
Szymańscy na wsi – Sekret na poddaszu
Deszcz bębnił rytmicznie o dachówki, a wiatr poruszał zasłony w salonie, wpuszczając do środka chłodne, wilgotne powietrze. To był dzień stworzony do nicnierobienia — ale dla rodzeństwa Szymańskich taki stan rzeczy po prostu nie istniał.
Antek leżał do góry nogami na fotelu i próbował ułożyć na nosie wszystkie dostępne guziki z babcinego pudełka. Jakub, skupiony jak zawsze, rozstawił domino w kształcie ósemki i z zadowoleniem obserwował, jak kostki przewracają się z matematyczną precyzją. Julka siedziała przy kuchennym stole, wertując książkę o podróżach morskich i co kilka minut przeciągle wzdychała — jakby chciała wypłynąć gdzieś dalej niż tylko do drugiej strony kuchni.
Wtedy odezwała się babcia Zosia, wycierając dłonie w fartuch:
— Może… zajrzycie na strych? Pełno tam starych rzeczy. Może coś odkryjecie?
Julka zerwała się z miejsca natychmiast.
— Naprawdę możemy?
— Tylko nie zrzucajcie walizki z górnej półki, bo spadnie na starą lampę!
Antek już był w drodze po latarki.
— Ekspedycja czas zacząć! Operacja: Stare Skarby Pod Dachówką!
Strych babci Zosi był jak kapsuła czasu. Pachniało tam kurzem, drewnem i czymś słodkim, jakby w powietrzu unosił się duch suszonych jabłek i gofrów sprzed lat. W blasku latarek lśniły stare walizki, kosze z zabawkami sprzed dekad i kartony z tajemniczymi napisami „nie ruszać (chyba że trzeba)”.
Jakub od razu zagłębił się w przeglądanie książek. Julka otwierała teczki z wycinkami gazet i zapiskami z dawnych lat. Antek natomiast walczył z ogromną zasłoną, która przewróciła się na niego jak duch z wakacyjnego filmu.
— Tu nic nie ma… poza zakurzonym kurzem — mruknął.
Aż nagle coś przykuło jego uwagę — spod ciężkiej skrzyni wystawała niewielka, drewniana szkatułka. Zamek był stary, a wieko ozdobione rzeźbieniem w kształcie motyla. Antek zawołał rodzeństwo. Julka uniosła wieko ostrożnie, jakby otwierała skrzynię z sekretami przeszłości.
W środku leżały pożółkłe listy, zakładki do książek, kilka znaczków i plik starych fotografii. Jedno ze zdjęć przedstawiało chłopca w kraciastej koszuli i z rozczochraną grzywką. Stał przed domem do złudzenia przypominającym dom babci Zosi.
— Czy to nie… ten dom? — zapytała Julka cicho.
Jakub przeanalizował zdjęcie uważnie.
— Ten sam płot. Ten sam stół pod jabłonią. Ale kim jest ten chłopiec?
Na odwrocie zdjęcia ktoś napisał odręcznie:
„Lato ’93”
— To było trzydzieści lat temu — szepnął Jakub.
Antek wytrzeszczył oczy.
— Duch chłopca! Przeszłość wzywa!
— Albo po prostu ktoś z rodziny — poprawiła go Julka, choć sama poczuła, że odkrywają coś ważnego.
Przeglądali kolejne zdjęcia: chłopiec nad rzeką z kijem udającym wędkę, ze świnką morską na kolanach, przytulony do wujka Stefana, babci i dziadka.
Jakub zbiegł na dół po rodzinny album. Przewracał kartki, porównywał twarze. I nagle stanął wyprostowany.
— To nasz tata.
Julka spojrzała raz jeszcze.
— Rzeczywiście… te brwi!
— I ta koszula, którą kiedyś pokazywał, mówiąc, że złapał w niej swoją pierwszą rybę! — przypomniał Antek.
Z bijącymi sercami i pudłem pełnym wspomnień zeszli na dół. Babcia Zosia właśnie kroiła chleb.
— Babciu! Kto to? — zapytała Julka, podając zdjęcie.
Babcia spojrzała i uśmiechnęła się ciepło.
— To wasz tata. Miał wtedy osiem lat. Dorastał tutaj, biegał po tych samych ścieżkach co wy. O matko… jak on kochał wtedy przygody.
— Tata?! — Antek otworzył szeroko oczy.
— Z włosami jak szopa?
— I nogawkami w skarpetkach? — dodał Jakub.
Babcia zaśmiała się serdecznie.
— Tak. I to był najbardziej pomysłowy chłopiec pod słońcem. Miał tajną kryjówkę pod gruszą, gdzie trzymał „bardzo ważne dokumenty”: papierki po lodach, rysunki kucyków z rakietowymi kopytami i bilety z autobusów. A raz… dał jeżowi dom z pudełek po butach. Nazwał go Generał Kolec. Przez trzy dni nosił mu listki sałaty, aż jeż zdecydował, że jednak woli żyć w krzakach.
— Dlaczego nam o tym nie mówił?! — oburzył się Antek.
— Bo dzieciństwo często ukrywa się w pamięci. Ale dobrze, że je odnaleźliście — powiedziała babcia z uśmiechem.
Wieczorem tata wrócił do domu z koszykiem pełnym zakupów. Zatrzymał się w progu, gdy zobaczył rozłożone na stole swoje stare zdjęcia i dzieci z minami śledczych.
— Co wy tu kombinujecie?
— Kim był Generał Kolec? — wypalił Antek.
Tata spojrzał na zdjęcie. Uśmiech rozlał mu się po twarzy.
— A więc… odkryliście skrzynkę. Znacie moje największe sekrety.
— Tylko część — odpowiedziała Julka. — Ale planujemy więcej odkryć.
— Chcemy znaleźć mapę skarbów z twojej kryjówki! — dodał Antek z entuzjazmem.
Tata zamyślił się i z nutką tajemnicy powiedział:
— Ta mapa może jeszcze istnieje. O ile nie zjadła jej myszka…
Jakub otworzył swój zeszyt i notował już kolejną misję:
„Cel: odnaleźć mapę skarbów taty. Lokalizacja: okolice gruszy. Ryzyko: średnie. Potencjał przygody: ogromny.”
Wieczorem cała rodzina usiadła na werandzie. Tata opowiadał o swoich dawnych pomysłach — o latającym rowerze, o próbach ucieczki na pontonie z plastikowej wanienki i o tym, jak zgubił but w mrowisku.
— Czyli ty też byłeś… taki jak my? — zapytał Antek.
Tata uśmiechnął się.
— Dokładnie taki. Z tą różnicą, że nie miałem takich pomocników jak wy.
🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!
📖 Podobała Ci się ta bajka? W moich e-bookach znajdziesz wciągające przygody, niezwykłych bohaterów i opowieści, które rozpalą wyobraźnię Twojego dziecka. ✨ Odkryj pełną smoków i odwagi opowieść o Księżniczce Aleksandrze lub rusz w kosmiczną misję z Kosmicznymi Dzieciakami!
💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.
📚 Kup e-booka tutajDziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨

