
Dinozaury z Wielkiej Skały – Dzień tylko dla Rokiego
Poranek nad Wielką Skałą Zabaw zaczął się jak zwykle – od śpiewu ptaków i ciepłych promieni słońca, które powoli ogrzewały kamienie. Na szczycie skały siedzieli Taro, szaroniebieski triceratops, Kika, żółtozielona welociraptorzyca, oraz Dono, brązowy ankylozaur z pomarańczowymi łatkami. Rozmawiali o tym, co dziś będą robić.
– Chciałbym dokończyć moją mapę okolicy – powiedział Taro, rysując patyczkiem w piasku.
– A ja chcę pobić mój rekord w wyścigu dookoła skały! – oznajmiła Kika, podskakując z ekscytacją.
Dono przeciągnął się leniwie.
– Ja… marzę o spokojnym dniu. Może poleżę na ciepłym kamieniu i policzę chmury.
Wtedy Rexi, czerwonawy tyranozaur, wybuchł:
– Dlaczego nigdy nie robimy tego, co JA chcę?! – ryknął, tupiąc nogą tak mocno, że kilka kamyczków potoczyło się ze skały.
Przyjaciele spojrzeli na niego zdziwieni.
– Rexi… – zaczęła Kika.
– Nie! – Rexi machnął ogonem. – Dziś wszystko będzie po mojemu! Dziś to mój dzień!
Przyjaciele wymienili spojrzenia. Kika wzruszyła ramionami.
– No dobrze, Rexi. Dziś ty decydujesz.
Taro uśmiechnął się lekko.
– Zobaczymy, co wymyślisz.
Dono ziewnął.
– Oby nie było za męcząco…
Rexi aż się rozpromienił.
– Na początek… ryczenie na całą dolinę! – zawołał.
Ustawił się na skraju skały, nabrał powietrza i… ryknął tak głośno, że echo odbiło się od ścian doliny, a z pobliskiego drzewa spadły dwa liście.
Kika próbowała go naśladować, ale po kilku próbach zachrypła i przewróciła się na plecy.
– To nie takie proste… – stęknęła, śmiejąc się.
Taro ryczał cicho, bardziej przypominając dmuchanie niż prawdziwy ryk. Dono… po prostu ziewnął głośno.
– Ej, to się nie liczy! – skrzywił się Rexi. – Macie ryczeć głośno!
– A nie możemy już… pobawić się w coś innego? – spytał Taro.
– Nie! Teraz… wielki wyścig! Trzy okrążenia wokół skały!
Kika aż zapiszczała z radości i wystartowała pierwsza. Taro ruszył za nią, ale szybko się zmęczył. Dono truchtał powoli, w swoim tempie, a Rexi biegł na czele, śmiejąc się i rycząc co kilka kroków.
Po dwóch okrążeniach Taro usiadł.
– Muszę… złapać… oddech… – sapał.
Kika dobiegła do mety, dysząc ciężko.
– Rexi… może dwa okrążenia wystarczą?
– Nie! Trzy! – upierał się Rexi.
Dono położył się w cieniu.
– Ja… zrobię trzecie… ale jutro.
– Teraz… skakanie po błotnistych kałużach! – ogłosił Rexi.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
– Ale… ja nie lubię błota – skrzywił się Taro.
– To super zabawa! – Kika już wskoczyła w pierwszą kałużę, ochlapując wszystkich.
Rexi skakał z radością, rycząc przy tym triumfalnie. Taro ostrożnie omijał kałuże, a Dono… leżał dalej na kamieniu, obserwując chmury.
– Dono! Skacz! – zawołał Rexi.
– Nie… dziękuję – odpowiedział spokojnie ankylozaur.
Rexi zmarszczył brwi.
– Ej! To mój dzień! Musicie robić to, co ja chcę!
Kika przewróciła oczami.
– Rexi… ale to już nie jest zabawne.
– Chciałam się jeszcze pościgać… – dodała cicho.
– A ja… miałem dokończyć mapę – westchnął Taro.
– A ja po prostu chciałem poleżeć – mruknął Dono.
Rexi patrzył na nich, zły i zawiedziony.
– Ale… to mój dzień! Mieliście robić to, co JA chcę!
Kika spojrzała na niego łagodnie.
– Rexi… zabawa powinna być dla wszystkich, nie tylko dla jednego.
Dono kiwnął głową.
– Czasem każdy potrzebuje czegoś innego.
Taro podszedł i położył mu łapkę na ramieniu.
– A najfajniej jest… dzielić dzień na wszystkich.
Rexi poczuł, jak coś ściska mu gardło. Usiadł na kamieniu, patrząc na dolinę.
– Chciałem, żeby to był mój dzień… Ale teraz widzę, że bez was to wcale nie jest fajne.
Przyjaciele uśmiechnęli się.
– Może… zrobimy tak – zaproponował Taro. – Godzina twoich zabaw, godzina mojej mapy.
– Godzina moich wyścigów! – dodała Kika.
– I godzina mojego odpoczynku – zamruczał Dono.
Rexi się zaśmiał.
– I godzina… naszych wspólnych ryków!
Wszyscy się zgodzili.
Tak spędzili resztę dnia, dzieląc czas i pomysły. Skakali, rysowali, odpoczywali i ryczeli – każdy miał chwilę na to, co lubił najbardziej.
A gdy słońce zaczęło chować się za horyzontem, usiedli razem na szczycie skały, patrząc, jak niebo zmienia kolory.
Bo fajnie jest mieć swoje pomysły. Ale najlepiej, gdy dzielisz je z innymi.

