
Błysk i Klakson – 6: Powitanie wśród najlepszych
Tor Silverstone nie przypominał żadnego miejsca, w którym wcześniej byli. Wszystko było większe: trybuny, boksy, ekipy, a nawet kawa w automacie pachniała jak dla mistrzów świata. To tutaj zaczynała się wyścigowa elita – a teraz, oficjalnie, należeli do niej Błysk i Klakson.
— Wiesz, czuję się trochę… jakbym wracał do szkoły po przerwie, ale wszyscy inni już dorośli — rzucił półżartem Błysk, rozglądając się po padoku.
— A ja się czuję jak traktor w salonie wystawowym — odparł Klakson, poprawiając czapkę z logiem ich zespołu. — Ale przynajmniej jesteśmy razem.
Wśród eleganckich maszyn i błyszczących lakierów nagle podjechało auto, które nie błyszczało najbardziej, ale miało w sobie coś… skupionego. Zatrzymało się naprzeciwko nich.
— Leo — powiedział spokojnym tonem, wysuwając lusterko do powitania. — Słyszałem o was. Gratulacje.
— Błysk — odparł ten drugi, odwzajemniając gest. — Miło, że ktoś tu jeszcze mówi „gratulacje”, a nie tylko „spadaj z toru”.
Leo uśmiechnął się lekko.
— Mam nadzieję, że dasz radę dotrzymać tempa.
I odjechał.
— Nie wiem, czy to była pochwała, czy wyzwanie — mruknął Błysk.
— Pewnie jedno i drugie — skwitował Klakson.
Kwalifikacje poszły przyzwoicie, choć nie bez napięcia. Błysk zajął czwarte miejsce, mimo że przez chwilę był nawet trzeci. Jechał szybko – może nawet zbyt szybko. Każde okrążenie pokonywał z zaciętą determinacją, ścigając się z własnym cieniem, jakby cały tor był oceną jego wartości.
— Nie musisz bić rekordu świata. Musisz po prostu pojechać dobrze — mówił przez radio Klakson.
— Nie chcę tylko „dobrze”. Chcę najlepiej — odpowiadał Błysk, nieco zbyt nerwowo.
Zaliczył dwa drobne uślizgi, a w jednym zakręcie niemal przeciął tor zbyt szeroko. Gdy zjechał do boksu, reflektory miał napięte jak sprężyna.
— Czwarty czas — zameldował Klakson. — I bardzo zużyte opony. Jechałeś z ogniem… ale ogień też wypala.
Błysk milczał. Dopiero po chwili rzucił:
— Wiesz, Klakson, może dziś trzeba po prostu… pokazać im, kto tu wrócił. Co?
— Pokazać – tak. Ale nie udowadniać na siłę. Pamiętaj, że Leo też nie urodził się wczoraj — odparł traktor ostrożnie.
Ale Błysk był już w trybie „muszę się popisać”.
Wyścig rozpoczął się przy pełnych trybunach. Tysiące reflektorów, kamery śledzące każdy manewr, a przed nimi – 50 okrążeń na najsłynniejszym torze Wielkiej Brytanii.
Błysk wystartował dobrze. W pierwszych zakrętach wyprzedził jednego rywala i był już trzeci. Ale zamiast utrzymać tempo, zaczął naciskać zbyt mocno. Hamował później niż zwykle, brał zakręty agresywnie, nie zostawiał sobie marginesu na błąd.
Po kilkunastu okrążeniach zaczęły się problemy. Ślizgał się przy wyjściach z zakrętów, tracił ułamki sekund, które wcześniej zyskiwał. Klakson zorientował się natychmiast.
— Zużywasz opony szybciej, niż powinieneś. Jeśli nie odpuścisz, skończysz na feldze — ostrzegł przez radio.
— Już za późno, żeby zwolnić — odpowiedział Błysk z napięciem w głosie.
Na 38. okrążeniu spadł na piąte miejsce. W końcu Klakson podjął decyzję:
— Zjeżdżamy do boksu. Świeży komplet. Lepiej powalczyć z energią niż ślizgać się jak pingwin po bananie.
Pit stop był błyskawiczny. Opony wymienione, ostatni łyk chłodnego paliwa – i powrót na tor.
Na nowych oponach Błysk odzyskał formę. Jechał płynnie, pewnie. Wyprzedził jednego, potem drugiego. Ale nie starczyło mu okrążeń.
Wpadł na metę jako czwarty. Leo był drugi. Trybuny biły brawo.
Po wyścigu Błysk zjechał do boksu. Nie był wściekły. Był… zawstydzony.
— Gdybym nie cisnął tak na początku…
— Może byłbyś drugi. A może nie. Ale dziś nie chodziło o miejsce — powiedział Klakson. — To nie Leo cię pokonał. To twoja potrzeba, żeby wszystkim coś udowodnić.
Błysk spuścił reflektory. W oddali Leo rozmawiał spokojnie ze swoim zespołem. Nie krzyczał, nie machał. Po prostu analizował. Profesjonalnie, bez emocji.
— On nie musi nic udowadniać — mruknął Błysk. — Po prostu robi swoje.
Klakson pokiwał głową.
— Masz silnik jak błyskawica. Ale musisz jeszcze nauczyć się, kiedy warto grzmieć, a kiedy świecić.
Błysk spojrzał na niego z uśmiechem.
— W takim razie czas nauczyć się błyskać mądrzej.




