Bramka hokejowa - bajka dla dzieci na dobranoc
Bajki o sporcie,  Drużyna Asów

Drużyna Asów – Hokej na lodzie

Poranek w Wierzbowie pachniał mrozem. Parkowe topole brzdękały drobnymi sopelkami, a chudy księżyc dogasał jeszcze nad dachem Szkoły Podstawowej nr 7, gdy Alan Tokarz poczuł, że ten dzień niesie coś więcej niż zwykłą lekcję.

Na korkowej tablicy, pomiędzy afiszem o zbiórce kasztanów a planem dyżurów bibliotecznych, wisiał świeżutki plakat. Śnieżnobiała tafla, z której wyjeżdżał czarny krążek, głosiła:

Międzyszkolny Puchar Zimy
Hokej 4 × 4 – lodowisko „Soplex” – sobota

Zanim Alan zdążył wypowiedzieć choć słowo, obok wyrósł Kajetan Bayo – jeszcze niższy niż zwykle przez ciężki plecak i zsuniętą na oczy zeszłoroczną czapkę.

– Zmarznięte piegi Basi na patyku! – zawołał teatralnie. – Puchar Zimy, a my bez łyżew w rozmiarze ludzkim!

Basia Płonka, której piegi akurat rumienił chłód, zmrużyła oczy.
– Wybacz, Kaju, moje piegi radzą: najpierw strategia, potem martwienie się o buty.

W tym samym momencie zjawił się trener Wiktor Sawicki, niosąc drewnianą tabliczkę. Kredą, która trzaskała na mrozie jak pękający lód, zapisał:

+1 pkt Fair-Play za trzy płynne zmiany w locie

– Bramkarza nie ruszamy – dodał i stuknął tabliczką w ramię Igora Leśniewskiego. – Ty, Grizzly, stoisz w bramce od pierwszej syreny do ostatniej.

Igor, obładowany padami pożyczonymi z magazynu, przypominał chłopca uwięzionego w futerałach od wiolonczel. Mimo to uśmiechnął się tak szeroko, jak pozwalał mu puchowy ochraniacz na szyi.

Popołudnie spędzili na miejskim lodowisku. Tafla „Soplexu” lśniła jak lustro z baśni – wystarczyło postawić stopę, by usłyszeć szept ukrytych w niej śnieżynek. Trener Sawicki przykucnął i namalował na lodzie niebieską linię – prostą, która dzieliła królestwo ataku od królestwa cierpliwości.

– Krążek musi przekroczyć granicę przed napastnikiem – rzekł. – Inaczej sędzia odgoni was jak nieproszonych gości.

Basia, zawsze głodna porównań, przytaknęła z zamyśleniem.
– Czyli dawny spalony, tylko że w poprzek, a nie wzdłuż.

Potem nadeszła pora na rytuał zmian. Zośka Bałtycka przesunęła dłonią po pancerzu swojej łyżwy i wskazała drewniany podest-ławę.
– Trójka zjeżdża z tej deski, trójka wjeżdża z tamtej. Jeśli nakryjecie się kijami, to znak, że pomyliliście kolejność.

Kajetan przechylił głowę, wykonał piruet i rozłożył ramiona.
– Breakdance na łyżwach… lepszy niż na parkiecie!

Jego okrzyk przerwał nagły łoskot. Alan garbił się przy bandzie – nie zdołał zahamować i spotkał się z drewnianą balustradą czołem. Kilkoro uczniów z 6C zachichotało z trybun, ale Alan tylko poprawił czapkę i wzruszył ramionami.
– Bandy są po to, by przypominały, że nie mamy skrzydeł.

W sobotni poranek tafla lśniła srebrzyście. ProLiga – przeciwnik starszy i trenowany od dwóch lat – sunął po lodzie w eleganckich łukach, niczym stado czarno-czerwonych jaskółek. Ich kapitan skinął głową w stronę młodszych rywali, a jego spojrzenie pełne było uprzejmej pewności.

Pierwsza syrena zadźwięczała jak kryształ. Już w trzeciej minucie Basia przechwyciła podanie, poprowadziła krążek wzdłuż bandy i podała Alanowi. Strzał z nadgarstka przeciął powietrze, a czarna guma opadła między parkany bramkarza ProLigi. Jeden do zera.

Ale radość nie trwała długo. Dwie minuty później przeciwnik ustawił krążek na buliku i huknął tak, że Igor usłyszał echo w kościach własnej maski. Remis. W szóstej minucie Zośka rzuciła krótkie hasło:
– Zmiana!

Basia, Alan i jeden z rezerwowych zastąpili Kajetana, Darię i Zośkę. Pierwsza płynna zmiana zapiszczała zielonym punktem.

Druga tercja pachniała zmęczeniem. ProLiga zwiększyła tempo, a Igor bronił jak niedźwiedź stojący między jaskinią a burzą. Tylko raz nie zdążył – rykoszet zmienił kierunek strzału i uczynił tablicę wyników nieprzyjazną: dwa do jednego dla starszych.

W piętnastej minucie Basia dotknęła palcem ławki. Alan i Zośka podskoczyli do wejścia. Druga zmiana – jeszcze bardziej płynna.

Trzecia tercja była bajką o oddechu i wybaczeniu. Alan znów zgubił krążek, ale zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Zośka przechwyciła puck z lodowatą pewnością i odesłała go z powrotem do gry.

Gdy zegar wskazywał dwie minuty do końca, Basia uniosła kij jak pochodnię. Ostatnia roszada. Trzeci punkt bonusowy.

A piętnaście sekund później Kajetan, ślizgając się niczym śledź, przemknął za plecami obrońcy i wślizgnął się z krążkiem za linię bramkową. Dwa do dwóch. Publiczność jęknęła z radości, a z band posypał się lód jak brokat z tornistra.

Dogrywka była krótsza niż sen komara. Minuta i dziesięć sekund wystarczyły, by kapitan ProLigi uderzył w słupek. Krążek wrócił pod jego kij, a poprawka znalazła drogę do siatki. Trzy do dwóch.

Syrena oznaczała koniec. Lód skraplał się od gorących oddechów.

Kapitan zwycięzców podszedł do Alana i uścisnął mu rękę.
– Trenujemy dwa lata, a dopiero w dogrywce was przełamaliśmy. Gdybym miał czapkę, zdjąłbym ją przed wami.

Basia zamknęła notes z trzema zielonymi plusami.
– Bonus za zmiany zdobyty – szepnęła. – Przegraliśmy cyfry, wygraliśmy rytm drużyny.

Igor odpruł taśmę z ochraniaczy i powiedział cicho:
– Ściana czasem pęka, ale stoi, dopóki ktoś ją podtrzymuje.

Zośka spojrzała w stronę wyjścia, gdzie woźny Jarek właśnie przybijał nowy afisz:

Szkolny turniej baseballowy – zgłoszenia w piątek
Piłeczka na plakacie wyglądała jak miniaturowy księżyc.

– Chyba czas nauczyć się uderzać w gwiazdy – mruknęła.

Kajetan zakręcił hokejowym kijem tak, że srebrzyste ostrze łyżwy przecięło światło reflektora.
– Kształt podobny, trafienie trudniejsze – zaśpiewał z uśmiechem.

A echo jego słów potoczyło się po lodzie jak zaproszenie do kolejnej przygody.

I gdy Drużyna Asów opuszczała „Soplex”, tafla trzeszczała cichutko – jakby sama chciała zapamiętać ten dzień, w którym dzieci zatańczyły na jej błękitnym parkiecie bez względu na to, co mówiła tablica wyników.

🚀 To już koniec tej historii… ale to nie koniec przygód!

📖 Podobała Ci się ta bajka? W moich e-bookach znajdziesz wciągające przygody, niezwykłych bohaterów i opowieści, które rozpalą wyobraźnię Twojego dziecka. ✨ Odkryj pełną smoków i odwagi opowieść o Księżniczce Aleksandrze lub rusz w kosmiczną misję z Kosmicznymi Dzieciakami!

💛 Kupując e-booka, wspierasz moją twórczość i pomagasz mi dalej tworzyć darmowe bajki dla wszystkich! Dzięki temu ten blog może istnieć i dostarczać radość dzieciom każdego dnia.

📚 Kup e-booka tutaj

Dziękuję, że jesteś częścią tej bajkowej podróży! 🌟✨


Jak podobała Ci się bajka?

Naciśnij odpowiednią liczbę gwiazdek 🌟

Średnia ocena: 4.6 / 5. Liczba oddanych głosów: 5

Oddaj pierwszy głos!

Przykro nam, że bajka nie przypadła Ci do gustu 😟

Pomóż nam się poprawić 🚀

Powiedz, czego zabrakło Ci w tej bajce

Jestem założycielem bloga i autorem bajek na bajkidoczytania.online. Po latach tworzenia opowieści "do szuflady" zdecydowałem się regularnie publikować je na blogu. Mam nadzieję, że Ty i Twoje dziecko znajdziecie tu coś dla siebie :)

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zadbaj o rozwój dziecka dzięki e-bookom pełnym wartości i przygód!

Moje e-booki dla dzieci to:

  • ✨ Wspólne wieczory z bajką – spokojniejszy sen i silniejsza więź
  • 💡 Historie, które uczą odwagi, empatii i współpracy!
  • 📱 Dostępne od razu w formie PDF/EPUB
  • 💰 Tylko 15 zł za książkę pełną przygód!

👉 Zaczynam przygodę!