Niedźwiedź Bruno – Niespodziewany gość
W pewien ciepły, letni poranek w lesie panował spokój. Liście szeptały w delikatnym wietrze, a promienie słońca igrały na tafli jeziora. Niedźwiedź Bruno, jak co dzień, przechadzał się po lesie, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku. Na swojej ścieżce spotkał wiewiórkę Weronikę, która, w swoim zwyczaju przeskakiwała z gałęzi na gałąź, z dumą niosąc w pyszczku orzech.
– Weroniko! Jak mija ci dzień? – zapytał Bruno z uśmiechem.
– Wspaniale, Bruno! Znalazłam dziś piękny orzech na polanie! A jak twoje poranne obchody? – odpowiedziała wiewiórka, zatrzymując się na pobliskiej gałęzi.
– Jak na razie spokojnie, ale kto wie, może dziś wydarzy się coś ciekawego – zaśmiał się Bruno i ruszył dalej.
Nie minęło wiele czasu, gdy Bruno usłyszał cichy płacz dobiegający spod starego dębu. Zaciekawiony, zbliżył się ostrożnie i zobaczył małego jeżyka, który siedział skulony między korzeniami drzewa.
– Hej, mały przyjacielu, co się stało? – zapytał Bruno, kucając obok jeżyka.
Jeżyk uniósł głowę, a w jego oczach widać było strach i zagubienie.
– Zgubiłem się… Jestem Jakub i przybyłem z daleka. Chciałem znaleźć rodzinę, ale teraz nie wiem, gdzie jestem ani jak wrócić – powiedział cichym głosem.
Bruno spojrzał na niego z troską.
– Nie martw się, Jakubie. Razem coś wymyślimy. W tym lesie zawsze pomagamy sobie nawzajem – odpowiedział stanowczo niedźwiedź.
Bruno zaprowadził Jakuba do swojej chatki, gdzie przygotował dla niego ciepłe posłanie z liści i zaparzył herbatę z leśnych ziół.
– Opowiedz mi, skąd dokładnie przybywasz – poprosił Bruno, nalewając herbatę do małego kubka.
– Moja rodzina mieszka za dużym wzgórzem, gdzie rosną białe kwiaty. Wyruszyłem sam, żeby ich odnaleźć, bo słyszałem, że niedaleko są nasi kuzyni, ale zgubiłem się – wyjaśnił Jakub, trzymając kubek w małych łapkach.
W tej chwili do chatki wszedł Jeleń Julian, który akurat wracał z polany.
– Bruno, słyszałem, że mamy gościa – zaczął Julian, po czym spojrzał na jeżyka. – Witaj, mały! Nazywam się Julian. Jak mogę pomóc?
Bruno wyjaśnił sytuację, a Julian zamyślił się, delikatnie stukając kopytem o podłogę.
– Może Sylwia coś będzie wiedziała. Ona zna każdy zakątek lasu – zaproponował.
Bruno, Jakub i Julian wyruszyli do gniazda sowy Sylwii, które znajdowało się wśród wysokich sosen. Sylwia była znana ze swojej mądrości i znajomości lasu. Kiedy tylko dotarli, Sylwia przywitała ich ciepłym spojrzeniem.
– Witajcie, moi drodzy! Co was sprowadza? – zapytała, poprawiając pióra.
– Sylwio, nasz mały przyjaciel Jakub zgubił się i szuka swojej rodziny. Czy wiesz coś o miejscu z białymi kwiatami za wzgórzem? – zapytał Bruno.
Sylwia zamknęła na chwilę oczy, jakby przeszukiwała wszystkie zakamarki swojej pamięci.
– Tak, znam to miejsce. Za wzgórzem znajduje się polana pełna białych kwiatów. To spokojna okolica, ale droga tam jest pełna zakrętów i pułapek. Musicie uważać – odpowiedziała.
– Dziękujemy, Sylwio. Twoja pomoc jest nieoceniona – powiedział Bruno, składając jej lekki ukłon.
Bruno, Jakub i Julian wyruszyli w podróż za wzgórze. Po drodze spotkali różne zwierzęta, które oferowały im wsparcie. Bobry, Bernard i Basia pomogli im przeprawić się przez rwący strumień, tworząc tymczasowy most. Sójka Sonia pokazała najkrótszą ścieżkę przez gęsty zagajnik.
Jakub coraz bardziej się otwierał, opowiadając o swojej rodzinie i marzeniach.
– Zawsze chciałem być odważny, jak tata. Ale teraz czuję się bardziej przestraszony niż kiedykolwiek – przyznał.
Bruno uśmiechnął się patrząc na Jakuba..
– Odwaga nie polega na braku strachu, ale na stawianiu mu czoła. Robisz to teraz, Jakubie – odpowiedział z uśmiechem.
W końcu dotarli na polanę pełną białych kwiatów. Jakub pobiegł naprzód, a z daleka dobiegły ich radosne okrzyki jego rodziny.
– Mama! Tata! – wołał jeżyk, wtulając się w swoich bliskich.
Bruno, Julian i Sylwia obserwowali tę scenę z satysfakcją.
– Myślę, że to była wspaniała przygoda – powiedział Julian, spoglądając na Bruna.
– I lekcja, że nawet w obliczu trudności warto pomagać innym – dodała Sylwia.
Jakub wrócił do nich na chwilę.
– Dziękuję wam za wszystko. Nigdy tego nie zapomnę – powiedział z wdzięcznością.
Bruno uśmiechnął się szeroko.
– Pamiętaj, Jakubie, że w lesie zawsze znajdziesz przyjaciół, na których możesz liczyć.
Gdy wracali do domu, słońce zaczynało zachodzić, barwiąc niebo na pomarańczowo. Bruno czuł, że zrobił coś ważnego. Tego dnia las stał się nieco mniejszy, bo znów ktoś odnalazł swoje miejsce – wśród przyjaciół i bliskich.
18 komentarzy
Anonim
Piękna, ciepła i z morałem… 😊 Uwielbiam tę stronę! 😊
Adam Brykowicz
Dziękuję! Bardzo mi miło 🙂
Marcin
Swietna robota! Przyjemnie sie Czyta! Pochwaly dla Autora. Moje pierwsze doswiadczenie Dwie baje o Niedzwiedziu i bardzo Ladnie to konczysz Dając dobre slowo Dzieciakom na lepsze poranki w szkole.
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję!
Anonim
Ostatnio bajki „U Szymańskich” to jedyne bajki jakie czytamy!!!-nasze ulubione😍,dziękujemy i prosimy o jeszcze😄
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂 Nowe części w każdy czwartek!
Karolina
Świetna bajeczka gratuluję Panu, i dziękuję:)
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję!
Magda
Bardzo dziękuję za bardzo miła i mądra bajkę 😊
Adam Brykowicz
Dziękuję za komentarz 🙂
superemaildima@spoko.pl
Myśle że to najlepsza bajka jaką pan napisał. Lubie wszystkie ale najlepsze jest to ze z każdej z nich można się czegoś nauczyć. proszę nie przestawać pisać bo idzie to panu aż za dobrze. dużo zdrowia! i dziękuję!
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję za ten komentarz i cieszę się, ze bajki tak się podobają 🙂
Paulina
Córka mówi,że bajka 10 na 10
Adam Brykowicz
Dziękuję, bardzo się cieszę 🙂
Ola
Moja wnuczka jest zachwycona Brunem i jego przyjaciółmi z lasu .Pierwszy raz slychała z takim zainteresowaniem dziękujemy
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję za komentarz
Martyna
Fantastyczne opowiadanie, Bruno jest ekstra 😉
Pozdrawiam autora
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam 🙂