Seria Bajek U Szymańskich to magiczna podróż w świat dziecięcej wyobraźni, pełna radości, przygód i kolorowych przyjaźni. Zanurz się w niezwykłe historie Antka, Julii i Jakuba, trójki nieustraszonych przyjaciół, którzy każdego dnia zamieniają swój pokój w miejsce pełne fascynujących przygód.Czytaj więcej
Bajki te, stworzone specjalnie dla dzieci w wieku 5-6 lat, zapewniają niezapomniane chwile śmiechu, nauki i odkrywania. Każda opowieść jest precyzyjnie dostosowana do wieku odbiorcy, z zachowaniem lekkiego tempa i kolorowego języka, aby w pełni zaangażować najmłodszych słuchaczy.Śledź perypetie Antka, Julii i Jakuba, gdy ich codzienne pokoje stają się areną dla fantastycznych podróży. Od stateczka pirackiego na łóżku po eksplorację baśniowego lasu w zakamarkach szafy – każda historia jest unikalna, pełna ciekawych postaci i niezwykłych przygód.Seria Bajek U Szymańskich nie tylko rozwija wyobraźnię, ale również promuje wartości takie jak współpraca, kreatywność i empatia. Każda część bajki to nowa lekcja, która bawi, uczy i inspiruje.Przygotuj się na uśmiechy, śmiech i wiele niezapomnianych chwil podczas czytania serii Bajek U Szymańskich. Ta seria to idealny sposób na wspólne spędzanie czasu z dziećmi i rozwijanie ich pasji do czytania. Odkryj razem z nami magię dziecięcej wyobraźni!
U Szymańskich – Domek dla zabawek
– Moje lalki są bezdomne – westchnęła Julka, rozglądając się po półkach. – To nie do zaakceptowania. Jakub spojrzał znad książki o owadach. – Przecież mają pudełko. – Pudełko to nie dom! – oburzyła się Julka. – Potrzebują kuchni, łazienki, salonu… i może nawet ogrodu na dachu! Antek, leżący na dywanie z autkiem w ręku, uniósł głowę. – A będą miały windę? Bo jeśli tak, to ja się piszę na budowę. Julka od razu porwała się z miejsca, wyciągając z szafy puste pudełka, kartony, kawałki materiałów i rolki po papierze. Na biurku pojawił się plan: rozrysowany szkic z pokojami, piętrami i oknami. – To będzie domek jak z bajki. I…
U Szymańskich – Park linowy
– Mamy dla was niespodziankę – oznajmił tata w sobotni poranek, stając w kuchni z szerokim uśmiechem i termosami pod pachą. Julka przerwała smarowanie kanapki masłem orzechowym, Antek zatrzymał łyżkę nad płatkami, a Jakub uniósł brwi, nie odrywając wzroku od książki z rysunkami mostów wiszących. – Tylko nie mów, że jedziemy oglądać gruzowisko po remoncie sąsiadów – mruknął Jakub. – Jeszcze lepiej! – powiedziała mama, wchodząc z plecakiem. – Jedziemy do parku linowego. Zapadła cisza. – To znaczy… na takie coś… nad ziemią? – zapytała Julka, próbując brzmieć swobodnie. – Zabezpieczenia są bardzo porządne – dodał szybko tata. – Lina. Uprząż. Kask. A zresztą – mama była już kiedyś i…
U Szymańskich – Muzeum jednej ściany
Wszystko zaczęło się od tego, że Julka nie chciała rysować. – Znowu? – jęknęła, patrząc na pustą kartkę i kredki. – Czemu sztuka zawsze musi być płaska? – Bo kartka jest płaska – zauważył Jakub, nie odrywając wzroku od klocków. – Ale wyobraźnia NIE jest – odparła Julka i nagle stanęła prosto, jakby właśnie doznała olśnienia. – Ogłaszam: zakładam galerię sztuki. Ale nie zwykłą. Prawdziwą. Taką, która pokazuje uczucia. I inne rzeczy. Antek, leżący pod stołem z pokrowcem od poduszki na głowie, zapytał niewyraźnie: – To znaczy… będzie popcorn? – Nie. Będą dzieła – odpowiedziała Julka, rozciągając sznurek wzdłuż ściany pokoju i przyczepiając spinacze. – I każdy może wystawiać, ale…
Szymańscy na wsi – Wycieczka nad jezioro
To miał być wyjątkowy dzień. Od rana wszyscy szykowali się do rodzinnego wyjazdu nad jezioro – miejsca, które babcia Zosia nazywała „letnim rajem z wodą po kolana i niebem do góry nogami”. Dzieci już od śniadania dopytywały, kiedy ruszą, a w powietrzu czuć było tę szczególną mieszankę: trochę wakacyjnego podniecenia, trochę zapachu lemoniady, a trochę… wielkich planów. Słońce od rana świeciło tak mocno, że nawet kot Mruczek przeniósł się z werandy pod krzak porzeczek i udawał, że go nie ma. W powietrzu czuć było lato – prawdziwe, wakacyjne, z szumem liści, śpiewem ptaków i obietnicą czegoś wyjątkowego. W kuchni babcia Zosia pakowała kosz piknikowy.– Chleb, jajka, ogórki, lemoniada, wiśnie… czy…
Szymańscy na wsi – Jak zostać rolnikiem
Słońce dopiero wschodziło nad pagórkami, gdy w kuchni babci Zosi rozchodził się zapach świeżo pieczonego chleba i domowego twarożku. Julka smarowała kromkę masłem, Jakub z namysłem nalewał mleko do kubków, a Antek próbował zjeść konfiturę malinową bez łyżeczki – z marnym skutkiem i kleksem na brodzie. – Mam dziś dla was propozycję – powiedziała babcia z uśmiechem, poprawiając fartuch. – Jeśli wytrzymacie cały dzień pomagania w gospodarstwie, wieczorem czeka was specjalna nagroda. Dzieci spojrzały po sobie z mieszaniną ciekawości i ostrożnego entuzjazmu. – Tajemnicza wyprawa? – zapytała Julka. – Eksperyment z nową maszyną? – dopytał Jakub. – To nie zupa z brukwi, prawda? – rzucił Antek z niepokojem. Babcia tylko…
Szymańscy na wsi – Jarmark
– W sobotę będzie jarmark! – zawołała babcia Zosia, wchodząc do kuchni z koszykiem pełnym jabłek. – Wielki wiejski targ, występy, muzyka, kiełbasy – wszystko jak za dawnych lat! Julka aż odstawiła herbatę. – Naprawdę? I można mieć własne stoisko? – Można – pokiwała głową babcia. – Trzeba tylko wystawić coś swojego. Ręcznie zrobionego. Wymyślonego od serca. W oczach Antka natychmiast pojawił się błysk. – Zrobimy stoisko z pajęczyn! Albo z dźwięków kur! – Albo… – przerwała mu Julka – stoisko z pamiątkami ze wsi! Takimi prawdziwymi, od Szymańskich. Jakub zmarszczył brwi. – Pamiątki? Ale jak to? Co konkretnie? – Właśnie to – odpowiedziała Julka z uśmiechem. – Coś, co…
Szymańscy na wsi – Rodzinne ognisko
Upalny dzień powoli przechodził w wieczór. Powietrze stało się spokojniejsze, a cienie drzew wydłużyły się, jakby same szukały miejsca do odpoczynku. Na podwórku pachniało sianem, pieczonym chlebem i tym szczególnym zapachem lata, który zna się tylko na wsi. – Dziś wieczorem robimy ognisko – ogłosiła babcia Zosia, wychylając się z kuchennych drzwi. – I nie tylko z kiełbaskami! Będą też opowieści. Julka aż podskoczyła. – Opowieści?! Takie prawdziwe? – Takie, których nie znajdziesz w żadnej książce – uśmiechnęła się babcia. Dzieci rzuciły się do przygotowań. Antek znosił suche patyki spod jabłoni (choć część z nich po drodze zamieniał w miecze i różdżki), Jakub próbował – jak zwykle – rozniecić ogień…
Szymańscy na wsi – Ogrodowy patrol
Letnie poranki na wsi pachniały wilgotną ziemią, szczypiorkiem i czymś jeszcze – jakby powietrzem, które dopiero co obudziło się po zimie. Na podwórku panował spokój, ale Julka już czuła, że coś jest nie tak. – Patrzcie na ten koperek – powiedziała, wskazując na grządkę przy płocie. – Wygląda, jakby ktoś go przypalił… słońcem! – Albo sokiem z cytryny – wtrącił Antek, sącząc lemoniadę przez słomkę w kształcie ogórka. Jakub nachylił się nad rośliną. – To raczej przesuszenie. Kto podlewał grządki? Julka zerknęła na mokre kalosze Antka. – Antek, czym podlewałeś warzywa? – Tym… co było pod ręką. Wiadro z wodą po płukaniu kaloszy. – O nie! – jęknęła Julka. –…
Szymańscy na wsi – Czysta rzeka
Poranek na wsi pachniał świeżym chlebem, rosą i kompotem malinowym. Dzieci siedziały na werandzie, jedząc śniadanie i planując, co zrobią tego dnia. – Może zbudujemy szałas za stodołą? – zaproponował Antek z ustami pełnymi twarożku. – Albo zorganizujemy wyścigi taczek? – dorzucił Jakub. Julka miała już w głowie coś bardziej poważnego, gdy nagle na podwórze wszedł pan sołtys, niosąc pod pachą planszę i listę. – Dzień dobry, młodzieży! Mam sprawę ważną jak wiadro pełne żab! Rodzeństwo natychmiast zamilkło, wyczuwając zapowiedź przygody. – Dziś rusza wiejska akcja „Czysta Rzeka”. Sprzątamy nasz strumień i brzegi. Każda para rąk się przyda. A z waszym zapałem… no, kto jak nie wy? Babcia Zosia wyszła…
Szymańscy na wsi – Sekret na poddaszu
Deszcz bębnił rytmicznie o dachówki, a wiatr poruszał zasłony w salonie, wpuszczając do środka chłodne, wilgotne powietrze. To był dzień stworzony do nicnierobienia — ale dla rodzeństwa Szymańskich taki stan rzeczy po prostu nie istniał. Antek leżał do góry nogami na fotelu i próbował ułożyć na nosie wszystkie dostępne guziki z babcinego pudełka. Jakub, skupiony jak zawsze, rozstawił domino w kształcie ósemki i z zadowoleniem obserwował, jak kostki przewracają się z matematyczną precyzją. Julka siedziała przy kuchennym stole, wertując książkę o podróżach morskich i co kilka minut przeciągle wzdychała — jakby chciała wypłynąć gdzieś dalej niż tylko do drugiej strony kuchni. Wtedy odezwała się babcia Zosia, wycierając dłonie w fartuch:…