Kosmiczne Dzieciaki - Zaginione żarty | Bajka o poszukiwaniach
Zaginione karty Franka - bajka dla dzieci
Bajki o kosmosie,  Kosmiczne Dzieciaki

Kosmiczne Dzieciaki – Zaginione żarty

Na pokładzie statku kosmicznego Błysk 7 panowała leniwa atmosfera. Filip siedział na fotelu pilota, trenując rzuty do kosza z kulkami z papieru, Lena precyzyjnie lutowała jakiś drobny układ scalony przy stole w laboratorium, a Foster leżał pod panelem sterowania, z językiem na wierzchu, pochrapując cicho. Nawet Blip, komputer pokładowy, zdawał się mówić nieco wolniej niż zwykle.

I wtedy nadeszła wiadomość.

Na głównym ekranie zamigotała znajoma twarz — Franek Wesołek, najsłynniejszy komik w galaktyce. Jego zwykle rozbawione oczy były tym razem zaskakująco poważne.

— Kosmiczne Dzieciaki! Potrzebuję waszej pomocy! Stało się coś strasznego! — zaczął z dramatycznym zacięciem, po czym obraz zgasł.

— O nie… Franek i powaga w jednym zdaniu? To nie wróży nic dobrego — mruknął Filip, podnosząc się z fotela.

— Blip, sprawdź lokalizację wiadomości — rzuciła Lena, już zapięta w pas bezpieczeństwa.

— Wiadomość pochodzi z… Radosnej Planety — odpowiedział Blip z nutką zdziwienia w głosie. — Ale jak na razie, niewiele tam radości. Coś musi być nie tak.

Foster ziewnął, przeciągnął się i podrapał za uchem.

— Mówicie „straszne”? Pewnie skończyły mu się dowcipy. Albo jeszcze gorzej… popcorn! — zaszczekał z niepokojem.

Filip spojrzał na Lenę, a Lena na Fostera. Wszyscy skinęli głowami równocześnie.

— Kierunek: Radosna Planeta — ogłosiła Lena. — Czas pomóc naszemu przyjacielowi.

Kiedy dotarli na miejsce, Radosna Planeta faktycznie nie była taka radosna tego dnia. Niebo pełne było pastelowych kolorów, a ulice ozdobione girlandami balonów, ale atmosfera była zaskakująco ponura. Kosmiczne Dzieciaki – Filip, Lena i ich wierny pies Foster – zjawiły się tu na prośbę swojego przyjaciela, Franka Wesołka, najsłynniejszego komika w galaktyce.

Franek siedział na schodach swojego teatru, wyglądając, jakby stracił powód do śmiechu. Jego kolorowy garnitur, zwykle lśniący jak konfetti, tym razem wydawał się jakby przygasły.

— Franek! Co się dzieje? – zapytał Filip, podbiegając do przyjaciela.

Franek podniósł wzrok i westchnął ciężko.

— Moje żarty… one zniknęły! – powiedział dramatycznym tonem. — Każdy dowcip, każda riposta, wszystko było zapisane na pięknych kartkach. Numerowane, posegregowane… a teraz ich nie ma!

Lena spojrzała na niego z troską.

— Jak to się stało? Czy ktoś je ukradł?

Franek pokręcił głową.

— Nie wiem. Wczoraj jeszcze wszystko było na swoim miejscu. Dzisiaj rano wszedłem do mojego gabinetu i… puste szuflady. To katastrofa! Mam występ za dwa dni, a bez moich żartów jestem nikim!

Foster unosił uszy, a jego ogon delikatnie drgał.

— Kto mógłby mieć powód, aby ukraść żarty? Może twój rywal? Jak on się nazywał? Szczery Słoń?

Franek skrzywił się lekko.

— Serwacy Poważny. Ale on był na drugim końcu miasta, kiedy to się stało. Nie widzę powodu, dla którego miałby to zrobić.

Lena spojrzała na Filipa.

— Myślę, że powinniśmy zacząć śledztwo. Może coś przegapiłeś, Franek. Zbadamy twoją garderobę i porozmawiamy z ludźmi, którzy byli w pobliżu.

Franek skinął głową z wdzięcznością.

— Jesteście wspaniali. Jeśli ktoś może mi pomóc, to tylko wy.

Kosmiczne Dzieciaki zaczęły od garderoby Franka. Półki i szuflady faktycznie były puste, a na podłodze nie było nawet śladu papieru. Lena przejrzała zamek w drzwiach, dokładnie badając każdy szczegół.

— Nie było żadnych śladów włamania. Wygląda na to, że ktoś musiał mieć klucz albo drzwi były otwarte — zauważyła, przykładając oko do mechanizmu zamka.

Filip zajrzał pod biurko, gdzie znalazł jedynie stare, zakurzone notatki o niezwiązanych tematach, podczas gdy Foster krążył po pokoju, węszył intensywnie i próbował znaleźć jakikolwiek ślad zapachowy.

— Nic tu nie ma. Ani kartki, ani zapachu, który mógłby nam pomóc. To bardzo dziwne — powiedział pies, siadając z zawiedzionym wyrazem pyska.

Postanowili odwiedzić Serwacego Poważnego, znanego rywala Franka. Komik o ponurej minie powitał ich w swoim minimalistycznym biurze. W jego otoczeniu dominowały odcienie szarości, a jedynym ozdobnikiem był zegar z wahadłem.

— Tak, słyszałem o zniknięciu żartów Franka – powiedział tonem, jakby opowiadał o pogodzie. — Ale nie mam z tym nic wspólnego. Może sam je zgubił? Zawsze był roztrzepany.

Foster zmrużył oczy i powoli obszedł biurko Serwacego, wąchając w różnych miejscach.

— Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Co robiłeś wczoraj wieczorem? — zapytał pies, zatrzymując się przy zamkniętej szafce.

Serwacy wzruszył ramionami, nie okazując ani odrobiny emocji.

— Byłem w kawiarni z przyjaciółmi. Możecie zapytać obsługę, jeśli mi nie wierzycie.

Lena skinęła głową, próbując ocenić szczerość rozmówcy.

— Zrobimy to. Ale jeśli masz coś na sumieniu, lepiej powiedz teraz. To oszczędzi wszystkim czasu.

Serwacy jednak pozostawał niewzruszony. Jego chłodny wyraz twarzy nie zmieniał się ani na chwilę. Po rozmowie z obsługą kawiarni, okazało się, że mówił prawdę. Serwacy spędził tam cały wieczór, co potwierdziło kilku świadków.

Filip westchnął głośno.

— A więc to jednak nie on. Musimy szukać dalej.

Foster, nie tracąc humoru, dodał:

— Może powinniśmy zacząć szukać tych żartów w miejscach, które są tak absurdalne, że nikt ich nie szuka? To przecież w stylu komika!

Zmęczeni bezowocnym śledztwem, postanowili przejść się po parku. Spacerując Foster zauważył grupę małych goblinów, które siedziały w kółku i grały w karty. Ich śmiech i radosne pokrzykiwania były jedynym źródłem energii w tej przygnębionej okolicy. Na ich widok Filip zmarszczył brwi.

— To wygląda na niezłą zabawę. Może spróbujemy się do nich przyłączyć? – zaproponował Filip z uśmiechem.

Lena wzruszyła ramionami, dodając:

— Czemu nie? Może chociaż się rozerwiemy. A nuż coś się wyjaśni.

Gobliny przywitały ich z entuzjazmem, machając rękami i wskazując miejsce przy kole. Zaprosiły ich do gry, rozdając karty z wielkim zapałem. Foster, patrząc na jedną z nich, nagle podskoczył, jakby ugryzł go komar.

— Hej, te karty mają żarty Franka! – zawołał, machając jedną z nich przed nosem Leny.

Gobliny spojrzały na siebie z zakłopotaniem. Jeden z nich, nieco wyższy i z wystającymi uszami, podrapał się po głowie.

— Och, one były Twoje? – zapytał z wyraźnym skrępowaniem. — Myśleliśmy, że to po prostu piękne karty. Nasza ostatnia talia się zniszczyła, więc zabraliśmy te z ulicy. Były porozrzucane, a wyglądały na nikomu niepotrzebne.

Filip wybuchnął śmiechem, przyciągając uwagę pozostałych goblinów.

— Franek będzie zachwycony, gdy się dowie, gdzie się podziały. Ale nie martwcie się, wyjaśnimy to wszystko.

Gobliny spojrzały na siebie jeszcze raz, po czym jeden z nich zaproponował:

— Jeśli to ważne, oddamy je wszystkie. A może chcielibyście jeszcze jedną partię przed oddaniem? To świetna gra!

Foster machnął ogonem z radością.

— Czemu nie? Ale ostrzegam, jestem niezłym strategiem! Może tym razem coś wygram!

Po kilku minutach zabawy, w której Foster rzeczywiście wygrał kilka partii, gobliny z uśmiechem wręczyły Kosmicznym Dzieciakom całą talię zapisanych żartów. Filip spojrzał na Lenę, która skinęła głową.

— Wracajmy do Franka. Myślę, że mamy dla niego niezłą niespodziankę – powiedziała, ściskając karty blisko siebie.

Kiedy wrócili z kartami do Franka, ten wybuchnął śmiechem, gdy usłyszał całą historię. Gobliny grające w karty jego żartami wydały mu się tak absurdalne, że aż zaczął płakać ze śmiechu.

— Gobliny grające moimi żartami? To jest lepsze niż wszystkie moje dotychczasowe występy! – powiedział, trzymając się za brzuch i próbując złapać oddech. — To koniecznie musi trafić do mojego nowego programu!

Postanowił zaprosić gobliny na swój kolejny występ. Gobliny, nieco zawstydzone, początkowo nie chciały się zgodzić, ale Franek zapewnił ich, że publiczność będzie zachwycona ich opowieścią o tym, jak znalazły karty z żartami. Podczas występu opowiedzieli całą historię, od momentu znalezienia kart na ulicy aż po grę w parku z Kosmicznymi Dzieciakami. Sala wybuchła śmiechem, a Franek odzyskał swój humor i swoje żarty, a co najważniejsze – dostał nową inspirację do występów.

Kosmiczne Dzieciaki patrzyły na wszystko z dumą. Franek podszedł do nich po występie, dziękując im serdecznie.

— Nie wiem, jak wam się to udało, ale moje żarty są teraz bardziej żywe niż kiedykolwiek. A gobliny? Chyba muszę ich zatrudnić jako asystentów! – zażartował.

Filip uśmiechnął się szeroko i poklepał Franka po ramieniu.

— Kolejna misja zakończona sukcesem – powiedział z dumą, patrząc na Lenę i Fostera, którzy przytaknęli.

Foster dodał ze swoim charakterystycznym uśmiechem:

— Zawsze wiedziałem, że żarty Franka są warte gry w karty! A teraz… czy ktoś ma coś do jedzenia? Te gobliny gadały tak długo, że zgłodniałem!

Wszyscy wybuchli śmiechem, a na Radosnej Planecie znów zapanowała prawdziwie radosna atmosfera. Bohaterowie zadowoleni ze swojego sukcesu, wrócili na pokład „Błyska 7”, gotowi na kolejną przygodę w odległych zakątkach galaktyki.

🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!

📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!

💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.

📚 Kup e-booka tutaj

Dziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


Jak podobała Ci się bajka?

Naciśnij odpowiednią liczbę gwiazdek 🌟

Średnia ocena: 4.4 / 5. Liczba oddanych głosów: 29

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

6 komentarzy

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *