
Przygody Kółka i Szyny – Wielkanocna misja
W Radosnej Dolinie słychać było śmiech, śpiewy i odgłosy trzepania dywanów – to oznaczało jedno: nadchodziły święta Wielkanocne. W Zajezdni Przygód pojazdy szykowały się na wspólne śniadanie i zabawy. Kółek, jak zwykle punktualny, wjechał z energią na plac.
– Dzień dobry, Szyno! – zawołał. – Gotowa na wielkanocne jajka i inne wspaniałe potrawy?
Szyna uśmiechnęła się spod czapki z baziami przyczepionej do komina.
– Gotowa! Ale zanim zasiądziemy do świątecznego stołu, mamy specjalne zadanie od burmistrza.
W tym momencie na plac wjechały dwie nowe postacie. Pierwsza z nich miała na imię Gabrysia i była wesołym motocyklem turystycznym. Jej lakier był błyszcząco żółty jak słońce. Obok niej jechała Dagmara, mała furgonetka pocztowa w miętowym kolorze.
– Cześć wszystkim! – powiedziała Gabrysia. – Burmistrz poprosił nas o dostarczenie paczek z upominkami dla dzieci w całej Dolinie. To ma być wyjątkowa niespodzianka!
– Ale to nie wszystko – dodała Dagmara. – Na końcu trasy mamy spotkać się mieszkańcami na rynku, aby obejrzeć transmisję corocznego Wyścigu Najszybszych Samochodów.
Kółek aż zaiskrzył reflektorami z ekscytacji.
– O nie! Nie mogę tego przegapić! Oglądam ten wyścig co roku! Nawet nagrywam faworytów i ich strategie! Musimy się bardzo spieszyć.
Szyna spojrzała spokojnie.
– Kółku, spokojnie. Misja to misja. Zróbmy wszystko razem, dobrze?
Kółek nieco zdenerwowany westchnął.
– Dobrze, ale… może ruszmy już teraz? Im szybciej, tym lepiej!
Rozdzielili się na zespoły. Gabrysia i Szyna miały jechać przez wzgórza, a Kółek z Dagmarą przez centrum miasteczka. Mieli spotkać się przy ostatnim punkcie – na rynku – gdzie kończyły się dostawy i zaczynał wyścig.
Na początku wszystko szło świetnie. Dzieci machały z balkonów, paczki pachniały czekoladą i kwiatami. Ale Kółek wciąż patrzył na zegarek.
– Dagmaro, musimy przyspieszyć! Wyścig zaczyna się za godzinę!
– Ale… musimy jeszcze dostarczyć paczki do przedszkola i do świetlicy – przypomniała Dagmara.
– Daj, zrobię to sam! – zawołał Kółek, ładując wszystkie paczki do swojej naczepy. – Ty pojedź na rynek, ja zaraz do was dołączę!
– Kółku, to może nie być dobry pomysł… – próbowała ostrzec go Dagmara, ale ciężarówka już pomknęła, wzbijając kurz.
Kółek jechał z całych sił. Postanowił skrócić sobie drogę przez plac budowy, by szybciej dotrzeć do świetlicy. Ale na nieutwardzonej drodze jego tylne koła zaczęły grzęznąć. Wreszcie z głośnym chlup! utknął w błocie.
– O nie! Nie teraz! – jęknął. – Jeszcze tylko kilka paczek, jeszcze tylko chwila…
Kółek próbował ruszyć z miejsca, ale jego koła ślizgały się w błocie, a paczki w naczepie niebezpiecznie się przesuwały.
– To koniec… nie zdążę ani z paczkami, ani na wyścig – westchnął. – Dlaczego się tak spieszyłem?
W tym momencie usłyszał znajomy dźwięk zbliżających się silników.
– Hej! Co ty tu robisz? – zawołała Gabrysia, zatrzymując się tuż obok z Szyną i Dagmarą tuż za nią.
– Szukamy cię od pół godziny! – dodała Szyna. – Martwiliśmy się. Co się stało?
Kółek mocno się zasmucił.
– Chciałem szybciej dostarczyć paczki, żeby zdążyć na transmisję wyścigu… ale utknąłem i wszystko opóźniłem. Przepraszam.
Dagmara podjechała bliżej.
– Kółku, nie chodzi tylko o to, żeby było szybko. Święta to czas, który spędzamy razem – powiedziała ciepło.
– A teraz zamiast jednego pojazdu w błocie, mamy cztery, które mogą to razem naprawić – dodała Gabrysia z uśmiechem.
Szyna wysunęła hak, Gabrysia zablokowała tył, a Dagmara pomogła rozładować część paczek. Wspólnymi siłami udało się wyciągnąć Kółka z błota i dokończyć dostawę.
– Gotowi na ostatni przystanek? – zapytała Gabrysia.
– Gotowi! – zawołali chórem.
Na rynku zebrało się już mnóstwo mieszkańców. Wielkanocna orkiestra grała radośnie, a dzieci bawiły się między stoiskami z babkami i pisankami. Kiedy Kółek, Szyna, Gabrysia i Dagmara dotarli na miejsce, wszyscy powitali ich oklaskami.
– Brawo! Dostarczyliście wszystkie paczki! – zawołał burmistrz Doliny.
Szyna uśmiechnęła się do Kółka.
– Wyścig się już zaczął, ale…
Kółek jej przerwał, patrząc na radosne dzieci z czekoladowymi uśmiechami i śmiejącymi się rodzicami.
– …ale nie to jest dziś najważniejsze. To był wspaniały dzień, bo spędziliśmy go razem – powiedział z przekonaniem.
Dagmara i Gabrysia przytaknęły.
– Dokładnie tak. Święta są dla przyjaciół i wspólnego czasu, nie dla pośpiechu – dodała Dagmara.
Gabrysia zachichotała.
– Ale jakby co, mogę wam potem opowiedzieć cały wyścig – zapisałam wyniki w moim notesie!
Cała czwórka roześmiała się, a mieszkańcy Doliny dołączyli do wspólnego wielkanocnego świętowania.
🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!
📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!
💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.
📚 Kup e-booka tutajDziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨

