Noc na dachu bajka na dobranoc
Bajki o pieskach,  Piksel i przytulisko

Piksel i przytulisko – 8: Noc na dachu świata

Wieczory w schronisku bywały różne — czasem ciche, czasem śmieszne, czasem pełne planów i szelestu koców. Ale ten wieczór był inny. Bohaterowie leżeli na trawie, patrząc w niebo. Ciepły wiatr poruszał liście, a niebo przygasało powoli, szykując się do spektaklu gwiazd.

— Słyszeliście o dachu, z którego widać całe miasto i wszystkie odpowiedzi? — zapytał Gwizdek z namaszczeniem.

Tofik podniósł głowę z zainteresowaniem.

— Odpowiedzi? Jakie?

— No wiesz… gdzie się zgubiły sny. Gdzie uciekły skarpetki. I co się dzieje z pączkami, które nie trafiły do pudełka.

— A może i co się dzieje z nami — powiedział cicho Piksel.

Wtedy odezwał się Kamil, który przysiadł na murku nieopodal.

— Taki dach istnieje. Stary budynek, opuszczony. Winda nie działa od lat. Ale jak się wejdzie na górę, to ma się miasto jak na dłoni.

— To daleko? — zapytał Piksel.

— Nie — odparł szop. — Tylko wysoko.

Nazajutrz przygotowania szły pełną parą.

Tofik zrobił mapę z kartonu po płatkach. Były na niej zaznaczone punkty: „Wielka Kałuża”, „Ulica z Kotami” i „Tunel pod Światem”.

Maurycy przyniósł kawałek liny.

— Żeby wyglądać profesjonalnie — burknął.

Gwizdek ogłosił wyprawę „Operacją Dach Świata” i dodał, że jako kapitan ekspedycji zastrzega sobie prawo do pierwszego widoku z lewej strony.

Ruszyli późnym popołudniem. Kamil prowadził przez zakamarki miasta: przez alejki, pod wiatą przystanku, obok kiosku, w którym spały bezdomne gołębie. Przemykali pod płotami, przeskakiwali przez skrzynki, unikali ludzi.

Po jakimś czasie ich brzuchy zaczęły mówić głośniej niż ich łapki.

— Głodny jestem — mruknął Tofik.

— Ja też. A wspinaczka wymaga kalorii — dodał Maurycy, który zawsze głosił filozofię „nie myśl na pusty żołądek”.

Kamil uniósł łapę i wskazał tyły restauracji.

— Chodźcie. Czas na przystanek gastronomiczny.

Na zapleczu pachniało pieczonym serem, bułkami i ziołami. W koszu stało pudełko z resztkami. Gwizdek zanurkował pierwszy, wydobywając pół kanapki z mozzarellą.

— Jedzenie z widokiem na śmietnik. Luksus schroniskowego życia — mruknął Maurycy, ale jadł z apetytem.

Piksel patrzył na nich i pierwszy raz tego dnia poczuł coś jak szczęście. Byli razem. I szli wyżej.

Dotarli do budynku, gdy miasto zaczynało zapalać światła.

Drzwi były uchylone. W środku pachniało kurzem i starością. Gwizdek poleciał pierwszy, ale już po piętrze wrócił sapiąc.

— Przepraszam… potrzebuję chwilę… skrzydła nie te.

Tofik zaplątał się w stertę gazet. Maurycy stęknął:

— To bezsensowna romantyczna eskapada. Mam łańcuch w biodrze. Przysięgam.

Ale szli dalej. Piksel pomagał każdemu — podawał łapę, popychał tyłem, zachęcał.

— Jeszcze tylko kilka schodków — mówił. — Już blisko.

I w końcu… dotarli.

Dach był ogromny. Płaski, pokryty rdzą, miejscami porośnięty mchem. Ale widok… widok był tak szeroki, że odebrało im mowę. Całe miasto leżało pod nimi, błyskające światłami, oddychające cicho wśród ciemności.

— To… jest… świat — powiedział Tofik z zachwytem.

Gwizdek siadł i objął skrzydłami swoje pióra.

— Może nie mamy domu — powiedział — ale mamy to. I siebie.

Maurycy westchnął i usiadł ciężko.

— Myślałem, że nie wejdę. Ale potem pomyślałem, że wy się odwrócicie. I nie chciałem zostać sam.

Piksel podszedł do małej anteny i wyciągnął z zawiniątka coś, co od dawna nosił przy sobie — kawałek kocyka Lali. Owinął go ostrożnie wokół pręta.

— Niech zostanie tutaj. Na pamiątkę. Że tu byliśmy. Wszyscy.

Tofik położył obok kamień.

— To nasz znak. Dla nas. I dla każdego, kto będzie tu po nas.

Kamil spojrzał na nich spod swojego puchatego ogona.

— To nie była zwykła wyprawa. To była wyprawa na górę serca.

Schodzili powoli, nie rozmawiając zbyt wiele. Każdy był gdzieś daleko — w myślach, w emocjach, w przestrzeni nad miastem.

Ale schodzili razem.

W swoim rytmie. Jak zawsze.

I gdy wrócili do schroniska, wiedzieli już jedno:

To nie był tylko dach.
To był dowód, że potrafią.
Że potrafią wejść.
Potrafią wrócić.
Potrafią iść dalej — razem.

Jak podobała Ci się bajka? 🌟

Średnia ocena: 5 / 5. Liczba oddanych głosów: 6

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Bajki dla dzieci do czytania | Darmowe bajki na dobranoc
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.