U Szymańskich - Wielka przygoda pionków | Bajka o współpracy
Kolorowe pionki do gry - bajka dla dzieci
Bajki dla starszych dzieci,  U Szymańskich

U Szymańskich – Wielka przygoda pionków

Za oknem bębnił deszcz, jakby ktoś grał na parapecie najbardziej znudzoną melodię świata. Antek leżał na dywanie, próbując żonglować trzema miękkimi piłeczkami, ale co chwilę jedna z nich trafiała go w nos. Julka siedziała z ołówkiem w ręku, ale już trzeci raz skreślała szkic kota, który uparcie przypominał kartofla. Jakub zaś siedział w rogu z lupą, analizując zachowanie magnesów, jakby od tego zależał los świata.

– Czy ta sobota się kiedyś zacznie? – jęknął Antek, spoglądając w sufit. – Bo jak nie, to ja się chyba zwinę w rulon i będę spał cały dzień.

– W rulon to możesz się zwinąć na widok moich rysunków – mruknęła Julka, patrząc krytycznie na kartkę.

Wtedy do pokoju zajrzała mama z czymś w rękach. Drewniana skrzynka, lekko przykurzona, z napisem „Nie otwieraj, jeśli nie masz odwagi” momentalnie przyciągnęła uwagę całej trójki.

– Co to? – zapytał Jakub, podnosząc się jak struna.

– Znaleźliśmy to dziś rano w szafie przy schodach. Wygląda na coś bardzo… tajemniczego – odpowiedziała mama z uśmiechem. – Ale nie wolno jej otwierać, dopóki nie ukończycie wyzwania.

– Jakiego wyzwania?! – Antek już zdążył dotknąć skrzynki, ale mama szybko ją odsunęła.

– „Wielka Przygoda Pionków” – przeczytała Julka z bileciku przyczepionego do skrzynki. – Brzmi znajomo.

– To stara rodzinna gra – powiedział tata, który właśnie wszedł z kubkiem herbaty. – Coś jak chińczyk, tylko że… większy. I żywy.

– Żywy?! – Antek zrobił wielkie oczy. – Niech tylko nikt nie mówi, że pionki nas zjedzą.

– Pionki nie – zaśmiał się tata. – Ale mogą was solidnie przetestować.

Tata wyciągnął planszę do chińczyka, ale zamiast położyć ją na stole, powiedział:

– Dziś zagracie na żywo. Cały salon zamieni się w planszę. A pionkami… będziecie wy!

Chwila ciszy. Po czym eksplozja.

– Ale super! – krzyknęła Julka.

– W końcu coś się dzieje! – Antek podskoczył jak sprężyna.

– To trzeba zaprojektować planszę! Z kartonów, poduszek, kartek… – Jakub już był przy drzwiach rzucając kolejnymi pomysłami..

Dzieci szybko podzieliły się zadaniami. Julka układała trasę z kolorowych kartek: czerwone, niebieskie, zielone i żółte pola ciągnęły się przez salon, zawijały za kanapę i kończyły pod wiszącą lampą – czyli „metą”.

Antek znosił poduszki i koce, z których robił „bazy” startowe. Jakub stworzył własną kostkę do gry – wielką, z kartonu, z namalowanymi oczkami na każdej ściance.

– To co? Zaczynamy? – zapytał tata, rozsiadając się w fotelu z notatnikiem.

– Czekaj, czekaj! – przerwała mama, wchodząc z kartką papieru. – Jeszcze jedno. Oto lista pól specjalnych. Jeśli staniecie na któreś z nich, będziecie musieli wykonać zadanie.

– Jakie zadanie? – zapytał Jakub podejrzliwie.

– Zobaczycie.

Julka rzuca jako pierwsza – 3. Przeskakuje trzy kartki i staje na polu niebieskim.

– Pole specjalne! – ogłasza mama z powagą. – Zadanie: kalambury. Po czym dyskretnie pokazała Julce hasło: kaktus w czapce.

– No nie! – jęknęła Julka, ale już po chwili zaczęła wykonywać dziwaczne ruchy, wystawiając ręce jak kolce i pokazując, że coś nakłada na głowę.

– Kaktus! – krzyknął Antek.

– W czapce! – dodał Jakub.

– Brawo! – Mama zapisuje punkt.

Kolejny ruch – Jakub. Rzuca kostką. 1. – Serio? – kręci głową, ale staje na polu „odpoczynek” i siada na chwilę na poduszce. – Jeszcze się nie zmęczyłem, żeby odpoczywać – mruczy.

Antek rzuca 6. – pełen entuzjazmu biegnie przez pokój, ale… ostatnie pole cofa go o trzy kroki.

– Co?! – Antek aż przysiada z szoku. – Ta gra jest przeciwko mnie!

– Albo to ty jesteś przeciwko kostce – odpowiada Jakub filozoficznie.

W kolejnych turach gra nabiera tempa: pojawiają się zadania z budowaniem wieży z klocków, śpiewaniem dziwnych piosenek i balansowaniem książką na głowie.

Dzieci śmieją się, przepychają, czasem oszukują z przymrużeniem oka. Antek na przykład był przekonany że wyrzucił pięć i pół chcąc stanąć pole dalej..

Ale napięcie rosło, bo zbliżali się do końca… a na planszy pojawiło się tajemnicze czarne pole z napisem:

“PRÓBA WSPÓŁPRACY” – tylko razem przejdziecie dalej.

Julka staje przed nim jako pierwsza.

– I co teraz? – pyta cicho.

– Teraz – odpowiada tata z uśmiechem – przekonacie się, czy potraficie grać razem.

Pole z próbą współpracy wyglądało niepozornie – ot, czarna kartka z białymi literami – ale atmosfera w pokoju natychmiast się zmieniła.

– Tato, to jakiś żart? – zapytał Antek, marszcząc czoło.

– Ani trochę – odpowiedział tata, otwierając kopertę z zadaniem, jakby czytał list od tajemniczego mistrza gry. – Słuchajcie uważnie: „Aby przejść dalej, gracze muszą zbudować most z poduszek i przejść po nim jeden za drugim – trzymając się za ręce. Jeśli którykolwiek z was spadnie – wracacie na początek planszy.”

Julka spojrzała na nogi Antka

– On ma za duże stopy. Spadnie i pociągnie nas na dół!

– Ale ty masz za cienkie ręce – odparł Antek. – Nie utrzymasz żadnego z nas.

– To może ja przejdę pierwszy, a wy się trzymajcie mojej bluzy – zaproponował Jakub pojednawczo.

Po krótkiej kłótni dzieci zbudowały most z trzech grubych poduszek ułożonych między krzesłami. Julka na początku próbowała przemykać jak baletnica, ale straciła równowagę, kiedy Antek postawił stopę tuż obok jej.

– Ej! – pisnęła, ledwo łapiąc równowagę.

– Spokojnie, trzymaj się mocno! – Antek ścisnął jej dłoń i pociągnął do przodu.

Wszyscy przeszli i obyło się bez upadków.

Tata podniósł kciuk w górę.

– Gratulacje. Przeszliście próbę współpracy.

– I nikt się nie połamał– dodał Antek z dumą.

Po zaliczeniu pola współpracy dzieci znowu zaczęły poruszać się po planszy – już nie jako oddzielni gracze, ale jako jeden wspólny pionek. Przesuwali się razem, rzucając na zmianę kostką i wspólnie podejmując decyzje.

– Na tym polu może być zadanie… – powiedziała Julka, wskazując na zieloną kartkę. – Ryzykujemy?

– Zawsze! – krzyknął Antek.

I rzeczywiście. Mama wręczyła im kolejne zadanie:

„Znajdźcie w salonie mały klucz. Macie dwie minuty. Czas… START!”

– O nie, to znowu zagadka! – jęknął Kuba, ale już przetrząsał kanapę.

Julka spojrzała na półkę z książkami.

– Klucze często są przy tajemniczych książkach. Może za „Skarbem Atlantydy”?

Na chwilę przed upływem czasu znaleźli klucz… w kapciu taty. Antek krzyknął, że prawie go nadepnął!, ale wszyscy zgodnie uznali, że to była sprytna kryjówka.

– Dobra robota – pochwalił ich tata. – Klucz się jeszcze przyda.

Ostatnie pole było inne niż wszystkie. Zamiast koloru, widniał na nim rysunek pudełka i napis: „Miejsce Tajemnicy”.

Tata i mama spojrzeli na siebie z uśmiechem. Mama wstała i postawiła na środku pokoju drewnianą skrzynkę, którą dzieci widziały rano.

– Zgodnie z zasadami, tylko gracze, którzy ukończyli Wielką Przygodę Pionków, mogą ją otworzyć – powiedziała poważnie.

Julka wyjęła klucz z dłoni Antka i spojrzała na rodzeństwo.

– Gotowi?

– Jasne! – chórem odpowiedzieli chłopcy.

Zamek kliknął. Wieczko uniosło się z lekkim skrzypnięciem.

W środku leżało… małe, złote pudełeczko, a w nim trzy kupony na wybór obiadu, filmu i aktywności dla całej rodziny. Każdy podpisany imieniem jednego z rodzeństwa.

– Chwila, jest coś jeszcze! – dodał podekscytowany Jakub. W skrzynce była też drewniana kostka do gry, większa od zwykłej i bardzo starannie wykonana. Na każdej ściance był nie tylko numer, ale też rysunek: gwiazda, klucz, chmurka…

– Zrobiłem ją sam – powiedział tata cicho. – To nasza nowa rodzinna kostka przygód. Każda ścianka oznacza typ gry lub zabawy. Jak się kiedyś znów zgubicie w nudzie… rzut nią może coś podpowiedzieć.

Julka wzięła kostkę do ręki z radością.

– Czyli… możemy wszystko?

– Dzisiaj – powiedziała mama – to wy rządzicie.

Wieczorem w kuchni rozszedł się zapach pizzy z szynką i kukurydzą – wybranej przez Antka. Na kanapie czekały już kocyki i poduszki, a telewizor czekał na nich z filmem o robocie-odkrywcy – wybór Jakuba. Julka dopełniła wieczoru swoim pomysłem: 

– Zróbmy jeszcze plakat naszej przygody. Każdy narysuje swoją postać!

Podczas filmu, z pełnymi brzuchami i uśmiechami na twarzach dzieci wtulały się w siebie, a Julka westchnęła:

– To była najfajniejsza gra w chińczyka w historii.

– Bo była nasza – dodał Jakub.

– I bez żadnego przegrywania – dorzucił Antek, po czym zapadł w sen z ręką w pudełku po pizzy.

Rodzice spojrzeli na nich z uśmiechem. Wystarczyło kilka kartek, trochę wyobraźni i… trzy pionki, które razem zrobiły coś wielkiego.

🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!

📖 Podobała Ci się ta bajka? To tylko część niezwykłego świata, który tworzę z pasją dla dzieci i rodziców. W moim pierwszym e-booku znajdziesz jeszcze więcej pięknych, wciągających opowieści, które rozbudzają wyobraźnię i uczą wartości!

💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.

📚 Kup e-booka tutaj

Dziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


Jak podobała Ci się bajka?

Naciśnij odpowiednią liczbę gwiazdek 🌟

Średnia ocena: 4.9 / 5. Liczba oddanych głosów: 33

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

2 komentarze

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *