Kajetan Kajutnik – Rozdział 2 – Zatoka Rekina
Kajetan Kajutnik wraz z załogą Pogromcy Fal kontynuował swoją podróż po pierwszą złotą perłę, która miała przybliżyć go do wymarzonego statku pirackiego.
Po wypłynięciu z Miejsca Legend załoga udała się w kierunku portu w Zatoce Rekina. Było to miejsce, które przyciągało najlepszych handlarzy z całego morskiego świata. Jeśli więc szukać informacji o wartościowych przedmiotach ze złota, to właśnie tam.
Na statku panowała bardzo radosna atmosfera. To w Zatoce Rekina Kapitan Szymon Szumawa po raz pierwszy zebrał załogę Pogromcy Fal, po tym jak wygrał swój obecny statek w karty w lokalnej karczmie.
– Kapitanie Szymonie, mamy jeszcze trochę czasu. Czy opowiesz nam historię, jak wygrałeś Pogromcę Fal w karty? – zapytał jeden z marynarzy.
– Oczywiście, dobrze wiecie, że uwielbiam tę historię! – odpowiedział z radością.
Morze było spokojne, więc cała załoga rozsiadła się na pokładzie, słuchając opowieści swojego kapitana. Część z marynarzy była na statku od jego pierwszego rejsu z Kapitanem Szymonem, więc w miejscach gdzie ponosiła go wyobraźnia, dopowiadali, jak wydarzenia wyglądały naprawdę.
– Więc, siedzę sobie w karczmie czekając na naprawę mojego poprzedniego statku i popijajac ulubiony rum. Nagle podchodzi do mnie zgraja piratów. Szykowałem się na walkę, a oni siadają i pytają, czy umiem grać w karty. No jasne, że umiem, po coś w tej karczmie przecież siedziałem – powiedział, śmiejąc się i trzymając za brzuch. – No to pada pytanie: „o co gramy?”, zastanowiłem się chwilę i mówię: „o statki, jak wygram, biorę wasz, jak wy wygracie, oddaje wam mój”. – Załoga statku spojrzała po sobie z niedowierzaniem.
– Tylko twój statek był w naprawie, tak? – zapytał Tymon.
– Tak, synu, i nigdy jej nie przeszedł. Okazało się, że maszt jest nie do naprawienia i musiałbym kupić nowy statek. Czułem, że tak może być, więc okazja wygrania nowego w karty była wręcz idealna. – Kapitan Szymon znów się roześmiał. – Zaczęliśmy więc grać i mówię wam, wyjątkowo mi nie szło. Przegrywam partię za partią i jestem już o krok od przegrania mojego statku. Wtedy patrzę, a jeden z gości ma szklane oko i widać w nim wszystkie jego karty! Poczułem, że to mój moment. Od tej chwili nie przegrałem żadnej partii i wygrałem Pogromcę Fal. Choć wtedy statek nazywał się Brytfanna. Dziwna nazwa, więc zmieniliśmy ją tej samej nocy.
Kajetan siedział wpatrzony w Kapitana Szymona i w myślach już wyobrażał sobie swój statek. Widział, jak żagle trzepotały na wietrze, a on, w pełnym stroju kapitańskim i z czerwoną papugą na ramieniu, stoi na mostku kapitańskim i wykrzykuje swojej załodze rozkazy.
– Kajetan! Kajutnik! Halo! – krzyczał do Kajetana jeden z marynarzy, wymachując rękoma przed jego twarzą, jednak Kajetan nadal śnił na jawie o swoim statku. W końcu jednak ocknął się, jak wyrwany ze snu. – Przygotuj maszt, a potem kotwicę. Zbliżamy się do Zatoki Rekina. W snach nie nauczysz się dowodzić własnym statkiem.
Kajetan natychmiast podniósł się i przygotował żagiel do wpłynięcia do portu. Patrząc na zbliżający się port, dalej rozmyślał, jak wspaniale byłoby przypłynąć tu własnym statkiem. Teraz jednak musiał się skupić, aby bezpiecznie wprowadzić statek do portu. Z roztrzaskaną łajbą nie znajdzie żadnych złotych pereł.
***
Port w Zatoce Rekina był bardzo głośny i tętnił życiem. Był to inny hałas, niż ten, jaki panował w Roztańczonej Rafie. Każdy rozmawiał ze sobą bardzo głośno, praktycznie krzycząc. Kajetan nie mógł zrozumieć, dlaczego prowadzi się tu rozmowy w ten sposób, do czasu, aż Kapitan Szymon uświadomił go, że tak naprawdę nikt tu nie rozmawia. Każdy się targuje, chcąc coś kupić lub sprzedać, oczywiście po cenie najlepszej w okolicy.
– Kajetanie, jeśli ktoś może nam pomóc w odnalezieniu pierwszej perły to tylko mój przyjaciel Zbyszek. Handluje tu mapami skarbów i legendami, odkąd pamiętam. Zawdzięczam mu wiele przygód, więc liczę że i teraz będzie w stanie nam pomóc.
Kapitan Szymon prowadził Kajetana przez ogromny targ, mijając przeróżne stragany. Handlarze sprzedawali tu dosłownie wszystko. Od drewnianych skrzyni, przez statki w butelce, po tresowane papugi, które miały przestrzegać przed sztormami i odszukiwać zakopane skarby.
W końcu dotarli do wielkiego stoiska, przy którym stało kilka stołów zapełnionych mapami. Kilkoro piratów przeglądało wyłożone mapy i spisane legendy, a na końcu straganu siedział starszy pirat ze skórzaną przepaską na oku. Przeczesywał rękoma swoją długą czarną brodę i śpiewał pod nosem rytmiczną piosenkę.
– Z takim talentem powinieneś zostać piosenkarzem, a nie piratem! – powiedział wesoło Kapitan Szymon, witając się ze Zbyszkiem.
– Szymon Szumawa we własnej osobie! Co cię tu sprowadza przyjacielu? Odnalazłeś już wszystkie skarby, o których ci opowiedziałem i jeszcze ci mało? – odpowiedział równie wesoły Zbyszek.
– Właściwie to sprowadza mnie tu sprawa tego marynarza. – Kapitan Szymon wskazał ręką na Kajetana. – Jesteśmy w trakcie wyjątkowej misji. Miejsce Legend przepowiedziało Kajetanowi jego własny statek piracki. Jednak musi odnaleźć legendarne złote pełny.
– Doprawdy? – zapytał z zaciekawieniem Zbyszek. – Cóż, młody piracie. Powiem ci, że większość wielkich przygód, o których krążą legendy, zaczyna się od wizyty u mnie. Nigdzie nie znajdziesz takich map skarbów jak tutaj. Mam dla ciebie jednak dwie informacje.
– Dobrą i złą? – odpowiedział Kajetan ze smutną miną.
– Właśnie tak. Dobra jest taka, że doskonale wiem, gdzie szukać pierwszej perły. I to miejsce jest nawet niedaleko stąd. Zła niestety jest taka, że wielu piratów pytało już o tę legendę i żaden niczego nie znalazł. Było ich tak wielu, że przestałem nawet brać zapłatę za tę legendę. Mogę więc równie dobrze opowiedzieć ją i Wam, moi przyjaciele.
– Jasne, każda wskazówka będzie bardzo pomocna, Zbyszku – odpowiedział Kapitan Szymon.
– Tak więc według dawnej legendy złote perły zostały ukryte przez kapitana Henryka Cherlota. Ponoć dorobił się niesamowitej fortuny, którą przed śmiercią wymienił na pięć złotych pereł. W ten sposób łatwiej było mu ukryć cały swój majątek. Legenda głosi, że perły są ze sobą połączone i jedna prowadzi jej właściciela do następnej, tak aby mógł odnaleźć je wszystkie. Pierwsza z nich ukryta jest ponoć w miejscu zwanym Grotą Cherlota. To całkiem niedaleko stąd. Po opuszczeniu Zatoki Rekina musicie płynąć na wschód. Dotrzecie do Wyspy Lorencji, ale to miejsce nie jest warte nawet zatrzymywania się. Wszystkie skarby zostały tam znalezione lata temu. – Zbyszek powiedział to widoczną dumną. – Opłyniecie wyspę i zaraz za nią odbijcie na północ. Na horyzoncie pojawią się skały i musicie umiejętnie wpłynąć pomiędzy nie. Pośród nich znajduje się maleńka wyspa, a na niej Grota Cherlota. Po dotarciu na wyspę nie da się jej nie zauważyć. – zakończył Zbyszek.
Piraci podziękowali Zbyszkowi za tę informację i pożegnali się.
Kajetan stał jednak zmieszany i wpatrywał się nadal w stoły pełen map przed straganem. Pierwsza perła prowadząca do jego wymarzonego statku mogła być tak blisko. Coś jednak nie zgadzało się w tej historii. Dlaczego nikt inny jej nie znalazł, skoro była to tak znana legenda? Czy Miejsce Legend mogło go okłamać i perły tak naprawdę nie istnieją?
Była tylko jedna droga, aby się o tym przekonać. Z samego rana wyruszają do Groty Cherlota!
2 komentarze
Kacper
Kiedy będzie kolejna część moje dziecko bardzo polubiło tą bajkę
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło! Kajutnik na pewno pojawi się w okolicach nowego roku, jednak sama historia rozrosła się tak, że być może będzie to osobna książka 📚