W tym miejscu znajdziecie wszystkie odcinki naszych dotychczasowe serii. Są tu zarówno pozycje kierowane dla najmłodszych jak edukacyjne serie - Odkrywczyni Zuza i Niedźwiedź Bruno, jak i serie dla przedszkolaków (Samochód Bartek, Farma Lucasa, Miasteczko Charmville) aż po pozycje jak Tajemnicze Muzeum, kierowane do starszych dzieci.
Będzie nam bardzo miło jeśli zostawicie komentarz pod Waszymi ulubionymi bajkami :)
Drużyna Asów – Baseball
Poranny chłód miał w sobie coś wiosennego, choć kalendarz stanowczo wskazywał na koniec lutego. Przed budynkiem Szkoły Podstawowej nr 7 z ziemi zaczęły wyglądać pierwsze, nieśmiałe źdźbła trawy, a słońce ślizgało się po oknach tak, jakby zaglądało do środka z pytaniem: co dziś gracie? Na korkowej tablicy w holu, między ogłoszeniem o konkursie recytatorskim a grafiką dyżurów w stołówce, zawisł nowy plakat. Alan Tokarz, trzymając w dłoni kanapkę i opierając drugą nogę o kaloryfer, przeczytał głośno: Szkolny turniej baseballowy – piątek – drużyny 5-osobowe+1 pkt Fair-Play za złapanie piłki z wyskoku – Turniej kijem i piłką! – zawołał. – Biorę kij, biegam, wygrywam! – Czyli tak jak zwykle – mruknęła…
Dinozaury z Wielkiej Skały – Dzień tylko dla Rokiego
Poranek nad Wielką Skałą Zabaw zaczął się jak zwykle – od śpiewu ptaków i ciepłych promieni słońca, które powoli ogrzewały kamienie. Na szczycie skały siedzieli Taro, szaroniebieski triceratops, Kika, żółtozielona welociraptorzyca, oraz Dono, brązowy ankylozaur z pomarańczowymi łatkami. Rozmawiali o tym, co dziś będą robić. – Chciałbym dokończyć moją mapę okolicy – powiedział Taro, rysując patyczkiem w piasku. – A ja chcę pobić mój rekord w wyścigu dookoła skały! – oznajmiła Kika, podskakując z ekscytacją. Dono przeciągnął się leniwie. – Ja… marzę o spokojnym dniu. Może poleżę na ciepłym kamieniu i policzę chmury. Wtedy Rexi, czerwonawy tyranozaur, wybuchł: – Dlaczego nigdy nie robimy tego, co JA chcę?! – ryknął, tupiąc…
U Szymańskich – Wielki wyścig
Deszcz bębnił w okna, a dzieci Szymańskich rozłożyły się po salonie jak auta w garażu: bezczynne, lekko znudzone i gotowe na iskierkę pomysłu. Iskierka przyszła od Antka. – Mamy przecież zdalniaki! – zawołał, wyskakując spod stołu. – Zróbmy prawdziwy wyścig! Taki z torem, skoczniami i tankowaniem! – I z dekoracjami – dodała natychmiast Julka, już widząc oczami wyobraźni chorągiewki, banery i flagi. – I z pomiarem czasu – dopowiedział Jakub, który nie uznawał zabaw bez chociażby jednego wykresu. – Czyli? – upewnił się Antek. – Zrobię stoper z mojego zegarka i tablicę wyników z kartonu. Dzieci natychmiast zabrały się do planowania. Julka zajęła się torem – rozwijała taśmę malarską, rysowała…
Piksel i przytulisko – 6: Światło z drugiej strony krat
Ten poranek zaczął się jak wiele innych. Piksel obudził się wcześniej niż zwykle, zanim jeszcze słońce zdążyło wyjrzeć zza dachów. Schronisko spało spokojnie. Tofik chrapał cicho pod stertą słomy, Gwizdek śnił na jednej nodze, a Maurycy przeturlał się na drugi bok z głośnym westchnięciem. Tylko Lala już nie spała. Kręciła się w miejscu, merdając ogonem, z radością w oczach. Skakała, podgryzała stary patyk, a potem ponownie biegła w stronę siatki. Piksel obserwował ją w milczeniu.— Coś się dziś dzieje — powiedział cicho sam do siebie. Nie potrafił jeszcze powiedzieć co, ale czuł to w łapach. W powietrzu było coś innego — nie napięcie, nie lęk, raczej coś jak… oczekiwanie. Zza…
Smoczy strażnik – 4: Okruszki mocy
Poranek w Cytadeli był chłodny i pełen szeptów. Nie tych, które przynosił wiatr z Klifów, lecz tych cichych, niespokojnych, krążących między salami i grotami jak dym. Każdy, kogo Lumo tego dnia mijał, mówił to samo: – Nadal go nie ma. – Od tygodnia nie pojawił się na żadnym spotkaniu. – A jego grota? Zamknięta. Pusta. – Może wyruszył na wyprawę? – Może zniknął tak jak poprzedni…? Lumo zatrzymał się na stopniach przed komnatą ćwiczeń. Właśnie usłyszał to imię. Seravax. Strażnik. Mędrzec. Smok ognia o spojrzeniu głębokim jak lawa i łuskach jak żarzące się węgle. Zawsze cichy, ale nigdy obojętny. Zniknął. – Mówiłam, że on często znika – odezwała się Flavia,…
U Szymańskich – Domek dla zabawek
– Moje lalki są bezdomne – westchnęła Julka, rozglądając się po półkach. – To nie do zaakceptowania. Jakub spojrzał znad książki o owadach. – Przecież mają pudełko. – Pudełko to nie dom! – oburzyła się Julka. – Potrzebują kuchni, łazienki, salonu… i może nawet ogrodu na dachu! Antek, leżący na dywanie z autkiem w ręku, uniósł głowę. – A będą miały windę? Bo jeśli tak, to ja się piszę na budowę. Julka od razu porwała się z miejsca, wyciągając z szafy puste pudełka, kartony, kawałki materiałów i rolki po papierze. Na biurku pojawił się plan: rozrysowany szkic z pokojami, piętrami i oknami. – To będzie domek jak z bajki. I…
Błysk i Klakson – 4: Przypomnieć sobie cel
Tor Sachsenring rozciągał się wśród zielonych pagórków jak srebrna wstążka. Zakręty przypominały pętle, które tylko najlepsi potrafili rozplątać. Dla Błyska był to pierwszy powrót na tak profesjonalny tor, odkąd zniknął z wyścigowej elity. — No proszę… Sachsenring — westchnął z nostalgią. — Kiedyś znałem tu każdy centymetr. — A teraz? — zapytał Klakson, parkując z boku. — Teraz… znów muszę się ich nauczyć — odpowiedział cicho Błysk. Wokół nich panował ruch jak w mrowisku. Zespoły rozstawiały ogromne namioty z laptopami, monitorami i ekipą na dziesięć aut. Klakson, z kluczem wystającym z kieszeni i skrzynką z naklejką „Klakson – Naprawy od ręki”, wyglądał jak ktoś, kto pomylił zawody z festynem. —…
Dinozaury z Wielkiej Skały – Nie ruszaj mojego kamienia!
Poranek na Wielkiej Skale Zabaw był leniwy i spokojny. Słońce wspinało się powoli po niebie, ogrzewając skały i liście, które połyskiwały w porannym świetle. Z wiatrem płynął zapach mokrej ziemi, a nad doliną krążyły pterodaktyle, rysując cienkie linie na błękitnym niebie. Na szczycie pojawił się Dono, brązowy ankylozaur z pomarańczowymi łatkami. Szli za nim Kika, żółtozielona welociraptorzyca, i Rexi, czerwonawy tyranozaur. Dono niósł coś ostrożnie na grzbiecie – duży, gładki kamień, który delikatnie błyszczał w promieniach słońca. — Dono! — zawołała Kika, podbiegając. — Co to jest? Skąd go masz? Do czego służy? Dono uśmiechnął się tajemniczo i położył kamień na płaskiej skale. — To mój kamień relaksacyjny — odpowiedział…
U Szymańskich – Park linowy
– Mamy dla was niespodziankę – oznajmił tata w sobotni poranek, stając w kuchni z szerokim uśmiechem i termosami pod pachą. Julka przerwała smarowanie kanapki masłem orzechowym, Antek zatrzymał łyżkę nad płatkami, a Jakub uniósł brwi, nie odrywając wzroku od książki z rysunkami mostów wiszących. – Tylko nie mów, że jedziemy oglądać gruzowisko po remoncie sąsiadów – mruknął Jakub. – Jeszcze lepiej! – powiedziała mama, wchodząc z plecakiem. – Jedziemy do parku linowego. Zapadła cisza. – To znaczy… na takie coś… nad ziemią? – zapytała Julka, próbując brzmieć swobodnie. – Zabezpieczenia są bardzo porządne – dodał szybko tata. – Lina. Uprząż. Kask. A zresztą – mama była już kiedyś i…
Cheddaria w opałach – Tunel kłopotów
W kociej kryjówce za starym murem Biceps podnosił kamienie i rzucał nimi na bok, jakby to były zwykłe orzeszki. – Franz to aktorzyna, Macher to zaklinacz śrubek. A ja? Ja mam siłę! – ryknął dumnie, napinając biceps tak wielki, że aż sam się nim poklepał z uznaniem. – Kiedy oni gadali, ja trenowałem! Był wysoki jak na kota, z futrem naprężonym jak lina od balonu i głową nieco zbyt małą w porównaniu do reszty ciała. Na jednym uchu nosił opaskę z listka laurowego, bo – jak twierdził – „wygrał sam ze sobą.” Postanowił przedostać się do Cheddarii na własną łapę. – Nie przez dach, nie przez bramę… ale od dołu!…