Warsztat samochodowy - bajka na dobranoc
Bajki o wyścigach,  Błysk i Klakson

Błysk i Klakson – 1: Spotkanie pod podnośnikiem

Na jednej z bocznych, zakurzonych dróg bajkowej Europy pędziło auto, którego nazwa niegdyś była na ustach wszystkich. Błysk – najszybsza wyścigówka sezonu sprzed dwóch lat – mknął przed siebie bez celu, zostawiając za sobą jedynie kurz i wspomnienia.

Nie był już taki jak dawniej. Błysk nie błyszczał jak kiedyś. Trochę przygasł – nie z powodu braku prędkości, lecz braku… sensu. Jeździł od miasta do miasta, szukając emocji tam, gdzie już ich nie było. Z wyścigu na wyścig tracił nie tylko sekundy, ale i wiarę, że jeszcze kiedyś poczuje to, co kiedyś nazywano pasją.

Tego dnia nie wystartował w kolejnym wyścigu, choć był faworytem. Tłumaczył wszystkim, że nie miał ochoty, że tor był nudny, a rywale zbyt słabi. Ale prawda była inna – Błysk czuł się zmęczony, a jego silnik coraz częściej „chrząkał” zamiast ryczeć. Mechaników dawno już nie miał. „Paliwo wystarczy” – mawiał z pewnością siebie. A jednak…

— No nie… — mruknął do siebie, gdy pod maską coś strzeliło, a pedał gazu zrobił się miękki jak bułeczka z wczorajszego pikniku.

Zatrzymał się przy znaku wskazującym niewielką wieś. Obok pola słoneczników i starego wiatraka dostrzegł warsztat. Tabliczka przy wejściu głosiła: „Klakson – Naprawy od ręki”.

Z westchnieniem wjechał na plac.

W środku panował artystyczny nieład: stare opony, klucze rozrzucone jak puzzle i zapach… prawdziwej pracy. W rogu, pod podnośnikiem, stał niebieski traktor z daszkiem i narzędziami przypiętymi po bokach. Czyścił jakąś śrubkę i nucił melodię z radia.

Kiedy zobaczył Błyska, aż zadrżał z wrażenia.

— B-błysk? Ten Błysk? Z toru Le Mans?! — wydukał, zanosząc się zaniemówieniem.

— No, chyba tak. Chyba jeszcze jestem sobą — odparł auto z lekką ironią. — Choć nie wiem, na jak długo. Coś mi zaniemogło.

— Mogę spojrzeć? — spytał nieśmiało traktor, podchodząc z szacunkiem.

— Paliwo pewnie się kończy. Albo nie wiem… pogoda dziś dziwna — rzucił Błysk, udając nonszalancję.

Klakson nie odpowiedział. Otworzył maskę i momentalnie spoważniał.

— Pasek klinowy puszczony… chłodnica pęknięta w jednym miejscu… i zawór przytrzymany gumką? — zapytał z niedowierzaniem.

— Guma się kiedyś przydała — odburknął Błysk. — Jak się jest mistrzem, trzeba umieć radzić sobie samemu.

— Albo mieć dobrego mechanika — szepnął Klakson i wziął się do pracy.

Przez kolejne pół godziny Błysk siedział nieruchomo i patrzył, jak traktor z wprawą wymienia część po części, czyści, ustawia, reguluje. Narzędzia brzęczały w rytm jego spokojnych ruchów. Wszystko było inne niż w jego dawnych, luksusowych pit-stopach – ale działało. I to działało lepiej.

— Ty się serio na tym znasz — powiedział Błysk, gdy silnik zabrzmiał czysto i głęboko.

Klakson się zaczerwienił. — Zwykła robota. Na wyścigach się nie znam. Chociaż… od zawsze je lubię. Zwłaszcza te zakręty, na których wszyscy zwalniają… a niektórzy jadą odważniej.

— Może chciałbyś kiedyś… zobaczyć tor z bliska? — rzucił Błysk mimochodem, udając, że to nic ważnego.

— Z bliska? Ja? — Klakson zatrzymał się z kluczem w powietrzu.

— No tak. Będę jechał w mniejszym wyścigu. Potrzebuję kogoś, kto zna się na chłodnicach lepiej niż ja na własnej sławie. — Uśmiechnął się szelmowsko. — Zresztą… bez ciebie nie ruszę się nawet do kolejnej miejscowości.

Traktor nie odpowiedział od razu. Oparł się o skrzynkę z narzędziami i zamyślił.

— Ja… nigdy nie byłem na prawdziwym torze — powiedział cicho. — Zawsze słuchałem relacji przez radio. Zbierałem stare plakaty. Ale to nie to samo, co… naprawdę tam być.

— To co cię powstrzymuje? — zapytał Błysk. — Masz talent w rękach. A ja mam miejsce w zespole.

Klakson jeszcze przez chwilę milczał. Potem spojrzał na swoje śruby i nasadki, jakby szukał u nich odpowiedzi.

— To… sprawdzę ci jeszcze zawory przed wyjazdem. Tak na wszelki wypadek.

— Sprawdź mi wszystko, mistrzu klucza. Mam przeczucie, że to początek czegoś dużego.

A kiedy silnik Błyska ponownie zawarczał – tym razem mocno i pewnie – obaj bohaterowie ruszyli ku zachodzącemu słońcu.

I choć żaden z nich jeszcze nie wiedział, co ich czeka, w małym warsztacie wśród pól narodziła się drużyna, która miała odmienić świat wyścigów… i błota.

🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!

📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!

💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.

📚 Kup e-booka tutaj

Dziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


Jak podobała Ci się bajka?

Naciśnij odpowiednią liczbę gwiazdek 🌟

Średnia ocena: 4.7 / 5. Liczba oddanych głosów: 11

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *