ślady butów w śniegu
Bajki o przygodach,  U Szymańskich

Szymańscy w mieście – Tajemniczy sąsiad

W miejskim bloku, do którego niedawno wprowadzili się Szymańscy, od kilku dni działo się coś… zagadkowego.

Każdego ranka na klatce schodowej widać było ślady śniegu – długie, nieregularne, jakby ktoś wchodził z bardzo ciężkimi butami, a do tego coś ciągnął. Czasem była to smuga, czasem zarys buta z grubym bieżnikiem. Ale najdziwniejsze było to, że ślady pojawiały się nocą, a rankiem znikały.

Julka zauważyła to pierwsza.
– Ktoś chodzi po klatce w nocy. I nie zdejmuje butów!

– To skandal! – dodał Antek, który dopiero co odkrył uroki życia w bloku, ale już miał swoje zasady. – Klatka to świątynia czystości. Albo przynajmniej tak być powinno.

Pola, kuzynka Szymańskich, wzruszyła ramionami.
– To nowy sąsiad z drugiego piętra. Wprowadził się tydzień temu. Nikt go nie zna. Widziałam tylko raz – wielki płaszcz, czapka z pomponem i broda… jak z reklamy świątecznej.

– Czyli Święty Mikołaj – orzekł Antek natychmiast. – Oczywiste!

Jakub uniósł brwi.
– Hipoteza numer jeden: pracuje w nocy. Hipoteza numer dwa: ma kontakt z reniferami.

I tak rozpoczęła się Operacja: Ślad.

Dzieci urządziły dyżury przy wizjerze.
Julka obserwowała od 18:00 do 19:00 (to przecież pora kolacji, może wróci głodny), Jakub od 20:00 (pracowity człowiek kończy wtedy zmianę), a Antek od 21:00 (bo wtedy dzieci już śpią i może nie chce aby go widziały).

Pierwszej nocy nie zauważyli niczego szczególnego – tylko sąsiadka z trzeciego piętra wyrzucała śmieci w kapciach i szlafroku z kotami. Drugiej nocy – cisza. Ale trzeciego dnia, tuż przed snem, Antek wpadł do pokoju z miną odkrywcy.

– Widziałem go! – zawołał. – Idzie!

– Kto? – spytała Julka, siadając prosto na łóżku.

– On! Czerwony płaszcz, czapka z pomponem, torba jak worek!

Cała czwórka przykucnęła przy drzwiach i kolejno spoglądali przez wizjer. Rzeczywiście – po klatce schodowej schodził wysoki mężczyzna, ciężko stąpając, z ogromnym plecakiem przewieszonym przez ramię.

– Widzicie? – szepnął Antek. – Święty Mikołaj mieszka w tym bloku!

– Raczej cichy dostawca prezentów – poprawił Jakub. – Ale zgadzam się, że ma odpowiedni profil zawodowy.

– Może on teraz mieszka tu incognito – dodała Julka z przejęciem. – Żeby odpocząć przed świętami.

Pola zaśmiała się cicho.
– Albo po prostu pracuje w nocy. Może jest kierowcą, ochroniarzem… albo strażnikiem śniegu.

– Strażnikiem śniegu? – powtórzył Antek z zachwytem. – To brzmi jeszcze lepiej niż Mikołaj!

Następnego dnia dzieci postanowiły zrobić pierwszy krok. Julka napisała list na czerwonej kartce:

Drogi Sąsiedzie z drugiego piętra,
Twoje ślady są bardzo ciekawe.
Czy jesteś może Świętym Mikołajem?
Jeśli tak – dziękujemy za wszystkie prezenty.
Jeśli nie – i tak chcemy się przywitać.

Podpisano: Czwórka sąsiadów-detektywów

Podpisała dużymi literami i razem z rodzeństwem zostawiła kopertę na wycieraczce pod drzwi sąsiada.

Rano koperty już nie było.

– Czyli… przeczytał – szepnęła Julka.

– Ale nie odpowiedział – zauważyła Pola. – Może nie lubi dzieci?

– Albo jest bardzo tajemniczy – stwierdził Antek z błyskiem w oku. – A to jeszcze lepsze!

Wieczorem, gdy śnieg znowu zaczął sypać, dzieci wypatrzyły przez okno, że z podwórka odjeżdża ogromny, pomarańczowy samochód do odśnieżania. W kabinie ktoś siedział – w czapce z pomponem, w czerwonej kurtce i z długą brodą.

– Nie wierzę – wyszeptała Julka. – On naprawdę ma czerwony strój!

– I pojazd! – dodał Antek. – Tylko zamiast reniferów – taki jakby traktor!

Jakub już wyciągał notatnik.
– Hipoteza numer trzy: Mikołaj to profesjonalny odśnieżacz.

Pola spojrzała w stronę garaży i uśmiechnęła się tajemniczo.
– Może jutro zapytajmy go wprost czym się zajmuje?

Poranek przywitał ich błyskiem słońca odbitym od śniegu. Całe osiedle lśniło jakby ktoś posypał je cukrem pudrem. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, biało i cicho – tylko ptaki zostawiały ślady na parapecie.

Julka stała przy oknie i wpatrywała się w parking.
– Patrzcie! Ten pomarańczowy samochód wrócił. I jest zaparkowany pod naszym blokiem!

– To znak – oznajmił Antek, wciągając czapkę na uszy. – Musimy go odnaleźć, zanim odjedzie.

– Musimy, ale rozsądnie – poprawił Jakub. – Nie chcemy zostać małymi intruzami z trzeciego piętra.

– Spokojnie – powiedziała Pola, zakładając szalik. – Wiem, jak go złapać. Zrobimy pozdrowienie po miejsku.

– Po miejsku? – zdziwiła się Julka.

– Tak. Po prostu powiemy „dzień dobry”.

Na dworze śnieg sięgał prawie po kostki. Zza pomarańczowego pojazdu wyłonił się mężczyzna. Rzeczywiście – wysoki, z siwą brodą, w czerwonej kurtce, czapce z pomponem i rękawicach, z których wystawała stalowa łopata.

– Dzień dobry! – zawołała Pola, zanim Julka zdążyła ją powstrzymać.

Mężczyzna odwrócił się, trochę zaskoczony, ale od razu się uśmiechnął.
– O, dzień dobry! Wy to pewnie ta hałaśliwa banda z trzeciego? To wy napisaliście list?

– My nie hałasujemy – wtrącił Jakub poważnie. – My prowadzimy obserwację terenową.

Mężczyzna zaśmiał się.
– Obserwację? To dobrze. Bo ja prowadzę odśnieżanie terenowe. Jestem Ryszard. Mieszkam na drugim piętrze, obok windy.

Julka wzięła oddech.
– To pan zostawia te ślady?

– Prawdopodobnie tak – przyznał pan Ryszard. – Wracam z pracy czasem o piątej rano, więc zanim zdejmę buty, trochę śniegu się przyniesie.

Antek zrobił wielkie oczy.
– A więc to prawda… Pan jest Mikołajem!

Pan Ryszard uniósł brwi, potem zaśmiał się tak głośno, że aż echo wróciło z końca bloku.
– Mikołajem? Raczej jego pomocnikiem! Ale zamiast prezentów rozwożę sól i piasek.

– Czyli… pan odśnieża drogi? – zapytała Pola.

– Tak. Kiedy wy śpicie, ja wsiadam do tej maszyny i jeżdżę po całym mieście. Żeby rano każdy mógł dojść do szkoły, pracy, albo po bułki.

Dzieci milczały chwilę z wrażenia.

– To trochę jak magia, tylko z hałasem i łopatą – szepnął Antek.

– Coś w tym jest – przyznał pan Ryszard. – Tylko zamiast reniferów mam ten duży samochód, a zamiast prezentów – czyste chodniki.

Pan Ryszard chciał już wracać do pojazdu, gdy Julka zapytała:
– Czy możemy panu pomóc?

– Pomóc? W czym?

– W odśnieżaniu! – wykrzyknął Antek. – Mamy ręce, łopaty… no dobra, jedną łopatkę do piaskownicy, ale działa!

Pan Ryszard spojrzał na nich rozbawiony.
– Dobrze. Tylko kawałek. Tamtędy, przy wejściu, trochę śniegu się zebrało.

I tak czwórka małych odkrywców ruszyła do pracy. Pola z Julką zgarniały śnieg w rządki, Jakub obliczał który kąt łopaty jest najbardziej efektywny, a Antek co chwilę robił zaspy z okrzykiem:
– Mamy nowy biegun północny!

Pan Ryszard przyglądał się z uśmiechem, a potem powiedział:
– Wiecie, czasem mam wrażenie, że każdy dzień to taka mała misja. Nie z listu Mikołaja, tylko z życia. I fajnie wiedzieć, że ktoś to zauważa.

Julka spojrzała na niego poważnie.
– My zauważyliśmy. Bo ślady to najlepsza wizytówka bohatera.

Kiedy wrócili do mieszkania, ręce mieli czerwone od zimna, a policzki aż parowały. W kuchni ciocia Ania nalała im herbaty z miodem i cytryną.

A gdy późnym wieczorem spojrzeli przez okno, zobaczyli, jak pomarańczowy pojazd powoli znika za rogiem ulicy.
Śnieg znów sypał, ale już nikt nie martwił się o zaspy. Bo wiedzieli, że gdzieś tam na drodze jest ich własny, prawdziwy zimowy bohater.

Jak podobała Ci się bajka? 🌟

Średnia ocena: 5 / 5. Liczba oddanych głosów: 31

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Bajki dla dzieci do czytania | Darmowe bajki na dobranoc
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.