Julka, uśmiechając się tajemniczo – będę Świetlikiem. W ciemności światło mojego ognika wskaże drogę tylko tym, którzy są godni.
Dzieci wpadły w wir pracy. Julka rysowała mapę swojej legendy, na której zaznaczyła tajemnicze miejsca. Były tam Jaskinia Zbójnika, Las Świetlików i Kamienne Wrota. Każdy dodał od siebie szczegóły, a schronisko oznaczono jako punkt startowy.
– To będzie najlepsza legenda, jaką kiedykolwiek wymyślono! – ogłosił Antek, spoglądając na gotową mapę. – Teraz musimy ją wcielić w życie!
Dzieci podzieliły się rolami i zaczęły zabawę.
Antek znalazł dużą skałę niedaleko schroniska i ogłosił, że to jego „Jaskinia Zbójnika”. Udawał, że chroni skarb przed intruzami, a przy tym robił groźne miny.
Jakub ustawił kilka kamieni w różnych miejscach i nazwał je wieżami Kamiennego Strażnika. Tłumaczył Julce, że każdy, kto zbliży się bez pozwolenia, zostanie przez nie zatrzymany.
– A ja poprowadzę was przez Las Świetlików – powiedziała Julka, zapalając latarkę. – Tylko uważajcie, bo w lesie może być Srebrna Pasterka lub jakiś inny duch!
Rodzeństwo przemierzało wyimaginowane szlaki, dodając coraz to nowe elementy do swojej historii. Kamienny Strażnik odkrył wskazówkę prowadzącą do ukrytego skarbu, a Świetlik uratował Zbójnika przed górskim duchem, który pojawił się na ścianie schroniska.
Wieczorem dzieci wróciły do schroniska z mapą swojej legendy. Podeszły do Pana Pawła i wręczyły mu ją z dumą.
– To nasza legenda – wyjaśniła Julka. – Może pan opowiadać ją innym wędrowcom.
Pan Paweł spojrzał na mapę z zachwytem.
– To wspaniała historia – powiedział. – Nazwiemy ją Legenda Schroniskowej Drużyny. Dziękuję wam, teraz będę mógł dodać coś nowego do moich opowieści.
Rodzice pogratulowali dzieciom wyobraźni i współpracy. Mama uśmiechnęła się i powiedziała:
– Wasza wyobraźnia naprawdę nie ma granic.
Wieczór zakończył się przy piecu, gdzie Pan Paweł opowiadał kolejne historie, a cała rodzina wsłuchiwała się w jego słowa popijając gorącą herbatę.

