
Dinozaury z Wielkiej Skały – Dziś śpimy razem!
W dolinie u stóp Wielkiej Skały dzień chylił się ku końcowi. Słońce, czerwone jak dojrzały owoc, leniwie chowało się za horyzontem, malując niebo na różowo i pomarańczowo. Na szczycie skały, w miejscu znanym jako Wielka Skała Zabaw, czwórka przyjaciół siedziała razem, rozmawiając i planując kolejny dzień.
Taro, szaroniebieski triceratops, skupiony rysował patyczkiem linie w piasku. Obok niego Kika, żółtozielona welociraptorzyca, biegała w kółko, wymachując torbą z liści i opowiadając o nowych pomysłach na zabawy.
— I wtedy… zrobimy zawody na skakanie na jednej nodze! A potem labirynt z kamieni! A na końcu… kto znajdzie najdziwniejszy liść, ten wygrywa! — zawołała, wyrzucając ręce w górę.
Dono, brązowy ankylozaur z pomarańczowymi łatkami, leżał na wielkim, ciepłym głazie i z zamkniętymi oczami słuchał opowieści Kiki.
— Tylko nie za dużo biegania — mruknął spokojnie. — Dziś miał być dzień odpoczynku…
Rexi, czerwonawy tyranozaur, przyszedł z kolekcją swoich ryczących kamieni, które — jak twierdził — wydawały najgłośniejsze dźwięki w całej dolinie. Przechwalał się, który ryczy najgłośniej, przy okazji strasząc przelatujące pterodaktyle.
Nagle Dono podniósł się i spojrzał na przyjaciół.
— A może… dziś wszyscy przenocujecie u mnie? — zaproponował z uśmiechem. — W mojej jaskini jest dużo miejsca. I będzie ognisko lawowe!
Kika aż podskoczyła z radości.
— Tak! Tak! Zabiorę swoje poduszki i opowiem najstraszniejsze historie, jakie znam!
— Ooo, ja wezmę wszystkie ryczące kamienie! — Rexi aż ryknął z ekscytacji.
Taro zamyślił się, patrząc na zachodzące słońce.
— A czy będzie wystarczająco dużo miejsca na leżenie? I czy… na pewno nic nam nie spadnie na głowy?
— Spokojnie, moja jaskinia jest bezpieczna — zapewnił Dono. — Już się nie mogę doczekać!
Każdy pobiegł do swojego domu, by się spakować. Taro zrobił sobie listę rzeczy: patyczek do rysowania, liść-książkę, ulubiony kamyk… Kika wrzucała do torby kolejne skarby, aż torba była większa od niej samej. Rexi próbował zapakować wszystkie swoje kamienie, ale plecak z liści nie wytrzymał.
— Córeczko, nie zapomnij o myciu pazurków przed snem — zawołała mama Kiki.
— I nie rycz za głośno, dobrze? — przypomniała mama Rexiego.
Gdy spotkali się przy jaskini Dono, każdy był już obładowany po brzegi. Dono uśmiechnął się na ich widok.
— No dobrze, chodźcie. Pokażę wam naszą salę do spania.
Jaskinia była większa, niż się spodziewali. Na ścianach błyszczały małe kryształki, a w rogu paliło się ognisko lawowe — kamienie, które świeciły ciepłym, pomarańczowym blaskiem.
— Wow! — zachwyciła się Kika. — Tu jest jak w pałacu!
Rozłożyli poduszki z liści i zaczęli zabawę. Najpierw grali w „znajdź najdziwniejszy kamień”, potem Kika opowiadała historie o duchach dinozaurów, a Rexi zagłuszał je swoimi ryczącymi kamieniami. Taro próbował zanotować ich przygody na piasku, ale Kika co chwilę przebiegała obok i zamazywała rysunki.
Zabawa trwała aż do wieczora — w końcu zmęczeni położyli się wokół ogniska lawowego. I wtedy zaczęły się schody.
— Kika… możesz przestać gadać? — jęknął Taro spod liścia.
— Ale ja nie mogę zasnąć, jak nikt nie rozmawia! — odparła Kika.
— Rexi… nie rycz więcej, bo echo mnie budzi — mruknął Dono, odwracając się na bok.
— Ale ja nie ryczę… to kamień ryczy… — próbował się tłumaczyć Rexi.
Po chwili coś spadło z półki skalnej. Kika podskoczyła, Rexi zaryczał, Taro schował się pod liść, a Dono spokojnie podniósł kamień.
— To tylko moja kolekcja — wyjaśnił. — Spokojnie.
Ale atmosfera nie była już tak wesoła. Taro westchnął cicho.
— Wiecie… moje łóżko w domu inaczej pachnie.
Kika spojrzała na swoją torbę.
— Moja muszla zawsze stoi koło mojego gniazda… a tu… nie ma jej miejsca.
Rexi przysiadł i spuścił głowę.
— A mama zawsze przykrywa mnie liściem na dobranoc… tu nikt nie przykrył.
Dono pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Chyba wszyscy trochę tęsknimy za domem… Ale może… zbudujemy tu kawałek naszych domów?
Z entuzjazmem zaczęli tworzyć małe „kąciki”: Taro ułożył swój liść i patyczek, Kika położyła muszlę, Rexi ułożył swoje kamienie w kształt „mamy liścia”, a Dono położył swój relaksacyjny kamień na środku.
Kiedy skończyli, jaskinia wyglądała zupełnie inaczej — była jak zlepek ich małych światów, ale razem tworzyła coś wyjątkowego.
Wtedy do jaskini zajrzał tata Dono.
— Wszystko w porządku? — zapytał, patrząc na ich dzieło.
— Tak — odpowiedział Dono. — Teraz to wygląda… jak dom.
Tata uśmiechnął się.
— Każdy dom jest inny. Ale jeśli połączycie swoje ulubione kawałki… możecie stworzyć coś naprawdę wyjątkowego.
Przy ognisku lawowym, wśród kamieni, liści i muszli, dinozaury powoli zasypiały. Taro przytulił swój patyczek. Kika ścisnęła muszlę. Rexi zasnął, obejmując swoje kamienie. A Dono patrzył na nich wszystkich z uśmiechem.
I choć to nie był ich dom… tej nocy czuli się jak u siebie. Bo czasem potrzeba chwili, by poczuć się dobrze w nowym miejscu. I to jest w porządku.
🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!
📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!
💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.
📚 Kup e-booka tutajDziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨
