Olga i wyścig czterech żywiołów – część 4.
Czwarty i ostatni wyścig Turnieju Czterech Żywiołów miał się odbyć na torze inspirowanym powietrzem, uznawanym za najbardziej wymagający z całej serii. Zawodnicy mieli stawić czoła licznym skoczniom, które wymagały precyzyjnego szacowania i podmuchom wiatru, mogącym w każdej chwili zepchnąć samochody z trasy. Atmosfera była napięta, a emocje sięgały zenitu.
Olga, stając na starcie, poczuła niespotykany dotąd ciężar oczekiwań. Widok rozległego toru, pełnego trudności i niespodzianek, wywołał w niej mieszane uczucia. Choć dotychczas jej determinacja i umiejętności prowadziły ją przez najtrudniejsze wyzwania, teraz, na samą myśl o nadchodzącym wyścigu, serce zabiło jej mocniej.
– Dasz radę Olga. Wiem, że się denerwujesz, ale to normalne – powiedział przed startem Bartek – Pokaż im co potrafisz!
– Dzięki chłopaki, to do dzieła! – odpowiedziała Olga spoglądając na swój zespół.
Gdy wyścig się rozpoczął, Olga nie była sobą. Wystartowała niezwykle słabo, tracąc kilka cennych sekund, co w takim wyścigu mogło mieć decydujące znaczenie. Na początku toru kilkukrotnie zmagając się z podmuchami wiatru, wyraźnie straciła pewność siebie.
Przez radio słyszała jednak uspokajający głos Bartka:
– Jedź tak jak lubisz, pamiętaj że ten wyścig to emocje ale i super zabawa.
Te słowa bardzo jej pomogły. Uspokojona Olga skupiła się na swoich zaletach i to pozwoliło jej wrócić do wyścigu. Z każdym kolejnym okrążeniem konkurenci jeden po drugim odpadali z wyścigu. Ostre zakręty i podmuchy wiatru eliminowały rywali. Olga zaczęła się powoli przebijać przez stawkę. Każdy metr toru przybliżał ją do celu, budząc w niej ducha walki.
Na ostatnich okrążeniach została tylko ona i jej główny rywal – Oskar, samochód, który był faworytem publiczności i niezaprzeczalnym mistrzem dotychczasowych wyścigów. Wśród fanów panowało przekonanie, że to Oskar znów okaże się niepokonany.
Ale Olga nie pozwoliła, by przewaga Oskara ją zniechęciła. Wewnętrzna siła i determinacja, której nauczyła się w ciągu całego turnieju, kierowały jej każdym manewrem. Oskar i Olga, jadąc łeb w łeb, tworzyli niesamowite widowisko. Ich samochody przemierzały ostatni odcinek toru, unikając podmuchów wiatru i precyzyjnie lądując po skokach.
Kulminacyjny moment nastąpił tuż przed linią mety. Oskar i Olga byli tak blisko siebie, że wydawało się, jakby jechali jednym samochodem.
– Nie dam ci tej wygranej tak łatwo, Oskar! – krzyczała Olga, wyciskając z silnika ostatnie krople mocy.
– I ja nie ustąpię, Olga! Dajmy kibicom najlepszy wyścig! – Oskar krzyczał z powrotem, z równie wielkim zapałem.
Wszyscy wstrzymali oddech, obserwując ich zmagania. W ostatniej sekundzie, wykorzystując niewielką przewagę, którą dał jej ostatni podmuch wiatru, Olga wycisnęła z siebie i swojego samochodu absolutnie wszystko, co miała. Z niewiarygodną precyzją i determinacją, czubkiem zderzaka wyprzedziła Oskara, przekraczając linię mety jako pierwsza!
Eksplozja radości wśród drużyny Olgii była ogromna! Bartek, Rysio, Mały Maciek i Piotrek szaleli z radości, świętując jej niesamowity triumf. Olga, wyczerpana, ale szczęśliwa, wysiadła ze swojego samochodu, przyjmując gratulacje od swojej drużyny.
Oskar, choć pokonany, podszedł do Olgi z uśmiechem.
– Niesamowity wyścig, Olga. Zasłużyłaś na zwycięstwo w tym turnieju. Twoja determinacja i umiejętności są godne podziwu – powiedział, składając jej gratulacje. Następnie, zwracając się do całej drużyny, dodał:
– Wasza drużyna pokazała, że wspólnie możecie osiągnąć więcej, niż się spodziewacie. Zapraszam was wszystkich na wspólne treningi. Razem możemy wznieść się na jeszcze wyższy poziom!
Olga i jej przyjaciele, otoczeni aplauzem i uznaniem, poczuli nie tylko radość ze zwycięstwa, ale także głęboką wdzięczność za drogę, którą przeszli, i lekcje, których się nauczyli. Turniej Czterech Żywiołów zakończył się dla nich największym sukcesem, a zaproszenie Oskara otworzyło przed nimi nowe możliwości i przygody na wyścigowych torach.