
Szymańscy na wsi – Rodzinne ognisko
Upalny dzień powoli przechodził w wieczór. Powietrze stało się spokojniejsze, a cienie drzew wydłużyły się, jakby same szukały miejsca do odpoczynku. Na podwórku pachniało sianem, pieczonym chlebem i tym szczególnym zapachem lata, który zna się tylko na wsi.
– Dziś wieczorem robimy ognisko – ogłosiła babcia Zosia, wychylając się z kuchennych drzwi. – I nie tylko z kiełbaskami! Będą też opowieści.
Julka aż podskoczyła.
– Opowieści?! Takie prawdziwe?
– Takie, których nie znajdziesz w żadnej książce – uśmiechnęła się babcia.
Dzieci rzuciły się do przygotowań. Antek znosił suche patyki spod jabłoni (choć część z nich po drodze zamieniał w miecze i różdżki), Jakub próbował – jak zwykle – rozniecić ogień „metodą naukową” przy użyciu lupy, a Julka szykowała kubeczki na lemoniadę i rozkładała koc piknikowy.
Dziadek Franek przyniósł z drewutni dwa solidne pnie i kilka starych krzeseł, które od lat służyły tylko przy ogniskach.
– Tylko niech nikt nie siada na tym zielonym – ostrzegł – bo jedna noga tańczy lepiej niż reszta.
Kiedy niebo zrobiło się granatowe, a świerszcze rozpoczęły swoją wieczorną serenadę, ogień wreszcie zapłonął. Płomienie trzaskały wesoło, a w ich kręgu zrobiło się ciepło nie tylko od żaru, ale i od bliskości.
Julka usiadła obok babci, otuliła się kocem i spojrzała w ogień.
– Babciu… opowiesz coś z dzieciństwa? Ale nie o lekcjach i jabłkach. Coś… czego nikt nie wie?
Babcia Zosia poprawiła chustę, spojrzała w płomienie i zaczęła mówić, jakby ogień otwierał drzwi do dawno zamkniętych wspomnień.
– Pamiętam lato, kiedy miałam tyle lat co ty, Julko. Pewnego dnia poszłam do lasu – chciałam nazbierać poziomek dla mojej mamy. Szłam i szłam, aż… nie wiedziałam, gdzie jestem.
– Zgubiłaś się? – szepnął Antek z szeroko otwartymi oczami.
– Zupełnie. I przez chwilę myślałam, że to koniec świata. Ale usiadłam pod drzewem, zamknęłam oczy i usłyszałam… strumień. Poszłam za jego dźwiękiem. I znalazłam coś niesamowitego – stary drewniany młyn. Pusty, ale cały, jakby czas o nim zapomniał. Siedziałam tam do zmierzchu, aż dziadek przyszedł z latarnią. Wracaliśmy w milczeniu, a ja czułam się, jakbym przeszła przez czarodziejski świat.
Dzieci zamilkły. Ogień trzaskał, jakby potwierdzał każde słowo.
– A później wracałaś tam? – zapytała cicho Julka.
– Czasami. Ale nigdy już nie było tak samo. Bo prawdziwe przygody, te najcenniejsze, przychodzą wtedy, kiedy się ich nie spodziewasz.
– A teraz… czas na dziadka! – zawołał Antek, machając patykiem jak mikrofonem.
Dziadek Franek podrapał się po brodzie i zamruczał:
– No dobrze, ale uprzedzam – moje historie mają więcej śmiechu niż morału.
Julka już wiedziała, że to będzie coś dobrego.
– To było wtedy, gdy postanowiłem zostać muzykiem. Wziąłem akordeon po wuju i postanowiłem nauczyć się grać sam. Tylko że… miałem słuch do muzyki taki sam, jak kura nogi do jazdy na rowerze.
Dzieci parsknęły śmiechem.
– Pierwszego dnia uciekł pies sąsiada. Drugiego – kury przestały znosić jajka. Trzeciego przyjechał sołtys, usłyszał moje granie i zapytał, czy mam może inne hobby.
Babcia pokiwała głową z uśmiechem.
– Dziadek przez tydzień ćwiczył w stodole. Mysz, która tam mieszkała, przeniosła się do piwnicy – dodała.
– A co się stało z akordeonem? – zapytał Antek.
– Oddałem go wujowi. Powiedziałem, że to nie instrument dla tak wybitnych uszu jak moje.
Po salwie śmiechu zapadła cisza. Gwiazdy zaczęły pojawiać się na niebie – jedna po drugiej – jakby ktoś je zapalał specjalnie na tę noc.
Julka oparła się o leżak, z zeszytem przygód na kolanach.
– A jak się poznaliście? Ty i dziadek?
Babcia uśmiechnęła się lekko.
– Och, to był przypadek. Tak przynajmniej twierdzi dziadek.
– Przypadek? – dziadek prychnął. – Przecież ja ci dałem mapę!
– Mapę do poziomek! A myślałeś, że to list miłosny! – poprawiła go babcia z rozbawieniem.
– Czyli babcia dostała poziomki zamiast kwiatów? – zapytał Jakub.
– I to najlepsze, jakie jadłam – przyznała babcia. – A potem dziadek przyszedł i powiedział: „Jeśli smakowały, to może zjesz je kiedyś ze mną codziennie?”
– I co babcia odpowiedziała? – dopytywał Antek.
– Powiedziałam, że codziennie to za często. Ale co drugi dzień – może być.
Znów rozbrzmiał śmiech.
– I tak minęło czterdzieści lat – podsumował dziadek. – Bez akordeonu, za to z jedną chustką i wspólnym ogrodem.
Ogień dogasał, cykady zamilkły, a dzieci ułożyły się na kocach. Julka z zeszytem, Jakub z rękami za głową, a Antek wtulony w psa Łatka, który pochrapywał jakby śnił o pieczonych kiełbaskach.
– Patrzcie – szepnął Jakub. – Spadająca gwiazda.
– Pomyśl życzenie – mruknęła Julka.
Ale nikt nie powiedział, co pomyślał. Nie trzeba było.
Babcia przysunęła się do dziadka i cicho szepnęła:
– To był dobry wieczór. I dobra noc. Taka, która zostaje z człowiekiem.
Dziadek przykrył Antka kocem, a Julka zamknęła zeszyt, ściskając go mocno.
– Może kiedyś my też będziemy tak opowiadać – szepnęła.
– Na pewno – odpowiedziała babcia. – I wiesz co? One będą jeszcze piękniejsze. Bo będą wasze.
Z ogniska została już tylko czerwona poświata, z rozmów – ciepłe echo, a z wieczoru – coś, czego nie da się zapisać, ale co zostaje głęboko, między jednym sercem a drugim.
🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!
📖 Podobała Ci się ta bajka? W moich e-bookach znajdziesz wciągające przygody, niezwykłych bohaterów i opowieści, które rozpalą wyobraźnię Twojego dziecka. ✨ Odkryj pełną smoków i odwagi opowieść o Księżniczce Aleksandrze lub rusz w kosmiczną misję z Kosmicznymi Dzieciakami!
💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.
📚 Kup e-booka tutajDziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


4 komentarze
Kasia i Wojtek
To było genialne 😍 piękne , rodzinne z humorem. Uwielbiam czytać wszystkie przygody rodziny Szymańskich. Dziękuję za to co robisz i pozdrawiam z synem.
Adam Brykowicz
Dziękuję bardzo za miłe słowa! Pozdrowienia dla Was 🙂
Justyna
Piękne historie.
Mój siedmioletni synek czeka na każdą kolejną opowieść u Szymańskich z ogromnym zaciekawieniem ❤️
Adam Brykowicz
Bardzo się cieszę 🙂 Kolejne przygody w każdy czwartek!