W tym miejscu znajdziecie wszystkie odcinki naszych dotychczasowe serii. Są tu zarówno pozycje kierowane dla najmłodszych jak edukacyjne serie - Odkrywczyni Zuza i Niedźwiedź Bruno, jak i serie dla przedszkolaków (Samochód Bartek, Farma Lucasa, Miasteczko Charmville) aż po pozycje jak Tajemnicze Muzeum, kierowane do starszych dzieci.
Będzie nam bardzo miło jeśli zostawicie komentarz pod Waszymi ulubionymi bajkami :)
Cheddaria w opałach – Wielki atak przez kanał
W kociej kryjówce panował rzadko spotykany spokój. Biceps przestał pompować swoje łapy, a Macher nie przerabiał właśnie starych butelek na rakietę. Zamiast tego, obaj wpatrywali się w mapę kanalizacji Cheddarii, narysowaną na odwrocie pocztówki z napisem: „Pozdrowienia z Krainy Serowych Radości!” — Zobacz. Tu wchodzimy. Tędy idziemy. I bach! Wysuwamy się prosto pod fontannę z serem! — Macher wskazał szlaczki narysowane kredką. — A potem? — zapytał Biceps, przygryzając ołówek. — Potem bierzesz króla na bary i biegniemy do wyjścia. Proste! Plan był absurdalny, ale nie bardziej niż poprzednie. Dlatego godzinę później dwaj koty stali już przy zardzewiałej kracie pod wzgórzem. Biceps rozgiął ją łapkami jak plastelinę, a Macher wsunął…
Błysk i Klakson – 7: Ryzykowna jazda
Tor Spa-Francorchamps w Belgii był jednym z tych miejsc, gdzie nawet asfalt miał swoje humory. Zmienna pogoda, nagłe podmuchy wiatru i zakręty wygięte jak serpentyny sprawiały, że nawet najlepsi kierowcy jechali tu z respektem. Błysk był podekscytowany. Klakson – trochę mniej. Patrzył, jak inne zespoły rozkładają ogromne namioty, testują systemy telemetryczne, dyskutują z inżynierami przez zestawy słuchawkowe, których sam nie potrafiłby nawet podłączyć. On miał tylko swoją skrzynkę z narzędziami, kilkanaście karteczek z notatkami i garść intuicji. Czuł się jak ktoś, kto na olimpiadę przyjechał z zeszytem w kratkę i ołówkiem HB. — Wszystko gra? — zapytał Błysk, widząc, że jego mechanik jest dziś jakiś cichszy. — T-tak, tylko… inni…
Szymańscy w mieście – Biuro Detektywistyczne Szymańscy i Spółka
Śnieg leżał na balkonach grubą warstwą, a dachy pobliskich bloków wyglądały jak wielkie biszkopty posypane cukrem pudrem.Julka wyszła rano sprawdzić karmnik, który dzień wcześniej zrobili z ciocią Anią. Miała nasypać trochę ziaren, ale już po pierwszym kroku stanęła jak wryta. – O rety… – wymruczała. – Kto tu zrobił taki bałagan? Po całym balkonie porozrzucane było ziarno – słonecznik, proso, orzeszki, a nawet kawałki skorupki po pestkach dyni. Karmnik przewrócony, skrzynka z ziemią rozkopana. Wyglądało to tak, jakby ktoś tu w nocy urządził ptasią ucztę wszech czasów. – Jakub! Antek! Pola! – zawołała dramatycznym tonem. – Mamy sytuację awaryjną! Balkonowa katastrofa! Dzieci przybiegły natychmiast, jakby wzywała je do akcji ratunkowej.…
Smoczy strażnik – 7: Wewnętrzny ogień
Dzień w Cytadeli był chłodny i dziwnie cichy, jakby nawet wiatr nie miał odwagi unosić się zbyt wysoko. W powietrzu unosiło się napięcie, które dało się poczuć pod łuskami. Nawet wodospady przy Złotej Wieży szumiały ciszej niż zwykle. Lumo nie wiedział jeszcze, co dokładnie się stało. Wiedział tylko, że coś było nie tak. – Mówią, że Glaciena nie wróciła z treningu – szepnął Chlapek, wyglądając zza stosu zwojów. – Podobno poszła do Labiryntu Lodowego Lustra i… przepadła. – Jak to „przepadła”? – Lumo zmarszczył brwi. – Przecież to Glaciena. Strażniczka lodu. Nikt nie zna tych rejonów lepiej niż ona. – No właśnie – odparł Chlapek. – I dlatego to martwi…
Cheddaria w opałach – Koci czarodziej
W swojej kryjówce, pomiędzy pękniętym koszem a pustymi puszkami po rybie, Franz przeglądał stary plakat z cyrku. — Sztuka! Iluzja! Oszustwo! Czyż nie to samo? — wymruczał, kreśląc palcem po kolorowym kapeluszu magika. — Skoro beczki, tunele i mysie przebrania zawiodły… czas na pokaz! Tak narodził się Czarofranz, najsłynniejszy iluzjonista z rzekomego Mysiego Wąwozu. Franz założył pelerynę z firanki, cylinder z wielkiej puszki po rybach i posypał futro brokatem z soli i popiołu. Na ogonie zawiesił dzwoneczek – „by robić wejście z klasą”. Rankiem stanął pod bramą Cheddarii i przemówił teatralnym głosem: — O myszy szlachetne! Przynoszę wam magię! Kulturę! Widowisko stulecia! Z murów spojrzał Sir Gucio. — On ma…
Szymańscy w mieście – Brak prądu
Śnieg sypał gęsto, miękki jak mąka, i cicho osiadał na parapetach. W mieszkaniu cioci Ani było zwyczajnie: z kuchni dobiegał szmer mieszania łyżką, na stole rosła układanka z puzzli, obok Jakub kończył misterną wieżę z klocków, a Pola szkicowała w zeszycie zimowe balkony – prostokąty z koronami śniegu. Antek, z wysuniętym językiem, uparcie kręcił gałką starego radia, które trzeszczało jak ognisko z własnym zdaniem. – Jeszcze ciut w lewo… – mamrotał. – I będziemy mieć idealny koncert trzasków. Tata przewrócił stronę gazety, cmoknął, jakby dogadał się z wieściami, po czym spojrzał ponad okularami na dzieci. – Kolacja za dziesięć minut! – zawołała mama z kuchni. – Kto nakrywa? – Ja!…
Drużyna Asów – Krykiet
Poranne słońce oświetliło Park Brzozowy jakby specjalnie dla jednego dnia w roku – Dnia Sportu. Szkolne klasy rozlokowały się po polanach, rozkładając koce, termosy i kolorowe tablice z planem wydarzeń. Wśród informacji o przeciąganiu liny, wyścigach w workach i turnieju klasyków pojawiło się tajemnicze hasło, które zatrzymało Basię Płonkę: „Herbaciany Puchar” – Krykiet mieszany (uczniowie + nauczyciele) – Krykiet? – powtórzył Kajetan Bayo, zerkając znad plastikowej filiżanki z gorącą malinową herbatą. – Czy to ta gra, gdzie skrzaty w meloniku biją kijem w duszę sportu? – Nie – poprawiła go Basia z uśmiechem – to ten sport, który w Anglii jest poważniejszy niż rozmowy o pogodzie. – Czyli ekstremalne piknikowanie…
Smoczy strażnik – 6: Wezwanie z przeszłości
Noc w Aurum bywała cicha, ale nie była spokojna. Tego wieczoru wiatr szarpał koronami drzew, lewitujące skały skrzypiały przy zderzeniach, a na niebie co chwilę przemykał błysk dalekiej burzy. W swojej grocie Lumo przewracał się z boku na bok. Mimo ciepłego posłania i miękkiego światła kryształów nie potrafił zasnąć. Każdy zamknięty powieką obraz zmieniał się w coś dziwnego – spiralne schody, płonącą wieżę, kryształy świecące z wnętrza ziemi. I głos. „Lumo… Lumo… przyjdź…” Otworzył oczy. Serce waliło mu jak dzwon. Usiadł powoli, nasłuchując. „Wróć tam, gdzie wszystko się zaczęło…” Zadrżał. Spojrzał na Chlapka, który spał zwinięty w rulonik, przykryty kocem z mchu. Mruknął coś przez sen: „Nie… nie więcej błyszczących…
Szymańscy w mieście – Przygoda w miejskim parku
Śnieg padał od samego rana – lekki, puszysty i miękki jak wata cukrowa. Miasto wyglądało inaczej niż zwykle: ciche, spokojne, jakby przykryte białym kocem. Na chodnikach zostawały tylko ślady butów i opon, a powietrze pachniało dymem z kominów i świeżym mrozem. – Idealny dzień na spacer – powiedziała ciocia Ania, zakładając ciepły szalik. – Ruszamy do parku! Julka aż podskoczyła z radości. – To będzie nasza wyprawa polarna! Antek od razu chwycił za czapkę z pomponem i wybiegł z pokoju po plastikową lupę i mini notatnik. Jakub już przygotowywał swój zestaw badacza – mały termometr, notes i linijkę. – Dzisiaj zbadam, jakie ślady zostawia mróz! Pola ziewnęła i wsunęła ręce…
Cheddaria w opałach – Zamieszkaj z myszami
W cieniu wielkiego dębu Macher siedział owinięty w koc i sięgał łapką po ostatnie suszone szprotki. Po niedawnym „szturmie” do fosy jego futro pachniało kapustą i błotem, a jego duma leżała gdzieś pod warstwą glonów. — Dość tych widowisk! — syknął do siebie. — Nadszedł czas taktyki, subtelności… i teatralnego geniuszu. Tak oto narodził się plan. Macher postanowił wcielić się w nową postać: „Sierżanta Radosława”, uchodźcę z dalekiej Mysiej Doliny, któremu wiatr porwał domek, a los przywiał go do bram Cheddarii. Przebranie przygotował starannie: sztuczne mysie uszy, futerko i ogon. Następnego ranka stanął pod bramą Cheddarii, skulony, z workiem na plecach. — Pomocy! — piszczał cienkim głosem. — Jestem Radosław,…





































