W tym miejscu znajdziecie wszystkie odcinki naszych dotychczasowe serii. Są tu zarówno pozycje kierowane dla najmłodszych jak edukacyjne serie - Odkrywczyni Zuza i Niedźwiedź Bruno, jak i serie dla przedszkolaków (Samochód Bartek, Farma Lucasa, Miasteczko Charmville) aż po pozycje jak Tajemnicze Muzeum, kierowane do starszych dzieci.
Będzie nam bardzo miło jeśli zostawicie komentarz pod Waszymi ulubionymi bajkami :)
Piksel i przytulisko – 5: Tajemnica listu
Poranek po burzy był zaskakująco jasny. Słońce przecierało się przez ciężkie jeszcze chmury, kapiąc światłem na mokre dachy i parujące alejki. Przytulisko oddychało spokojniej, jakby po wielkim wysiłku. Psy suszyły swoje kocyki, króliki drzemały wtulone w słomę, a Gwizdek rozkładał skrzydła w nadziei, że słońce zrobi z nich znów coś użytecznego. Piksel, jak zwykle, patrolował ogrodzenie. Lubił tę ciszę po deszczu, kiedy wszystko pachniało świeżością i czymś jeszcze — czymś trudnym do nazwania. Nadzieją? Zatrzymał się przy jednym z rogów. Coś wystawało spod siatki — zmięty kawałek papieru, częściowo wilgotny, częściowo zakurzony. Chciał już go odrzucić, ale kątem oka dostrzegł litery. Małe, koślawe pismo. Rozprostował go ostrożnie łapą.„…za tobą tęsknię.…
U Szymańskich – Muzeum jednej ściany
Wszystko zaczęło się od tego, że Julka nie chciała rysować. – Znowu? – jęknęła, patrząc na pustą kartkę i kredki. – Czemu sztuka zawsze musi być płaska? – Bo kartka jest płaska – zauważył Jakub, nie odrywając wzroku od klocków. – Ale wyobraźnia NIE jest – odparła Julka i nagle stanęła prosto, jakby właśnie doznała olśnienia. – Ogłaszam: zakładam galerię sztuki. Ale nie zwykłą. Prawdziwą. Taką, która pokazuje uczucia. I inne rzeczy. Antek, leżący pod stołem z pokrowcem od poduszki na głowie, zapytał niewyraźnie: – To znaczy… będzie popcorn? – Nie. Będą dzieła – odpowiedziała Julka, rozciągając sznurek wzdłuż ściany pokoju i przyczepiając spinacze. – I każdy może wystawiać, ale…
Drużyna Asów – Hokej na lodzie
Poranek w Wierzbowie pachniał mrozem. Parkowe topole brzdękały drobnymi sopelkami, a chudy księżyc dogasał jeszcze nad dachem Szkoły Podstawowej nr 7, gdy Alan Tokarz poczuł, że ten dzień niesie coś więcej niż zwykłą lekcję. Na korkowej tablicy, pomiędzy afiszem o zbiórce kasztanów a planem dyżurów bibliotecznych, wisiał świeżutki plakat. Śnieżnobiała tafla, z której wyjeżdżał czarny krążek, głosiła: Międzyszkolny Puchar ZimyHokej 4 × 4 – lodowisko „Soplex” – sobota Zanim Alan zdążył wypowiedzieć choć słowo, obok wyrósł Kajetan Bayo – jeszcze niższy niż zwykle przez ciężki plecak i zsuniętą na oczy zeszłoroczną czapkę. – Zmarznięte piegi Basi na patyku! – zawołał teatralnie. – Puchar Zimy, a my bez łyżew w rozmiarze…
Dinozaury z Wielkiej Skały – Pierwszy dzień szkoły
Wieczór przed pierwszym dniem szkoły był cichy i pełen oczekiwania. Na Wielkiej Skale Zabaw czwórka przyjaciół siedziała razem, patrząc na zachodzące słońce, które barwiło niebo na pomarańczowo i różowo. Taro, szaroniebieski triceratops, rysował patyczkiem coś w piasku. Była to dokładna lista rzeczy potrzebnych na jutro: „liść-plecak, patyczek do rysowania, kamyk na szczęście…” Kika, żółtozielona welociraptorzyca, skakała wokół niego, machając ogonem i opowiadając swoje plany. — Jutro zrobię zawody na przerwie! — wołała. — Kto szybciej obiegnie całą skałę! I kto najdalej skoczy! I może… może będzie konkurs na najgłośniejszy ryk! Dono, brązowy ankylozaur z pomarańczowymi łatkami, siedział na ciepłym kamieniu i patrzył zamyślonym wzrokiem na liście powiewające w oddali. —…
Szymańscy na wsi – Wycieczka nad jezioro
To miał być wyjątkowy dzień. Od rana wszyscy szykowali się do rodzinnego wyjazdu nad jezioro – miejsca, które babcia Zosia nazywała „letnim rajem z wodą po kolana i niebem do góry nogami”. Dzieci już od śniadania dopytywały, kiedy ruszą, a w powietrzu czuć było tę szczególną mieszankę: trochę wakacyjnego podniecenia, trochę zapachu lemoniady, a trochę… wielkich planów. Słońce od rana świeciło tak mocno, że nawet kot Mruczek przeniósł się z werandy pod krzak porzeczek i udawał, że go nie ma. W powietrzu czuć było lato – prawdziwe, wakacyjne, z szumem liści, śpiewem ptaków i obietnicą czegoś wyjątkowego. W kuchni babcia Zosia pakowała kosz piknikowy.– Chleb, jajka, ogórki, lemoniada, wiśnie… czy…
Smoczy strażnik – 3: Szept z Klifów
Noc w krainie Aurum była inna niż gdziekolwiek indziej. Nie była cicha – szumiała, szeleściła, nuciła melodie niesione wiatrem. Kryształowe wodospady migotały jak latarnie, a niebo pełne gwiazd rozświetlało góry, lasy i doliny. Ale tej nocy Lumo nie spał. Leżał na swoim legowisku, patrząc na gwiazdy przez szczelinę w skale. W myślach wciąż powtarzał wydarzenia z poprzednich dni: nieudana Próba, śmiechy innych smoków, litościwe spojrzenie Flavii. Chciał zasnąć. Chciał zapomnieć. Ale nie mógł. I wtedy… coś usłyszał. „Lumo…” – cichy głos, ledwie szept, jak powiew wiatru. Usiadł gwałtownie, nasłuchując. Wokół cisza. Tylko wiatr ocierał się o skały. – Chyba mi się wydaje… – mruknął, kładąc się z powrotem. „Lumo… przyjdź……
Cheddaria w opałach – Maszyna oblężnicza
W samym sercu kociej kryjówki, w starej drewutni za wzgórzem, Macher siedział pochylony nad planami swojej najnowszej wynalazczej sensacji. Macher nie był zwykłym kotem. Mieszkał wśród sprężyn, zębatek, starych puszek i kabli, które zbierał latami tak, jak inne koty zbierają myszy. Miał wąsy zawsze nastroszone od wybuchów, futro w kolorze rdzy i okulary z nakrętek, przez które patrzył na świat z wyraźnym poczuciem wyższości. Jego ogon zawijał się w spiralę, gdy intensywnie myślał – a myślał niemal bez przerwy. – Tym razem ich mam – syknął, kreśląc ostatnie linie na papierze. – Nikt nie docenił mojego geniuszu, ale dziś Cheddaria padnie na kolana przed moim intelektem! Na podwórzu czekała jego…
Szymańscy na wsi – Jak zostać rolnikiem
Słońce dopiero wschodziło nad pagórkami, gdy w kuchni babci Zosi rozchodził się zapach świeżo pieczonego chleba i domowego twarożku. Julka smarowała kromkę masłem, Jakub z namysłem nalewał mleko do kubków, a Antek próbował zjeść konfiturę malinową bez łyżeczki – z marnym skutkiem i kleksem na brodzie. – Mam dziś dla was propozycję – powiedziała babcia z uśmiechem, poprawiając fartuch. – Jeśli wytrzymacie cały dzień pomagania w gospodarstwie, wieczorem czeka was specjalna nagroda. Dzieci spojrzały po sobie z mieszaniną ciekawości i ostrożnego entuzjazmu. – Tajemnicza wyprawa? – zapytała Julka. – Eksperyment z nową maszyną? – dopytał Jakub. – To nie zupa z brukwi, prawda? – rzucił Antek z niepokojem. Babcia tylko…
Piksel i przytulisko – 4: Kot, który przewidział deszcz
Niebo było cięższe niż zwykle. Chmury wisiały nisko nad miastem, jakby ktoś zawiesił je tuż nad dachami na sznurkach i zapomniał zabrać. Powietrze drgało przed burzą – ciche, lepkie i gęste. W schronisku nikt jeszcze nie wiedział, że noc będzie inna niż wszystkie. Piksel leżał przy siatce, jak zawsze, z nosem w stronę miasta. Światła wyglądały inaczej — nie migotały, lecz jarzyły się uparcie, jakby walczyły z nadciągającą ciemnością. Coś w jego łapach mówiło mu, że lepiej byłoby dziś zostać. Z jednej z budek wyłonił się Maurycy — bury kot z zawiniętą łapką, która przy takich zmianach pogody bolała jak wyrzut sumienia.— Będzie deszcz — mruknął do siebie, przystając obok…
Błysk i Klakson – 3: Błoto, dym i determinacja
Na skraju czeskiej wsi, między stodołą a lasem pełnym kruków i krzaków malin, znajdował się tor wyścigowy, który… ledwie przypominał tor. Krzywe barierki, nierówna nawierzchnia i błoto, błoto wszędzie – jakby ktoś specjalnie wylewał je wiadrami. Błysk zatrzymał się na końcu ścieżki prowadzącej do padoku i uniósł maskę w geście rezygnacji.— To ma być tor? To raczej boisko do zapasów… dla traktorów. Klakson podjechał powoli, chłonąc widok.— Widzisz te koleiny? Tu trzeba będzie podnieść zawieszenie. I zmniejszyć ciśnienie w oponach. Ślisko jak na kiszonej kapuście. — To nie derby błotne, Klakson. Ja jestem wyścigówką, nie amfibią.— Ale serio… czemu w ogóle tu startujemy? Przecież to wygląda jak wiejska potyczka na…