
Szymańscy w górach – Stacja meteorologiczna
Rodzina Szymańskich wczesnym rankiem wyruszyła na kolejny górski szlak. Poranek był chłodny, a lekka mgiełka unosiła się nad drzewami, dodając krajobrazowi tajemniczości. Jakub, Julka i Antek maszerowali przodem, z ekscytacją wypatrując czegoś ciekawego.
– Myślicie, że dzisiaj znajdziemy coś niezwykłego? – zapytał Antek, machając kijem znalezionym na ścieżce.
– Na pewno – odpowiedział tata, który szedł za dziećmi. – Góry zawsze kryją jakąś niespodziankę.
– Może jaskinię z ukrytym skarbem? – dodała Julka, trzymając swój szkicownik, gotowa narysować wszystko, co zwróci jej uwagę.
Po kilkudziesięciu minutach wspinaczki Julka zauważyła na wzgórzu budynek z wysokimi antenami i dziwnymi urządzeniami na dachu.
– Hej, co to jest? – zapytała, zatrzymując się, by lepiej przyjrzeć się konstrukcji.
– Wygląda jak baza kosmiczna! – krzyknął Antek, skacząc z ekscytacji. Jakub poprawił okulary i przyjrzał się uważnie.
– To nie baza kosmiczna, tylko stacja meteorologiczna – powiedział z powagą. – Tata mówił kiedyś o takich miejscach. Służą do badania pogody.
– To prawda – potwierdził tata. – A może zapytamy, czy możemy zajrzeć do środka?
Rodzina podeszła bliżej budynku, gdzie przed wejściem stał starszy mężczyzna. Miał na sobie granatowy sweter i czapkę z logo stacji meteorologicznej. Uśmiechnięty spoglądał na otaczający krajobraz.
– Dzień dobry – odezwał się tata. – Przepraszam, że przeszkadzamy, ale dzieci są bardzo ciekawe, co to za miejsce. Czy moglibyśmy zajrzeć do środka?
Mężczyzna odwrócił się w ich stronę i uśmiechnął się szeroko.
– Ależ oczywiście! Nazywam się Witek. Jestem meteorologiem i chętnie opowiem wam o tym, co tutaj robimy. Wejdźcie, proszę.
Wnętrze stacji było niewielkie, ale pełne urządzeń, monitorów i map. Na jednym ze stołów stał duży barometr, obok niego stał higrometr, a w rogu pokoju migotał ekran z kolorowymi mapami pogodowymi. Dzieci natychmiast podeszły do urządzeń, patrząc na nie z zaciekawieniem.
– Co to jest? – zapytał Jakub, wskazując na urządzenie za oknem z obracającymi się ramionami.
– To anemometr – wyjaśnił Pan Witek. – Służy do mierzenia prędkości wiatru. Kiedy wiatr wieje, te ramiona się kręcą, a my wiemy, jak silny jest podmuch.
Jakub obserwował urządzenie z zachwytem, a potem spojrzał na ekran pokazujący dane.
– A to tutaj? – zapytał Julka, wskazując na barometr.
– Barometr mierzy ciśnienie atmosferyczne – odpowiedział meteorolog. – Na jego podstawie możemy przewidzieć, czy pogoda się poprawi, czy może nadchodzi burza.
– A co z tym urządzeniem? – Antek pokazał na kolejne urządzenie.
– To higrometr, który mierzy wilgotność powietrza – wyjaśnił pan Witek. – Dzięki niemu wiemy, jak bardzo wilgotne jest powietrze, co ma znaczenie dla prognozowania deszczu.
Antek zaśmiał się.
– Czyli to takie urządzenie do sprawdzania, czy można się pocić?
Rodzina wybuchnęła śmiechem, a pan Witek pokiwał głową z uśmiechem.
– Można to tak ująć. Wilgotne powietrze sprawia, że pot wolniej paruje, więc masz rację, Antku.
Pan Witek zaprosił rodzinę do monitora, na którym wyświetlały się kolorowe mapy pogodowe.
– Spójrzcie tutaj – wskazał na ekran. – Te zielone obszary to chmury deszczowe, a te czerwone to burze. Widać, że jedna z nich zbliża się do naszego regionu.
Julka spojrzała na mapę z przejęciem.
– Czy ta burza do nas dotrze? – zapytała.
– Tak, ale nie od razu. Macie jeszcze czas, żeby bezpiecznie zejść na dół – uspokoił pan Witek.
– A co, jeśli burza zaskoczy nas w górach? – dopytywał Jakub.
Pan Witek wykorzystał okazję, żeby przekazać dzieciom kilka ważnych wskazówek.
– Kiedy zbliża się burza w górach, musicie pamiętać o kilku ważnych zasadach – powiedział Pan Witek, patrząc na dzieci z powagą. – Przede wszystkim nigdy nie stawajcie pod drzewami. To bardzo niebezpieczne, bo pioruny mogą uderzać w wysokie obiekty. Po drugie, należy unikać otwartych przestrzeni i grzbietów górskich, gdzie ryzyko uderzenia pioruna jest największe. Zawsze szukajcie bezpiecznego schronienia, jak niski teren lub specjalnie oznaczone miejsca, takie jak schroniska. I najważniejsze: zanim wyruszycie w góry, zawsze sprawdzajcie prognozę pogody, żeby być przygotowanymi na wszelkie zmiany.
Mama uśmiechnięta spojrzała na meteorologa.
– W takim razie mogliśmy się lepiej przygotować dziś rano!
Pan Witek zaśmiał się serdecznie.
– Może i tak, ale burza jest jeszcze daleko. Jeśli teraz wyruszycie, spokojnie zdążycie zejść na dół.
Rodzina podziękowała panu Witkowi za gościnność i cenne rady. Dzieci otrzymały małą broszurę z ciekawostkami o pogodzie, które pan Witek przygotował z myślą o najmłodszych turystach. Julka przeglądała broszurę z zaciekawieniem. Uważnie studiowała znajdujące się na niej rysunki chmur i małe symbole.
– Spójrzcie! Tutaj jest symbol burzy – powiedziała, pokazując stronę Jakubowi.
– I co oznacza ten zygzak? – zapytał Antek.
– To piorun, oczywiście – odpowiedział Jakub z powagą. – Ale chyba nie powinniśmy go szukać, prawda?
Rodzina wybuchnęła śmiechem, a pan Witek dorzucił:
– Lepiej unikać takich spotkań, Antku. Pamiętajcie, że góry są piękne, ale trzeba je traktować z szacunkiem.
Kiedy rodzina wróciła na szlak, dzieci wciąż rozmawiały o tym, czego się nauczyły. Jakub zaczął planować, jak mógłby stworzyć w domu własną stację pogodową.
– Kupilibyśmy taki barometr, a ten, no… – Chłopiec zawiesił się, starając się przypomnieć nowe słowo. – Anemometr! Anemometr moglibyśmy zbudować sami. Pewnie nie byłby taki profesjonalny, ale to by była superprzygoda!
Julka z kolei opowiadała o pomyśle narysowania mapy burzowej.
– Myślę, że najładniej wyglądałaby, gdybym użyła akwareli, kolory pięknie by się przenikały – snuła plany dziewczynka.
– Czy sądzicie, że wiatr może być tak silny, żeby porywać czapki prosto z głów? – zapytał Antek całkiem poważnie.
– Z pewnością – odpowiedziała mama. – Może mógłbyś zostać meteorologiem, skoro
interesują cię takie rzeczy.
– Albo burzowym detektywem, poszukiwaczem zaginionych czapek – rozmarzył się Antek, zawsze chętny na nową wyprawę.
Niebo powoli zmieniało kolor, a pierwsze ciemniejsze chmury zaczęły przesuwać się nad szczytami gór. Rodzina przyspieszyła kroku, śmiejąc się i wymieniając się wrażeniami.
Zgodnie z przewidywaniami pana Witka zdążyli bezpiecznie zejść na dół przed nadejściem burzy. Przy obiedzie dzieci opowiadały o swojej przygodzie z taką ekscytacją, że mama żartowała:
– Może następnym razem powinniśmy zaprosić pana Witka. Mógłby przewidywać nam pogodę na każdej wycieczce.
– To byłoby super! – zawołał Antek. – Ale tylko, jeśli pozwoli mi kręcić anemometrem!
Rodzina zaśmiała się wspólnie, planując kolejną wyprawę w góry.


6 komentarzy
Katarzyna
Dziękujemy bardzo za kolejna mądra bajkę. Tak się cieszę że natrafiłam na bloga. Codziennie czytam córce na dobranoc.
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję za komentarz!
Robert
Świetne bajki. Dzieci bardzo je lubią. Dziękuję!
Adam Brykowicz
Bardzo dziękuję za komentarz!
Daniel
Czytamy, codziennie na dobranoc . Syn bardzo zadowolony .
Adam Brykowicz
Bardzo się cieszę! Pozdrawiam 🙂