U Szymańskich - Piłkarskie emocje | Piłkarska bajka dla dzieci
Piłka do piłki nożnej
Bajki dla starszych dzieci,  Bajki o przygodach,  U Szymańskich

U Szymańskich – Piłkarskie emocje

Poprzedniego wieczoru w domu Szymańskich nikt nie siedział cicho. Mama kibicowała głośno, tata podskakiwał z radości przy każdej dobrej akcji, a dzieci – cóż, dzieci skakały po kanapie, przeżywając każdy ruch zawodników Niebieskich Lwów tak, jakby sami byli na murawie.

– GOOOL! – wrzasnął Antek, gdy piłka wpadła do siatki.
– Idealne podanie! – dodał Jakub z podziwem.
– I zobaczcie, jaką mają fajną opaskę kapitańską! – zauważyła Julka.

Po końcowym gwizdku nikt nie miał ochoty od razu iść spać. Rozmowy o meczu ciągnęły się aż do chwili, gdy mama oznajmiła:
– A teraz regeneracja. Jutro możecie zagrać mecz własny, jeśli jeszcze będziecie mieć siły.

Następnego dnia deszcz bębnił o szyby, a świat za oknem wyglądał, jakby ktoś zwinął go w szarą gazetę. Ale w salonie… atmosfera była zupełnie inna.

– Zagrajmy własny mecz! – rzucił Antek, siorbiąc mleko z kubka w piłki.
– Tak! Ale nie na dworze. Zrobimy boisko w salonie – odpowiedziała Julka.
– Z pluszakami? – spytał Jakub.
– Z pluszakami i naszymi zdalnie sterowanymi zabawkami – poprawiła Julka z uśmiechem. – Robimy Wielki Turniej Piłkarski o Puchar Dywanu!

W ciągu zaledwie pół godziny pokój dzieci zamienił się w prawdziwy stadion. Na środku dywanu pojawiło się boisko – wyznaczone taśmą malarską i obłożone z każdej strony poduszkami, które miały chronić zawodników przed groźnymi wślizgami. Bramki zrobili z dwóch pudełek po butach, a przez środek „murawy” przeciągnięto kolorową wstążkę – środek pola i dekorację w jednym.

Piłkę stanowiła miękka gąbka do kąpieli – idealna, bo lekka, sprężysta i dająca się toczyć przez zdalnie sterowane pojazdy. W każdej drużynie był jeden taki pojazd: u Julki – szybki samochodzik w niebieskim kolorze, u Jakuba – potężny dinozaur na kołach, który podczas testów obrócił się w miejscu i wywrócił własnego pluszowego kolegę.

Każda drużyna miała też dwóch pluszaków. Jeden – najczęściej najdzielniejszy lub przynajmniej najcięższy – pełnił rolę bramkarza. Drugi – napastnika, gotowego do zagrzewania drużyny, a czasem do przypadkowego zablokowania przeciwnika.

Julka, z miną selekcjonera reprezentacji narodowej, ogłosiła nazwę swojej drużyny: FC Błyskawica. Każdy zawodnik – nawet najskromniejszy miś – dostał materiałową opaskę w kolorach drużyny. Jakub jeszcze nie powiedział słowa, ale już szkicował taktykę na małej białej tabliczce.
A Antek… Antek stał na krześle z drewnianą łyżką w dłoni, gotowy, by za chwilę otworzyć pierwszy mecz jako komentator największego turnieju, jaki kiedykolwiek rozegrano na dywanie.

Jakub nazwał swoją ekipę Zielone Tornado i zrobił czapki dla zawodników.

– Potrzebujecie profesjonalnej relacji z tego wydarzenia! – zawołał Antek i wskoczył na fotel.
– Studio Szymańskich, relacja na żywo! – dodał tata, zakładając papierowy daszek z gazety. – Przyjmuję propozycję komentatorską. Poproszę tylko mikrofon.

Antek podał mu… drewnianą łyżkę.

– Gotowe. Mamy też mikrofon, który pomagał ostatnio przy obiedzie.

Mama weszła do salonu i zaśmiała się, widząc całe to zamieszanie.

– Skoro tak, to ja jestem kierowniczką od napojów izotonicznych i przekąsek. Co powiecie na marchewkowe chipsy i herbatę?

– JESTEŚCIE WSPANIAŁĄ PUBLICZNOŚCIĄ! – zakrzyknął Antek do pustego fotela.

Julka przyniosła zabawkowy gwizdek. Gdy go nacisnęła, rozległo się „pip!” i mecz się rozpoczął.

Julka z pasją sterowała swoim samochodzikiem, który popychał piłkę w stronę bramki Jakuba. Dinozaur Jakuba odpowiedział mocnym zwrotem w bok, odbijając piłkę do środka.

– Ależ odbicie! Błyskawica kontra Tornado – nie wiadomo, co zderzy się mocniej! – komentował tata z emfazą.
– Dinozaur! Co za drybling! I… i… czy on właśnie zatoczył się w kółko?! – dorzucił Antek, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

Miętusek stał dumnie w bramce. Pani Puch próbowała rzucić się do ataku, ale zatrzymała się na poduszce.

– Małe problemy kondycyjne – skomentował tata. – Widocznie nie trenowała przed sezonem.

Na boisku emocje sięgały sufitu.

Julka manewrowała swoim autkiem z zawziętością prawdziwej kapitan drużyny. Przejęła piłkę, odbiła ją o poduszkę i… GOOL!

– FC Błyskawica wychodzi na prowadzenie! – krzyknął Antek, aż zaschło mu w gardle.
– Protestuję! – zawołał Jakub. – Tam był spalony!
– W salonie nie ma spalonych – odpowiedziała Julka z miną znawczyni przepisów.
– Czyli gramy w wersję bez zasad? – dopytał tata.
– Gramy w wersję domową – odparła Julka.

Mama właśnie dostarczyła przekąski dla zawodników i komentatorów: kubki z herbatą, marchewkowe chipsy i kilka herbatników w kształcie piłek.

– Uwaga! Nadciąga napój mocy! – ogłosił Antek i wypił łyk herbaty jak piłkarz na przerwie.

Jakub zrewanżował się potężnym strzałem dinozaurem, który – z pomocą przypadkowego odbicia od Pani Puch – wpadł do bramki Julki.

– 1:1! – wrzasnął tata. – Co za mecz! Co za emocje! Aż chce się krzyczeć „ole ole”!

W pewnym momencie Julka próbowała nowej zagrywki.

– Rzut rożny z pilota! – ogłosiła. Jej samochodzik podjechał do piłki z boku i trącił ją w kierunku bramki. Zabrakło kilku centymetrów!

– Przez chwilę było niebezpiecznie – skomentował Antek. – Dinozaur zadrżał.

Jakub szykował się do odpowiedzi, gdy nagle… coś zaczęło się turlać z rogu pokoju.

– Co to?! – zawołał Antek.

– ZMIANA ZAWODNIKA Z TRYBUN! – ogłosił z dumą tata, sięgając po swój zdalnie sterowany autobus z klockami w środku.

Autobus wjechał powoli na boisko, zarył kołami o koc, przejechał przez środek i… pchnął piłkę do bramki Jakuba.

– GOOL! Ale… czy to się liczy?! – krzyknęła Julka, zaskoczona.

– Piłka przekroczyła linię – powiedział tata poważnym tonem. – A sędzia nie widział nic podejrzanego.

– Ja też nie – dodała mama z kuchni. – Ale skoro się liczy, to chyba mamy zwycięzcę?

Julka spojrzała na Jakuba, Jakub na Julkę – i oboje wybuchnęli śmiechem.

– To nie była twoja akcja – zauważył Jakub.
– I nie twoja obrona – dopowiedziała Julka.
– To może… remis? – zapytał Antek pojednawczo.
– Remis! – zgodzili się jednogłośnie.

Mama wróciła z kuchni, niosąc słoik po dżemie owinięty w złotą folię.

– Oto Puchar Dywanu – powiedziała z powagą – dla wszystkich graczy o najwyższym poziomie zaangażowania, pomysłowości i niekontrolowanych zderzeń.

Tata rozdał dyplomy z kolorowych kartek:

  • Julka – za najlepsze podania
  • Jakub – za taktykę
  • Antek – za komentarz meczowy roku
  • Pluszaki – za postawę sportową mimo braku możliwości ruchu

Wieczorem cała rodzina znów zasiadła przed telewizorem. Tym razem oglądali skróty wczorajszego meczu, ale dzieci dodawały własny komentarz z kanapy.

– Pani Puch byłaby świetnym zawodnikiem – powiedział Antek.
– Ale mamy jeszcze sporo do poprawy – dodał Jakub.
Julka przytuliła kubek z herbatą i powiedziała:
– A ja uważam, że nasz salon to najlepszy stadion świata.

🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!

📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!

💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.

📚 Kup e-booka tutaj

Dziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


Jak podobała Ci się bajka?

Naciśnij odpowiednią liczbę gwiazdek 🌟

Średnia ocena: 4.9 / 5. Liczba oddanych głosów: 24

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *