
Niedźwiedź Bruno – Ognisko legend
W samym sercu lasu, gdzie wysokie drzewa zdawały się dotykać nieba, Niedźwiedź Bruno postanowił zorganizować wyjątkowe wydarzenie – nocne ognisko legend. Niedźwiedź chciał, by zwierzęta podzieliły się opowieściami o dawnych czasach i wspólnie spędziły czas, wzmacniając ich leśną wspólnotę.
– Wieczorem spotkajmy się przy wielkim dębie! – ogłosił Bruno, spacerując po leśnych ścieżkach. – Przynieście swoje najlepsze historie i przygotujcie się na magiczny wieczór!
Wieść o ognisku szybko rozeszła się po lesie, a zwierzęta zaczęły z niecierpliwością planować, jakie opowieści przedstawią.
Wiewiórka Weronika krzątała się wśród drzew, zbierając suche gałęzie na opał. Jeżyk Jacek zbierał jagody na przekąski, a sowa Sylwia starannie wybierała miejsce, z którego będzie mogła wygłosić swoją opowieść.
– Mam w zanadrzu historię o mądrym dzięciole, który uratował las przed suszą – pochwaliła się Sylwia.
– A ja opowiem o czasach, gdy las zamieszkiwał olbrzymi wilk – powiedział Jeleń Julian z tajemniczym uśmiechem.
Wszystkie zwierzęta z entuzjazmem planowały swoje występy, z wyjątkiem lisa Karola. Siedział w cieniu drzewa i spoglądał na przygotowania z wyraźną irytacją.
– Wszyscy szykują opowieści, żeby ich podziwiano. A co, jeśli to ja zostanę gwiazdą wieczoru?
Karol wpadł na pomysł, by opowiedzieć historię, która przyćmi wszystkie inne. Nie miał jednak żadnej gotowej legendy, więc postanowił ją wymyślić.
Gdy zapadł zmrok, zwierzęta zebrały się wokół migoczących płomieni ogniska. Bruno, jak zawsze pogodny i serdeczny, przywitał wszystkich.
– Cieszę się, że jesteśmy tu razem. Las to nie tylko drzewa i ścieżki, ale także nasze historie. Dziś wieczorem podzielimy się tym, co łączy nas z dawnymi czasami – powiedział, wpatrując się w płomienie.
Pierwsza zabrała głos Sylwia, która z pasją opowiedziała historię o dzięciole, którego spryt uratował las przed suszą, znajdując ukryte źródło wody. Zwierzęta słuchały jej z zapartym tchem, a na końcu nagrodziły ją gromkimi brawami.
Następnie Jeleń Julian opowiedział o wilku, który był postrachem lasu, ale z czasem stał się jego strażnikiem, chroniąc mieszkańców przed niebezpieczeństwami z zewnątrz.
– Niesamowite! – zawołał Zdzisław, zając, który siedział blisko ognia. – Nie wiedziałem, że w naszym lesie działy się takie rzeczy!
Gdy nadszedł czas Karola, lis wstał z pewnością siebie.
– Teraz opowiem wam historię, która was zadziwi. To historia o mnie – zaczął, spoglądając na wszystkich.
Zwierzęta spojrzały na niego z zainteresowaniem. Karol zaczął opowiadać o tym, jak pewnego dnia samotnie pokonał wielkiego lwa, który próbował zawładnąć lasem.
– Ten lew był ogromny, dwa razy większy od Bruna – mówił Karol, robiąc dramatyczne gesty. – Ale ja, Karol, sprytny i odważny, przechytrzyłem go! Z pomocą mojej inteligencji udało mi się wygrać, a las został ocalony!
Przez chwilę wokół panowała cisza. Zwierzęta patrzyły na Karola z mieszanką podziwu i niedowierzania. Bruno, który znał las lepiej niż ktokolwiek inny, podszedł bliżej ogniska.
– To niesamowita opowieść, Karolu – powiedział spokojnie. – Ale czy mógłbyś opowiedzieć, jak dokładnie pokonałeś tego lwa?
Karol na chwilę zaniemówił, po czym zaczął improwizować:
– Ach, to była kwestia sprytu i pułapek. Zastawiłem sidła i użyłem… hmm… jagód jako przynęty.
Zwierzęta zaczęły szeptać między sobą, a Weronika odważyła się zadać pytanie:
– Lew w lesie? Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam.
Karol zaczął się coraz bardziej plątać w swoich słowach. W końcu Zdzisław powiedział na głos to, o czym myśleli wszyscy:
– Karolu, czy ta historia jest prawdziwa?
Lis spuścił głowę.
– No dobrze, przyznaję… Wymyśliłem ją. Chciałem, żeby wszyscy mnie podziwiali – powiedział z rezygnacją.
Bruno podszedł do niego i położył mu łapę na ramieniu.
– Karolu, nie musisz niczego nam udowadniać. Wszyscy cię lubimy, a każdy z nas ma coś wartościowego do podzielenia się z innymi. Twoje prawdziwe historie są ważniejsze niż wymyślone opowieści – powiedział niedźwiedź.
Karol, zawstydzony, ale jednocześnie wdzięczny za wyrozumiałość, usiadł obok Bruna.
– Masz rację, Bruno. Następnym razem opowiem coś prawdziwego – obiecał.
Ognisko trwało jeszcze długo, a zwierzęta śmiały się i dzieliły drobnymi historiami z codziennego życia. Na koniec Bruno podsumował wieczór:
– Prawdziwe historie mają moc, bo są częścią nas. Dziękuję wam wszystkim za ten magiczny wieczór.
W blasku gasnącego ogniska Karol zrozumiał, że nie trzeba wymyślać niezwykłych rzeczy, by być częścią wspólnoty. Czasem wystarczy po prostu być sobą.


4 komentarze
Anonim
Są super. Codziennie czytam je wnukom
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję 🙂
Aga
Bajki są MEGA. Syn zawsze prosi o te bajki przed snem (znalezione wspólnie zupełnie przypadkiem) i tak słodko teraz przy nich zasypia. Dziękuję bardzo że Pan stworzył bloga i pisze cudne bajki. Dziękuję, dziękujemy !
Adam Brykowicz
Dziękuję za tak piękny komentarz! Bardzo się cieszę, że bajki tak się podobają 🙂