U Szymańskich – Wielkie sprzątanie
Był sobotni poranek w domu rodziny Szymańskich. Promienie słońca wpadały przez okna, ale zamiast ciszy i spokoju panował chaos. We wspólnym pokoju Julki, Jakuba i Antka porozrzucane były klocki, ubrania i zabawki.
– Ale bałagan – zauważył Antek, rozglądając się po pokoju. – Co dzisiaj zrobimy?
– Ja chciałabym skończyć swój rysunek – odparła Julka, zbierając kartki spod łóżka. – Może wreszcie zrobię porządek w szkicowniku.
– Myślałem o przeprowadzeniu nowego eksperymentu z tym, co mam w kącie – odpowiedział Jakub, wskazując na pudełko z narzędziami. – Może wymyślę coś, co posprząta za nas!
Antek zaśmiał się.
– Jakby to było możliwe! No dobra, a co, jeśli rodzice każą nam sprzątać? Nie unikniemy tego…
Tymczasem mama i tata weszli do pokoju dzieci.
– Kochani, dzisiaj wszyscy bierzemy się za porządki – oznajmiła mama. – Pokój, kuchnia i salon muszą błyszczeć.
– Ale dlaczego? – zapytał Antek trochę buntowniczo.
– Bo ten bałagan wymyka się spod kontroli – odpowiedział tata spokojnie. – Poza tym mamy dla was niespodziankę. W salonie jest pudełko, w którym kryje się coś szczególnego, ale otworzymy je dopiero wtedy, gdy wszystko będzie posprzątane.
Dzieci spojrzały na siebie zaintrygowane.
– Coś szczególnego? – powtórzyła Julka, a w jej oczach pojawiły się iskierki ciekawości.
– Ale najpierw praca! – przypomniał tata.
Dzieci zaczęły od swojego pokoju. Julka zajęła się ubraniami, Jakub porządkował swoje eksperymentalne rekwizyty, a Antek miał za zadanie zebrać zabawki z podłogi.
– Patrzcie, co znalazłem! – zawołał Antek, trzymając ulubiony resorak, który zaginął kilka tygodni temu. Już zaczął snuć wizje wyścigu z przeszkodami,
– Może posprzątałbyś, zamiast się bawić, co? – spytała z przekąsem Julka, próbując upchnąć ubrania do szafy.
Jakub znalazł w kącie klocki i postanowił zbudować z nich detektor kurzu. Mama weszła do pokoju w samą porę – klocki już zajmowały pół uprzątniętego chwilę wcześniej dywanu przy łóżku.
– Kuba, detektory to dobry pomysł, ale najlepiej jakbyś testował wynalazek w czystych warunkach – przypomniała, wskazując na stos papierów na biurku.
Praca była intensywna i długa, ale nie obyło się bez wybuchów śmiechu i okrzyków radości, kiedy dzieciaki odkrywały zaginione zabawki i ulubione kolorowe skarpetki. W końcu pokój stał się nie do poznania. Dzieci z zadowoleniem spojrzały na swoje dzieło.
– To co teraz? – zapytał Antek.
– Kuchnia! – oznajmił tata, który zajrzał, by zobaczyć, jak im idzie.
W kuchni panował podobny chaos. Na blatach piętrzyły się stosy talerzy, a zlew był wypełniony kubkami po wczorajszej kolacji. Tata rozodzielił zadania: Julka miała układać naczynia, Jakub wycierać blaty, a Antek – myć kubki.
– Uwaga, lawina piany! – krzyknął Antek, gdy ze zlewu wydostało się zbyt dużo mydlin. Piana szybko rozprzestrzeniła się po blacie, sprawiając, że wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Julka próbowała ułożyć talerze w szafce, ale wpadła na pomysł stworzenia artystycznej wieży.
– Jak myślicie, czy to dzieło można nazwać sztuką nowoczesną? – zapytała zadowolona z siebie, gdy skończyła.
Jakub z kolei testując pojemność suszarki na naczynia, przypadkowo zalał fragment blatu. Mama szybko włączyła się do akcji, pomagając opanować sytuację.
– Sprzątanie wcale nie musi być nudne – powiedziała, zamieniając wycieranie w konkurs na to, kto zrobi to najszybciej. Dzieci z zapałem zabrały się do pracy, rywalizując ze sobą.
Podczas porządków tata opowiedział historię o tym, gdy jako dziecko przypadkowo upuścił stos talerzy i potłukł je co do jednego.
– Na szczęście ja mam lepsze umiejętności… ale kubki trzymam mocno, na wszelki wypadek! – zażartował Antek.
W końcu, po pół godziny pracy, kuchnia lśniła czystością. Dzieci z dumą spojrzały na efekt swoich wysiłków.
– To co teraz? – zapytał Antek, wycierając ręce w ściereczkę.
– Ostatnie zadanie przed nami: salon – oznajmił tata, zachęcając dzieci do dalszej pracy.
Salon wymagał uporządkowania książek, zabawek i dekoracji. W rogu pokoju na podłodze leżały rozrzucone poduszki, a na kanapie stos ubrań czekał na poskładanie. Rodzeństwo, pomimo zmęczenia, z entuzjazmem zabrało się do pracy, choć co chwilę ich uwaga odwracała się w stronę pudełka na stole.
– Ciekawe, co w nim jest – zastanawiała się Julka, jednocześnie układając książki na półkach. – Może jakaś wielka niespodzianka?
– Pewnie superzabawka albo… zdalnie sterowany samochód – dodał Antek, starannie zbierając klocki i wrzucając je do pudła.
Jakub, zajmujący się segregowaniem dekoracji świątecznych, spojrzał z powagą:
– A może to coś ważniejszego. Może rodzice planują coś dużego?
Każde z dzieci miało swoją teorię, ale zamiast zgadywać dalej, skupiły się na pracy. Wiedziały, że im szybciej skończą, tym prędzej poznają rozwiązanie tej zagadki. Julka ustawiła ostatni stos czasopism na regale, Antek starł kurz z małego stolika, a Jakub sprawdził, czy podłoga jest czysta. Kiedy wszystko było gotowe, mama weszła do salonu, niosąc tacę z kubkami z herbatą.
– Piękna robota – pochwaliła dzieci. – Gotowi na otwarcie pudełka?
Rodzeństwo szybko usiadło przy stole, z niecierpliwością spoglądając na tatę, który powoli podchodził, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Kiedy wszyscy zebrali się przy stole, ekscytacja była niemal możliwa do dotknięcia. Tata otworzył pudełko z uroczystym uśmiechem. W środku dzieci zobaczyły mapę gór z zaznaczonymi szlakami, zdjęcia rodziców z dawnych wypraw i pięć biletów na pociąg. Każdy element był starannie ułożony, jakby opowiadał historię czekającej ich przygody.
– Jedziemy na ferie w góry! – oznajmiła mama z entuzjazmem. – Czekają na nas szlaki, śnieg i mnóstwo atrakcji.
– Hurra!!! – wykrzyknęły zachwycone dzieci.
Julka od razu zaczęła marzyć o rysowaniu pejzaży w zimowej aurze.
– Będę miała idealną scenografię do szkicowania – powiedziała z entuzjazmem. – Te drzewa pokryte śniegiem… już to widzę!
Naukowa wyobraźnia Jakuba płonęła od liczby pomysłów.
– Może zbuduję igloo albo sprawdzę, jak szybko można stopić śnieg pod szkłem powiększającym! – zawołał. – W górach będę mógł przetestować wszystko.
Antek miał swój pomysł na atrakcje bardziej dynamiczne i pełne emocji.
– Bitwy na śnieżki! Musimy rozegrać wielki mecz! I kto wie, może uda się ulepić największego bałwana w całej okolicy.
Rodzice z uśmiechami na twarzach słuchali ekscytacji swoich dzieci.
– Spokojnie, każdy znajdzie coś dla siebie. Zarezerwowaliśmy też nocleg w pensjonacie, ale na jeden dzień planujemy wypad do schroniska, żeby poczuć prawdziwy klimat górskiego życia – dodał tata.
Dzieci skakały z radości, nie mogąc się doczekać. Na ferie zapowiadała się najwspanialsza przygoda, jaką mogły sobie wymarzyć, a do tego czekała ich podróż pociągiem.
Wieczorem dzieci przygotowały listę rzeczy do spakowania, a dom wypełniały ich rozmowy o przygodach, które czekały na nich w górach. Tajemnicze pudełko nie tylko zmotywowało ich do pracy, ale stało się też zapowiedzią wspaniałej podróży.
8 komentarzy
Dominika
Bardzo fajna bajka 🙂 synowi się podobala
Adam Brykowicz
Bardzo się cieszę 🙂
Anonim
Mojemu wnukowi bardzo sie podobalo 😊
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło 🙂
Anonim
Moje dzieciaki 2 i 10 letni uwielbiają słuchać jak im czytamy te opowieści. Bardzo często przy nich usypiają 😊 Pozdrawiamy serdecznie
Adam Brykowicz
Bardzo mi miło! Pozdrawiam 🙂
Ewelina
Dziękuję za kolejną przepiękną opowieść z morałem 😊 Pana bajki są wspaniałe! 😁
Adam Brykowicz
Dziękuję! Bardzo mi miło 🙂