Cheddaria w opałach – Wielki atak przez kanał
W kociej kryjówce panował rzadko spotykany spokój. Biceps przestał pompować swoje łapy, a Macher nie przerabiał właśnie starych butelek na rakietę. Zamiast tego, obaj wpatrywali się w mapę kanalizacji Cheddarii, narysowaną na odwrocie pocztówki z napisem: „Pozdrowienia z Krainy Serowych Radości!” — Zobacz. Tu wchodzimy. Tędy idziemy. I bach! Wysuwamy się prosto pod fontannę z serem! — Macher wskazał szlaczki narysowane kredką. — A potem? — zapytał Biceps, przygryzając ołówek. — Potem bierzesz króla na bary i biegniemy do wyjścia. Proste! Plan był absurdalny, ale nie bardziej niż poprzednie. Dlatego godzinę później dwaj koty stali już przy zardzewiałej kracie pod wzgórzem. Biceps rozgiął ją łapkami jak plastelinę, a Macher wsunął…
Cheddaria w opałach – Koci czarodziej
W swojej kryjówce, pomiędzy pękniętym koszem a pustymi puszkami po rybie, Franz przeglądał stary plakat z cyrku. — Sztuka! Iluzja! Oszustwo! Czyż nie to samo? — wymruczał, kreśląc palcem po kolorowym kapeluszu magika. — Skoro beczki, tunele i mysie przebrania zawiodły… czas na pokaz! Tak narodził się Czarofranz, najsłynniejszy iluzjonista z rzekomego Mysiego Wąwozu. Franz założył pelerynę z firanki, cylinder z wielkiej puszki po rybach i posypał futro brokatem z soli i popiołu. Na ogonie zawiesił dzwoneczek – „by robić wejście z klasą”. Rankiem stanął pod bramą Cheddarii i przemówił teatralnym głosem: — O myszy szlachetne! Przynoszę wam magię! Kulturę! Widowisko stulecia! Z murów spojrzał Sir Gucio. — On ma…
Cheddaria w opałach – Zamieszkaj z myszami
W cieniu wielkiego dębu Macher siedział owinięty w koc i sięgał łapką po ostatnie suszone szprotki. Po niedawnym „szturmie” do fosy jego futro pachniało kapustą i błotem, a jego duma leżała gdzieś pod warstwą glonów. — Dość tych widowisk! — syknął do siebie. — Nadszedł czas taktyki, subtelności… i teatralnego geniuszu. Tak oto narodził się plan. Macher postanowił wcielić się w nową postać: „Sierżanta Radosława”, uchodźcę z dalekiej Mysiej Doliny, któremu wiatr porwał domek, a los przywiał go do bram Cheddarii. Przebranie przygotował starannie: sztuczne mysie uszy, futerko i ogon. Następnego ranka stanął pod bramą Cheddarii, skulony, z workiem na plecach. — Pomocy! — piszczał cienkim głosem. — Jestem Radosław,…
Cheddaria w opałach – Koci szturm
Za wielkim dębem, przy zakurzonej mapie i resztkach kabanosa, zebrało się trzech kotów: Macher, Franz i Biceps. Wyglądali na gotowych do działania, choć… niekoniecznie do tego samego. Macher wskazywał patykiem na rysunek zrobiony na ziemi: — Tu jest Cheddaria. Tu jesteśmy my. Tu — nasza maszyna. Ruszamy prosto, szybko i bez zawahań. — A po co te półksiężyce z pierza? — spytał Franz. — Dekoracja! — odparł Macher. — Element dezorientacji. Biceps nie słuchał. Próbował wsadzić głowę do jednej z beczek. Machina oblężnicza była gotowa. Składała się z trzech beczek po kapuście, połączonych sznurkami, z przymocowanym parasolem jako daszkiem i pchaczem z drutu, który miał kierować ruchem. Macher nazwał to…
Cheddaria w opałach – Szczurzy lord
Wczesny poranek w Dolinie Cheddarii pachniał jak zawsze — z jednej strony mąką i serem, z drugiej — kwiatami rumianku rosnącymi pod murami. Mysie dzieci turlały kłębki nici, mysi grajek stroił lutnię, a na wieży strażniczej, jak co dzień, stał Sir Gucio. W hełmie przekrzywionym lekko na bok i z miną godną fresku wypatrywał znaków z nieba. A konkretnie — chmur, które przypominały mu smoka. — Dziś… czuję ferment. Serowy ferment! — powiedział do siebie z powagą. Nieopodal, po drugiej stronie wzgórza, w starym kufrze wyścielonym aksamitną tkaniną, kot Franz zakładał perukę. Franz nie był zwyczajnym kotem. Był artystą. Duszą teatru. Przebierańcem nad przebierańce. I właśnie rozpoczynał dzień od swojej…
Cheddaria w opałach – Tunel kłopotów
W kociej kryjówce za starym murem Biceps podnosił kamienie i rzucał nimi na bok, jakby to były zwykłe orzeszki. – Franz to aktorzyna, Macher to zaklinacz śrubek. A ja? Ja mam siłę! – ryknął dumnie, napinając biceps tak wielki, że aż sam się nim poklepał z uznaniem. – Kiedy oni gadali, ja trenowałem! Był wysoki jak na kota, z futrem naprężonym jak lina od balonu i głową nieco zbyt małą w porównaniu do reszty ciała. Na jednym uchu nosił opaskę z listka laurowego, bo – jak twierdził – „wygrał sam ze sobą.” Postanowił przedostać się do Cheddarii na własną łapę. – Nie przez dach, nie przez bramę… ale od dołu!…
Cheddaria w opałach – Sir Gucio wyrusza na patrol
W odległym zakątku świata, w dolinie skrytej między wzgórzami i starym dębem, leżało Królestwo Cheddarii – wspaniała mysia twierdza zbudowana z kamienia, drewna i tajemniczego materiału zwanego „opakowaniami po serkach topionych”. Królestwem rządził król Gryzomir I, którego tron z korka od wina błyszczał w porannym słońcu. Ale nie król był tu najważniejszy. Nie uczone myszy-skryby, nie strażnicy bram, nie nawet serowi kupcy. Nie.Bohaterem Cheddarii był Sir Gucio – rycerz, obrońca, poeta i… całkowicie nieświadomy tego, że był wyjątkowo nieporadny. Tego ranka Sir Gucio siedział przed swoim lustrem – czyli wypolerowanym kapslem – i przemawiał donośnie do własnego odbicia:– Oto dzień, w którym rycerz nie czeka na los, lecz sam losowi…

















