
Szymańscy w górach – Rezerwat przyrody
Poranek w pensjonacie rodziny Szymańskich był pełen ekscytacji. Tata właśnie kończył smarować kanapki, a mama przypominała dzieciom o zasadach obowiązujących w rezerwacie przyrody.
– Pamiętajcie, nie wolno hałasować, zostawiać śmieci ani zrywać roślin – mówiła, wkładając do plecaków małe butelki z wodą. – W rezerwacie wszystko jest pod ścisłą ochroną.
Jakub, Julka i Antek słuchali mamy, choć każdy myślał o czymś innym. Julka już wyobrażała sobie, jakie ptaki uda jej się dziś narysować w szkicowniku. Jakub trzymał w ręku atlas ptaków i liczył, ile gatunków uda mu się rozpoznać. Antek natomiast przyglądał się swojej lornetce, zastanawiając się, czy uda mu się zobaczyć coś naprawdę wyjątkowego, jak orzeł albo chociaż lis.
– Orły przednie są bardzo rzadkie, ale może będziemy mieli szczęście – powiedział tata, pakując ostatnią kanapkę. – A teraz wszyscy gotowi? Wyruszamy!
Rezerwat przywitał ich ciszą przerywaną tylko szumem drzew i delikatnym ćwierkaniem ptaków. W oddali było słychać płynący potok. Ścieżka prowadziła przez gęsty las, gdzie promienie słońca przebijały się przez korony drzew, tworząc na ziemi mozaikę światła i cienia.
– Jak tu cicho – zauważył Antek. – To trochę dziwne.
– Zwierzęta unikają hałasu, dlatego rezerwat to dla nich bezpieczne miejsce – wyjaśniła mama. – Dlatego musimy być bardzo cicho, żeby nie spłoszyć żadnych mieszkańców tego lasu.
Julka zatrzymała się i spojrzała przez lornetkę na wysoką gałąź.
– Widzę coś! – powiedziała szeptem. – To mały ptaszek, chyba pliszka.
Jakub szybko otworzył atlas i znalazł rysunek pliszki górskiej.
– To ona – potwierdził. – Ma taki charakterystyczny żółty brzuszek.
– Pliszki górskie żyją w pobliżu potoków i zjadają owady. Są bardzo pożyteczne, bo pomagają utrzymać równowagę w ekosystemie – dodała mama.
Antek spojrzał na ptaka i westchnął.
– Fajna, ale trochę za mała jak na moją lornetkę – zażartował, walcząc z ustawieniami przybliżenia w lornetce.
Po kilku minutach marszu mama zatrzymała rodzinę i poprosiła, żeby wszyscy stanęli w ciszy i spróbowali nasłuchiwać odgłosów przyrody.
– Przyroda mówi do nas na wiele sposobów – wyjaśniła. – Słuchajcie uważnie, może usłyszycie śpiew ptaków.
Dzieci zamknęły oczy i nasłuchiwały.
– Słyszę coś, jakby tuk-tuk-tuk. Co to? – spytał po chwili Jakub.
– To dzięcioł – odpowiedziała mama. – Używa dzioba jak młotka, żeby wykuwać dziuple w drzewach.
Antek chwycił kij i zaczął delikatnie stukać nim o najbliższe drzewo.
– Też jestem dzięciołem! – zawołał z uśmiechem.
Tata zaśmiał się i pokręcił głową.
– Wygląda na to, że mamy nowego mieszkańca rezerwatu.
Julka też się roześmiała, ale zaraz wskazała na inne drzewo.
– Słyszę inny śpiew! Co to za ptak?
Mama nasłuchiwała przez chwilę.
– To sikorka. Sikory są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych ptaków w Polsce. Mają piękny śpiew i są bardzo towarzyskie.
– Na pewno kojarzycie je z ogródka, to takie żółte kuleczki – dodał tata.
Po dłuższej wędrówce rodzina dotarła do miejsca, gdzie las ustępował miejsca skalistym ścieżkom. Słońce świeciło mocniej, a w oddali nadal słychać było szum potoku. Ścieżka wiodła przez kamienne występy, które gdzieniegdzie porastały kępy mchu i dzikie kwiaty.
Julka zatrzymała się nagle, zauważając ruch na jednej ze skał.
– Tam! Coś się rusza między kamieniami! – zawołała Julka, wskazując palcem na mały, ciemny kształt, który błyskawicznie przemknął między skałami.
Jakub natychmiast uniósł lornetkę i próbował dojrzeć stworzenie. Po chwili udało mu się dostrzec drobne futerko i długi ogonek. Szybko otworzył atlas, przewertował kilka stron i powiedział z ekscytacją:
– To mysz leśna! Są bardzo szybkie i świetnie się maskują. Żyją w norach i gromadzą zapasy na zimę.
Mama uśmiechnęła się, dodając:
– Myszy leśne są bardzo ważną częścią ekosystemu. Zjadają nasiona i owady, a same są pożywieniem dla drapieżników, takich jak lisy, kuny czy sowy. Dzięki nim przyroda zachowuje swoją równowagę.
Antek spojrzał na mysz przez swoją lornetkę, robiąc zabawną minę.
– Szybka jak błyskawica! – zaśmiał się. – Ale chyba jednak wolę pliszki. One przynajmniej tak szybko nie uciekają!
Mysz nagle poruszyła się, jakby usłyszała komentarz Antka, i szybko skryła się między kamieniami. Antek roześmiał się.
– No i masz, czyli na pewno mnie nie polubiła! – dodał z udawaną powagą.
Tata poklepał go po ramieniu.
– Może po prostu woli mieć trochę prywatności. Ale zobaczcie, jakie to niesamowite, że nawet na tak małym terenie można spotkać tyle różnych przejawów życia i otaczającej nas przyrody.
Rodzina spędziła jeszcze chwilę na przyglądaniu się różnym elementom skalnego krajobrazu. Julka zauważyła malutką grupkę kwiatów wyrastających z wąskiej szczeliny w skale.
– A to co? – zapytała, wskazując na białe kwiatki.
Mama przyjrzała się uważnie.
– To prawdopodobnie lepnica rozdęta. Śmieszna nazwa, prawda? To jeden z gatunków, które potrafią przetrwać w bardzo trudnych warunkach, takich jak te skaliste ścieżki. Rośliny takie jak ona są dowodem na to, jak silna potrafi być natura.
Julka wyciągnęła swój szkicownik i zaczęła szybko rysować, chcąc uchwycić delikatne płatki i drobne liście. Antek ziewnął teatralnie.
– Kwiaty, myszy… Co dalej? Może znajdziemy skarabeusza albo dinozaura? – zapytał z uśmiechem.
Jakub pokręcił głową.
– Dinozaurów raczej nie, ale jeśli się postaramy, może trafimy na coś naprawdę wyjątkowego – odpowiedział z tajemniczym uśmiechem, patrząc na horyzont.
Kiedy rodzina dotarła na otwartą polanę z widokiem na skaliste szczyty, Julka zatrzymała się nagle i zaczęła intensywnie wpatrywać się w odległe grzbiety. W międzyczasie kiwnęła głową na rodzinę, dając znak, że zauważyła coś niezwykłego.
– Coś widzę! – wyszeptała, niemal bezgłośnie.
Rodzina natychmiast uniosła lornetki. Wysoko na jednej z odległych półek skalnych, siedział majestatyczny orzeł przedni. Jego ciemnobrązowe pióra lśniły w promieniach słońca, a jego zakrzywiony dziób wyglądał groźnie nawet z takiej odległości. Skrzydła spoczywały blisko ciała, co sprawiało, że ptak wyglądał jak cichy strażnik gór.
– To orzeł Prawdziwy orzeł!! – Julka prawie podskoczyła z ekscytacji, ale szybko przypomniała sobie o konieczności zachowania ciszy.
Wszyscy patrzyli na ptaka jak zahipnotyzowani. Mama uśmiechnęła się ciepło.
– Orły przednie to jedne z największych ptaków drapieżnych w Polsce. – powiedziała po cichu. – Mogą szybować na dużych wysokościach przez długie godziny, a ich wzrok jest tak dobry, że potrafią wypatrzyć zdobycz z kilkuset metrów. Rozpiętość skrzydeł sięga nawet ponad dwa metry! Potraficie to sobie wyobrazić? – zagaiła dzieci. – To więcej niż tata ma wzrostu! Orły są poza tym symbolem siły i wolności.
Jakub spojrzał na ptaka przez lornetkę i zauważył, że orzeł co jakiś czas obraca głowę, jakby sprawdzał, co dzieje się wokół niego.
– Wygląda, jakby wszystko kontrolował – szepnął. – Czy to prawda, że są królami gór?
Tata skinął głową z powagą.
– Zdecydowanie. To zwierzę, które budzi respekt. Nawet wśród drapieżników jest na szczycie hierarchii.
Rodzina przez chwilę obserwowała orła w ciszy, nie chcąc przegapić żadnego ruchu. W pewnym momencie ptak powoli uniósł się na swoich potężnych szponach, rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze. Rozłożone szeroko skrzydła rzuciły cień na skały, a ich każdy ruch był majestatyczny i precyzyjny.
– Jakie to piękne! – wyszeptała Julka, nie odrywając oczu od odlatującego ptaka.
Orzeł przez chwilę krążył nad doliną, zanim zniknął za linią drzew na horyzoncie.
– Król gór – powiedział tata z zachwytem. – Nie każdy ma okazję zobaczyć coś takiego.
– Ale pliszki też są fajne. – dodał Antek z rozbrajającym uśmiechem. – Nie są takie dumne, tylko zwyczajne i wesołe.
Rodzina wybuchnęła cichym śmiechem, powoli zbierając się do dalszej drogi.
W drodze powrotnej dzieci wymieniały się wrażeniami. Jakub był zachwycony tym, ile ptaków udało mu się rozpoznać, a Julka planowała narysować orła w swoim szkicowniku.
Wieczorem, przy kolacji, mama podkreśliła, jak ważne jest dbanie o takie miejsca jak rezerwaty.
– Dzięki nim przyroda może przetrwać, a my możemy podziwiać takie cuda, jak dzisiaj – powiedziała, wyobrażając sobie lecącego orła.
Rodzina zgodziła się, że był to dzień pełen niezapomnianych wrażeń, a dzieci nie mogły się doczekać kolejnej wyprawy.


8 komentarzy
Joanna
Swietne bajki, moje dziecko zawsze z zaciekawieniem czeka na nową opowieść
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję!
Anna
Czytanie o przygodach Szymańskich to już nasza tradycja.. z niecierpliwością wyczekujemy kolejnej opowieści. Nie dość że są merytoryczne to jeszcze niosą ze sobą uśmiech i dobrą energię! Dziękujemy! Dobra robota!
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło i dziękuję za ten piękny komentarz ❤️
Justyna
Mój synek dopomina się tych pięknych opowieści. Są one prawdziwe i szczere a dziecko to wyczuwa.
Gratuluję polotu piśmienniczego i czekamy z synkiem na kolejne rozdziały o losach rodziny Szymańskich.
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję za tak piękny komentarz i miłe słowa 🙂 Szymańscy w każdy czwartek ❤️
Dominika Pugęsek mam 11 lat
Fajne są te bajki ,dlatego też je lubię
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję!