Przygody Kółka i Szyny – Wyścig na Błotnistym Polu
W Radosnej Dolinie od samego rana panowało wielkie poruszenie. Mieszkańcy z niecierpliwością czekali na rozpoczęcie corocznego wyścigu terenowego na Błotnistym Polu. Szyna, srebrna lokomotywa, patrzyła na przygotowania z lekkim żalem w reflektorach. – Gdybym tylko mogła zjechać z torów, byłabym mistrzynią takich wyścigów! – żartowała, wywołując uśmiechy u swoich przyjaciół. Wyścig był okazją do zabawy, sprawdzenia swoich umiejętności i wzajemnej rywalizacji. W tym roku do zawodów zgłosiły się różne pojazdy, w tym Kółek, Tara, a także nowi przyjaciele: Brumek – mały quad o sportowym charakterze, i Grzmotek – potężny traktor z uwielbieniem do taplania się w błocie.
Na linii startu panowała atmosfera ekscytacji. Kółek, jak zawsze optymistyczny, spojrzał na swoich przyjaciół, w tym Tarę, zieloną wywrotkę, która w tym roku po raz pierwszy zgłosiła się do wyścigu. – Zobaczymy, czy wywrotki mogą być szybkie! – zaśmiała się Tara, robiąc próbne okrążenie.
– Gotowi na niezapomnianą przygodę? – zawołał.
Brumek, najmniejszy z pojazdów, podskoczył na swoich amortyzatorach.
– Oczywiście! Wyścigi to moja specjalność! Zobaczycie, jak mój silnik ryczy, gdy ruszę z miejsca.
Grzmotek zaśmiał się, jego głos był głęboki i donośny.
– Błoto to moje drugie imię. Nie ma lepszego miejsca na wyścig niż to pole!
Gdy syrena dała sygnał do startu, pojazdy ruszyły z impetem. Brumek natychmiast objął prowadzenie, zwinny i szybki jak zawsze. Kółek jechał tuż za nim, starając się dotrzymać tempa. Grzmotek natomiast celowo przyspieszał przy każdej kałuży, rozchlapując błoto na wszystkie strony i śmiejąc się głośno.
Pierwsza przeszkoda pojawiła się na horyzoncie – wąska, kręta ścieżka przez wysokie trawy. Brumek bez problemu się przecisnął, ale dla Kółka było to trudniejsze.
– Potrzebuję pomocy! – zawołał Kółek, jego koła ugrzęzły w gęstej trawie.
Grzmotek zatrzymał się i spojrzał na Kółka..
– Nie martw się, Kółku, ja to załatwię – powiedział, podjeżdżając bliżej i pomagając mu wydostać się z pułapki.
Tymczasem Brumek był już daleko z przodu, ale kiedy zauważył, że jego przyjaciele zniknęli za zakrętem, zatrzymał się.
– Wyścig wyścigiem, ale coś tu jest nie tak – powiedział do siebie i zawrócił, by sprawdzić, co się dzieje.
Dalsza trasa prowadziła przez błotniste kałuże i wzniesienia, które stawały się coraz bardziej wymagające. Brumek, Grzmotek, Kółek i Tara jechali razem, co chwilę pomagając sobie nawzajem na trudniejszych odcinkach. Gdy dotarli do wielkiej kałuży, Grzmotek zaśmiał się głośno, po czym bez wahania wjechał w sam jej środek.
– To moje królestwo! – zawołał, rozchlapując błoto na wszystkie strony i torując drogę dla reszty. Tara, która jechała tuż za nim, spojrzała na niego z uśmiechem.
– Grzmotku, powinieneś być królem błotnych wyścigów! – zażartowała, ostrożnie wybierając drogę przez mniejsze kałuże. – Ale musisz uważać, bo my tu też próbujemy przejechać suchą drogą!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, choć byli już cali w błocie. Kiedy dotarli do stromego wzniesienia, zaczęły się większe trudności. Brumek zauważył, że jego lekkie koła ślizgają się na błocie i nie dają rady wspiąć się na szczyt.
– Nie dam rady – powiedział z rezygnacją, spoglądając na swoje koła, które bezsilnie kręciły się w miejscu.
Tara zjechała bliżej i zawołała:
– Brumku, może spróbujmy razem! Przyczep się do mojej skrzyni, a pociągniemy cię na górę.
Szyna podjechała tuż obok.
Tara spojrzała na Brumka i powiedziała: – Brumku, damy radę. Chwyć się mnie mocno, a razem pokonamy to wzniesienie! Brumek szybko się zgodził i przyczepił do Tary, która z wielką determinacją pociągnęła go na szczyt. Wspólnymi siłami dotarli na wierzchołek wzniesienia.
Na wzniesieniu zatrzymali się, by chwilę odpocząć. Grzmotek spojrzał na nich i powiedział:
– Wiecie co? Nawet jeśli nie wygramy, to i tak jestem dumny, że jedziemy razem. Dzięki wam ten wyścig jest najfajniejszy, w jakim brałem udział.
Brumek skinął reflektorami w podzięce, a Tara dodała:
– Razem jesteśmy nie do zatrzymania! To najlepsza drużyna błotnista, jaką świat widział.
Cała grupa ruszyła dalej, gotowa stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
Gdy zbliżali się do mety, wszyscy byli pokryci błotem, ale uśmiechy nie znikały z ich twarzy. W ostatnich chwilach Brumek, Grzmotek, Kółek i Tara postanowili przejechać linię mety razem, jako zespół.
Tłum wiwatował, a burmistrz Doliny ogłosił ich wspólnymi zwycięzcami.
– Ten wyścig pokazał, że nie chodzi o to, kto jest najszybszy, ale kto potrafi pomagać innym i czerpać radość z zabawy – powiedział burmistrz, wręczając im puchar.
Przygoda na Błotnistym Polu nauczyła wszystkich, że prawdziwym zwycięzcą jest ten, kto wspiera innych. Współpraca i radość są ważniejsze niż indywidualna wygrana. Bohaterowie z Radosnej Doliny zakończyli wyścig szczęśliwi i gotowi na kolejne przygody.
2 komentarze
Lila
Bardzo przyjemna i lekka bajeczka. Dziecko zadowolone i prosi o więcej!
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję 🙂